Deszcz padał cały dzień i nie zapowiadało się na poprawę. Oznaczało to dzień samotności, bez ludzi, bez zbędnego gadania, bo każdy czasem potrzebuje odpocząć. Te plany jednak zniszczył ktoś, kto postanowił zapukać do drzwi mieszkania.
Artem podniósł głowę z poduszki, niechętnie spoglądając w stronę wejścia.
Puk, puk, puk.
Z westchnięciem postanowił podejść, by otworzyć; i jak szybko tego pożałował, gdy w progu ujrzał akurat jego. Te cholernie przenikliwe, niebieskie oczy i ten cholernie denerwujący, zadziorny uśmiech, widniejący na ustach Edgara prawie zawsze, kiedy się widzieli.
— Co to ma być? — Wskazał na bombonierkę, którą Edgar ściskał w dłoni.
— Och, wszystkiego najlepszego.
───
[Artem otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz