Potłuczony ekran telefonu ponownie zgasł. Ezra stuknął w niego knykciem, wzdychając i mrużąc i tak już przekrwione, zmęczone oczy.
Żółta i zielona włóczka plątała się wokół jego stóp, odzianych w grube, puchate skarpety w czerwone i niebieskie paski. Ta mieszanka kolorów, owita jaskrawym światłem zakurzonej lampy przyprawiała herosa o ostry ból głowy.
— Steph, kocham cię nad życie — wymamrotało pod nosem, robiąc pętelkę na szydełku. — Ale narcyzy to chujowy wybór ulubionych chwastów.
Jeden z gotowych, starannie ułożonych na brzegu biurka kwiatów spadł na dywan, tuż obok zagubionego zeszytu i okrucha czekolady.
Ezra westchnął i ponownie uderzył ekran telefonu, aby przywołać schemat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz