Obserwował granatowe niebo, oparty o parapet. Przez otwarte na oścież okno do mieszkania wpadało zimne, jesienne powietrze.
Pewnie jutro już nie będzie mógł mówić. Zresztą, jeszcze rano zaczęło drapać go w gardle. Przetrwanie jesieni w jego wykonaniu zawsze wyglądało tak samo. Nie zamierzał zamykać okna, przynajmniej jeszcze nie. Ignorował też powiadomienia o wiadomościach, które cały czas przychodziły mu na telefon.
Kolor za oknem działał uspokajająco. Nawet jeśli preferował jaskrawe kolory, to nie mógł temu zaprzeczyć. Granatowy był stabilny i w tej chwili to wydawało się najbardziej istotne. Mimo wielu dalej zapalonych świateł to niebo pochłaniało.
Może jego głębia była przytłaczająca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz