niedziela, 5 maja 2024

Romantyczne podsumowanie walentynek


Spotykamy się z rekordowym opóźnieniem, na które złożyło się milion czynników (w tym to, że parę śmieszków zmusiło mnie do dogrywki) i NA PEWNO nie piszę właśnie tego głosowania dlatego, że Zirco kupił mi kocią dekorację na Discorda. Na pewno.

FABUŁA

x

1. ZLECENIE „NIEZŁE CIACHO” — ARNAR BAKKE I LUCIEN LAVIGNE

Zawartość listu:
„Jeśli jesteś niezłym ciachem lub fajną babeczką — lub jeśli tego właśnie poszukujesz — wpadnij ze swoim wybrankiem do Nowego Jorku na ulicę Kremówkową 420a. Tylko 14 lutego cukiernia „Niezłe Ciacho Hedylogos®” oferuje DARMOWĄ DEGUSTACJĘ WSZYSTKICH WYROBÓW CUKIERNICZYCH spod ręki cudownego H. Edylogosa, najsłodszego cukiernika w mieście!

(małym druczkiem) Firma „Niezłe Ciacho Hedylogos®” nie odpowiada za ewentualną śmierć spowodowaną przedawkowaniem cukru lub spożyciem firmowego Gorgońskiego Pączka-Niespodzianki. Skargi prosimy kierować na adres: Empire State Building, piętro 600”.

Kojarzycie ten moment, kiedy bardzo chcecie zabrać kogoś na randkę, ale przegraliście z nim w zakładzie o swoje wilcze gacie i postanowiliście go zabrać na śmiertelnego pączka? No, ja też nie. Ale Arnar i Lucien znają się na rzeczy.
Przebieg ich misji był sielankowy — spotkali Hedylogosa, boga uroczej gadki, powiedzieli sobie parę miłych słówek, najedli się po korek i jakże radośnie przystąpili do oszukiwania boga, bo czego można się spodziewać po dziecku boga… no, oszustw i dziecku boga sztuki teatralnej? Zasada była zero-jedynkowa: jeden pączek powoduje bolesną śmierć, drugi uleczy wszystko, nawet głupotę i ból siódemki. Z tego właśnie powodu postanowili przytulić się do siebie i powrzucać sobie wzajemnie za ubrania resztki nieprzegryzionego pączka. Dodajmy do tego grę aktorską Luciena, „My Heart Will Go On” Céline Dion w tle i paręnaście prań, które ich para musiała wykonać, żeby i tak nie zmyć z siebie zapachu gorgoniej krwi.
Powodzenia z potworami, które ten zapach przyciągnie i które zdecydowanie nie będą myśleć o nich jako o słodkich gołąbeczkach. O słodkich pączusiach, może. Idealnych do schrupania. Mniam, mniam.
x

2. ZLECENIE „DO WESELA SIĘ ZAGOI” — WANDA FLIS I PHILIP MORRIS

Zawartość listu:
„[plama z wina uniemożliwiająca odczytanie imion]
wraz z Hymenajosem pragną zaprosić CIEBIE i Twoją osobę towarzyszącą, tak, CIEBIE I OSOBĘ TOWARZYSZĄCĄ! na uroczystość zaślubin, która odbędzie się jutro o godzinie 13:00 przy Wrotach Orfeusza w Central Parku.
Prosimy o potwierdzenie przybycia do 15 minut od otrzymania listu. (małym druczkiem) Obecność obowiązkowa”.

No dobra, to może przeżyliście coś takiego: przyjaźnicie się z jedną dziewczyną już dłuższy czas, wzajemnie się w sobie zakochujecie, ale nie macie bladego pojęcia, że druga osoba odwdzięcza wasze uczucia, więc postanawiacie wyznać je sobie na własnym ślubie? Nie? Na wasze szczęście za was przeżyły to Wanda i Philip. Dostanie tajemniczego zaproszenia od boga ślubów Hymenajosa to jedno wyróżnienie, ale dotarcie na miejsce i zdanie sobie sprawy, że to WASZ, a nie CZYJŚ ślub, jest już drugą sprawą.
W top 10 waszych najbardziej niezręcznych sytuacji w życiu ta byłaby najwyżej.
Okłamywanie Hymenajosa nie było do końca kłamstwem — wystarczyło tylko wstydliwie wyznać sobie uczucia na ołtarzu i przekonać tym samym boga, że naprawdę jesteście w sobie zakochane. Nie, żeby powstrzymało go to od okrzyknięcia was żoną i żoną (przynajmniej w oczach bogów, niekoniecznie urzędu), ale hej: przynajmniej teraz jesteście w tym razem!

x

4. ZLECENIE „UPENDI” — HAVU KOSKINEN I JUDAS COHEN

Zawartość listu:
„Światła! Kamera! Akcja!
Jeśli zawsze marzyliście o karierze na estradzie: właśnie nadszedł Wasz czas! Już teraz zgłoście się do reżyserki »Miłości wśród półbogów«, Hedone! Stawcie się pod Tunelem Miłości w Waterland, Denver, aby skosztować na miejscu nowego, gwiazdorskiego życia!

PS. Jeśli otrzymaliście ten list, to zostaliście wybrani spośród zgłoszonych do castingu. Obecność obowiązkowa”.

…a nienawidziliście kiedyś tak bardzo, że aż chcieliście go pocałować? Sprawić, żeby zatkał się raz a dobrze?
Nie jestem upoważniony do spojlerowania wam relacji Havu i Judasa. Ku niezadowoleniu wszystkich — nie, nie całowali się w trakcie swojej misji. Za to przebierali się w słodko-pierdzące ciuszki, wyzywali wzajemnie, rozbijali w łodzi i przekonywali cały Olimp, że są aktorami, a nie pracownikiem KFC i księdzem.
(Tutaj wstawmy ponownie „My Heart Will Go On” Céline Dion w tle).
Nie wyszło im. Znaczy, wyszło, ale nie tak jak powinno; biznes Hedone został w końcu uratowany, a produkcja filmowa nie ogłosiła upadłości, bo zamiast romansu z udziałem Havu i Judasa, na ekranie Olimpu wyemitowano horror. Afrodyta może i nie była zachwycona, ale Hades za to zdecydowanie był, a przecież to on jest patronem emosów, prawda?

x

5. ZLECENIE „SAMI SWOI, EDYCJA DLA NIMF” — THEODORE HEMNES I RODION FEDOROV

Treść liściku:
„W imieniu własnym oraz mojej córki, Beatrice Darling, zapraszam wszystkich na walentynkowe przyjęcie ku czci czułości i przyjaźni! ~ Filotes
(na odwrocie, inny charakter pisma)
Tak, mówiąc „wszyscy” mamy na myśli też te dwie skłócone driady, które są gotowe wyrwać swoje drzewa z korzeniami i je przesadzić jak najdalej od siebie, byle tylko nie musieć na siebie nawzajem więcej patrzeć. Trzeba je pogodzić przed imprezą, a to zadanie przypadło właśnie Wam. Nie dostaniecie ani kawałka popisowego ciasta dzieci Demeter, jeśli te dwie przed początkiem imprezy nie będą najlepszymi psiapsiułami na świecie!!! ~ Bea”

Te randki w ciemno zaczynają się robić coraz dziwniejsze; na przykład wtedy, kiedy ty, jako żółtodziób w obozie, wraz ze swoim centurionem, musicie pogodzić dwie śmiertelnie skłócone driady na imprezie dotyczącej przyjaźni i miłości.
Dodam, że tych driad wcale nie znacie. A siebie kojarzycie tylko dlatego, że codziennie rano jeden z was nakazuje drugiemu pucować posadzkę Via Praetoria.
Godzenie próbujących się wzajemnie zabić dziewczyn nie jest oczywiście wielkim problemem dla doświadczonego legionisty; zwłaszcza tego, który na co dzień musi użerać się z irytującym ambasadorem Marsa i całą kohortą idiotów. Wystarczy przekonująca mowa motywacyjna i dziecko Somnusa przy sobie, a zostajesz niepowstrzymany.
I dodatkowo możesz do oporu jeść ciasto. I tańczyć z twoją randką w ciemno, która może od dnia następnego nie będzie już czyścić posadzek (ale nad tym się jeszcze zastanowisz).

x

6. ZLECENIE „FAUNIE ZALOTY” — AVERY EVANS I ERICO CIABATTA

Treść listu (zupełnie odbiegającego wyglądem od reszty, zapisanego koślawymi literami, z przeżutym rogiem kartki):
„Znacie wyrażenie „końskie zaloty”? No cóż, ostatnio okazało się, że „faunie zaloty” to całkiem dobry synonim. A wszystko za sprawą Grahama, jednego z naszych faunich młokosów, któremu w oku wpadła piękna aura, Camira. Problem jest taki, że nasz biedny kopytny kompletnie nie wie, jak zaprosić swoją wybrankę serca na randkę. (Próbował. Kilka razy. Każdy był okropny. Fakt, że ona po tym wszystkim wciąż z nim rozmawia, pozwala mi podejrzewać, że też może coś do niego czuć.)
Graham ostatnio się po prostu poddał i twierdzi, że nigdy nie da razy umówić się z Camirą. Uważa, że jego jedyną deską ratunku jest księga Suady, bogini miłosnej namowy, czyli taki OG poradnik „Jak zdobyć osobę twoich marzeń w 5 prostych krokach”. Jedno z niewielu wydań poradnika znaleźć podobno można w „Książkach od cyklopa”, ale… jej położenie wśród bogatych zasobów księgarni jest jedną z tych niewielu rzeczy, których Ella nie pamięta.
No ale wy już zgodziliście się pomóc biednemu faunowi w potrzebie, więc chyba tak łatwo się nie poddacie, co?”.

Randka z dzieckiem Ateny w księgarni! Cóż za innowacyjny pomysł!
A tak serio, to Erico i Avery musieli wspomóc pokracznego fauna w znalezieniu księgi Suady do jego równie pokracznych podrywów.
Dla Avery nie ma rzeczy, której nie umiałoby rozwiązać sprytem (no, może poza atakowaniem chimery multistrzałami). Miejmy nadzieję, że ma już taktykę na poderwanie Erico, który zdaje się na nu patrzeć zawsze z rumianymi policzkami.
W tym celu może pomóc zwrócona przez fauna księga Suady. Przynajmniej do momentu, aż nie będzie sugerować podrywów na śmiertelne katastrofy.

x

7. ZLECENIE „AKADEMIA PRANKÓW CHEETOS” — WINTER MILLER I ABASOL FATE

Treść listu:
„Zawartość tej wiadomości musi zostać między nami, dobra? Utną mi głowę, jak się dowiedzą, że rozpowiadam sprawę herosom.
No dobra, to teraz czytajcie uważnie. Za sprawą czyjegoś (całkiem udanego) żartu, moje strzały trafiły do kołczanu Artemidy. Przyznaję, to byłoby całkiem śmieszne, gdyby nie to, że bogini łucznictwa zawsze trafia do celu, a celem tym są najczęściej potwory, z którymi walczy.
No, to teraz wyobraźcie sobie tę jedną wyjątkowo zaciekłą erynię, która nagle zakochała się w jednej z łowczyń. Albo tę biedną parę drakonów, która, gdyby drakony brały ślub, niedługo obchodziłaby porcelanowe gody czy inne cholerstwo, a teraz jedno nie może wręcz patrzeć na drugie.
Podsumowując — trzeba to jakoś odkręcić. Najlepiej szybko, bo Artemida jest już na mnie nieźle wkurzona.
Aha, list ulegnie autodestrukcji za 3, 2, 1…”

Kolejny kreatywny pomysł na randkę w ciemno: już dziś ucieknij ze szkoły, pomóż trzem staruszkom prząść skarpety twojego życia, przerwij spotkanie biznesowe swojej przyszywanej matki i umów się na nagabywanie Łowczyń Artemidy z przypadkowym Nowojorczaninem!
Chciałbym, żeby cokolwiek z tego było przesadą, ale nie jest. (Co najgorsze, to ja to pisałem).
Winter i Abasol w ciągu jednego dnia przeżyli to wszystko, a dodatkowo spotkanie pierwszego stopnia z dwoma rozeźlonymi drakonami i jedną zabójczo zakochaną erynią oraz osądzenie o przestępstwa podatkowe przez córkę boga strachu. Whew. I wiecie co? Udało im się wszystko, a dodatkowo nie musieli się przy tym szczególnie napocić, bo to jedna z Łowczyń Artemidy zgodziła się, aby pomóc im odczarować potwory potraktowane strzałami Erosa i zwrócić Artemidzie jej właściwy kołczan. Czytaj: odwaliła za nich całą robotę. Calutką. Tymczasem to oni, a nie Deena, otrzymują po zapasowym kołczanie Erosa... tylko właśnie, co oni z tym zrobią?

x

8. ZLECENIE „ZAKOCHANY PAW” — MILLIE EVANS I VIOLET SANDERSON

Treść ogłoszenia:
„Nie będę wskazywać palcami, kto, ale ktoś (Zeus) zapomniał dziś rano zamknąć zagrodę moich ukochanych pawi. Większość z nich udało się bezpiecznie sprowadzić do domu, ale jeden z nich, młody samiec o imieniu Burek (to też wina Zeusa) wciąż jest gdzieś tam, w wielkim Nowym Jorku.
Dla uczciwego znalazcy, który sprowadzi Burka do domu (Empire State Building, piętro 600), przewidziana nagroda. Wszelkie próby przyprowadzenia przed me oblicze innego pawia zostaną srogo ukarane”.

Mało kto ma odwagę zignorować list od Hery — ze wszystkich bogiń, Hery! W zamian za ten jakże uroczy brak odpowiedzi ów bogini z rozkoszą więc do końca marnych żyć Millie i Violet da się im we znaki tym, że istnieje. Krowie placki spotykane co kilka metrów na drodze może i nie są najbardziej surową karą… pod warunkiem, że nie zatrudniłaś się właśnie w nowej pracy w gastronomii. Powodzenia, Violet.

x

11. ZLECENIE „TRAFIONY — ZATOPIONY” — TIRA KERR I DOMINO WILDE

Zawartość listu:
„Naprawdę źle mi prosić kogoś o pomoc, ale! Wydarzył się malutki, maciupeńki wypadek i… jeśli zobaczysz gdzieś złotą strzałę, zwróć ją do boga miłości — Amora! Och, i nie interesuj się tą dwójką, która nagle, z niewiadomych przyczyn, się w sobie zakochała. To wszystko jest do odkręcenia!

PS. radzę nie ukrywać strzały ani, brońcie się, nie używajcie jej do obrony przed potworami”.

W wieku dwunastu lat miłość powoduje odruch wymiotny. A kiedy masz dwanaście lat i zostajesz wysłany na misję pierwotnie spartaczoną przez największego boga miłości, to wcale nie jest lepiej.
Jakby Tira dopiero nie poznała smaku rodzącej się przyjaźni! Teraz razem z Domino musiała rozłączyć cukierkowo w sobie zakochaną parę, mając przy okazji na karku tajemnicze przepowiednie, gadające strzały Amora i, bogom niech będą dzięki, swoją czaromowę. Kolejny punkt dla młodej biznesmenki. Ale może oddanie strzał wcale nie było końcem ich zamieszania z Amorem? Tak czy siak, rzymski bóg miłości zdecydowanie wisi im teraz przysługę. Punkt dla Greków.

x

13. ZLECENIE „W BLASKU ŚWIECIDEŁEK” — BLANCHE LEMIEUX I ZION MCQUEEN

Zawartość listu:
„Miło mi ogłosić, że otworzyła się właśnie PIERWSZA wystawa błyskotek, biżuterii i wszelkich ozdób! Zapraszam waszą dwójkę, na spędzenie czasu wśród srebra, złota oraz innych świecidełek! Na wejściu każdy otrzyma specjalne naszyjniki, które, mam nadzieję, przypadną wam do gustu!
A teraz zabierać się i śmigać prosto do Nowego Jorku pod Muminkową 660c!

(na odwrocie) Specjalną częścią wystawy będzie biżuteria walentynkowa. Organizatorzy nie przyjmują żadnych zażaleń. Jeśli takowe się pojawią, proszę kierować je bezpośrednio do Aglai *uśmiechnięta minka*”.

Bogowie najwyraźniej bardzo lubią przyspieszać powoli budowane relacje, bo ich ofiarą padli również Blanche i Zion. Ale hej, festyn błyskotek wcale nie może być taki zły, prawda? Zwłaszcza jeśli jesteście zgranym duo składającym się z córki bogini szczęścia i wprawnego oka syna Ateny. Oglądanie biżuterii jest satysfakcjonujące i… och, ten płyn w wisiorku, który próbuję wam wetknąć za darmo? Nim się nie przejmuj.
I to ten jeden, jedyny raz, kiedy wszystko jest po stronie półbogów. Nawet bogowie miłości, którzy zdają się pchać was ku sobie.

x

14. ZLECENIE „ZŁODZIEJ RÓŻ” [MG: ZIRCO] — LEXI FAULKNER I DICK MARSH

Zawartość listu:
„Ważne!
Nie bawiąc się w żadne formalności — coś albo ktoś postanowiło zniszczyć moją pracę. Od wielu miesięcy pielęgnuję różany ogród i właśnie dzisiaj, poznikało większość pięknych, czerwonych róż. Wyrwane z korzeniami!
Ogród znajduje się przy ulicy Jamnikowo w San Francisco. Nie trudno nie zauważyć!
Odnajdźcie sprawcę i przyprowadźcie go do mnie żywego bądź martwego.
OFEROWANA NAGRODA: Bukiet Boskich kwiatów, owocowe drzewko, błogosławieństwo i wszystko inne, co sobie wymarzycie!

Zdruzgotana i załamana, Pomona”.

Pamiętacie, jak mamusia mówiła wam, żeby jeść owocki zamiast słodyczy, bo owocki są zdrowe? No, to owockami nie nacieszą się długo Lexi i Dick, bo wkurzyli boginię sadów, Pomonę.
Jak można wkurzyć boginię sadów, pytacie? Przede wszystkim nie dorwać tej bestii, która zniszczyła jej ogród. Ale co to znaczy, że Obóz Jupiter to nie agencja detektywistyczna i wcale nie muszą badać sprawy dewastowania jej posesji?
Miejcie się na baczności, robiąc sałatkę owocową. I, brońcie bogowie, nie chrońcie się przed deszczem pod jabłonią. Dick, do ciebie mówię. To się naprawdę źle skończy.

NAGRODY

Tak jak zostało powiedziane w poście wprowadzającym event — za każde opowiadanie eventowe oprócz liczby Punktów Doświadczenia za słowa dostaliście również dodatkową pulę 20 punktów (które jeszcze nie są wpisane, ale będą. kiedyś. kiedyś na pewno).
Poza tym, po raz pierwszy od otwarcia bloga, niektóre z postaci otrzymały też dodatkowe prezenty w formie magicznych przedmiotów czy jednorazowego bileciku na pomoc ze strony Olimpu. Najwyraźniej walentynki były udane nie tylko dla herosów — bogowie również okazali się przychylni.
Poprzez głosowanie na naszym Discordzie wybraliście również faworytów eventu; pary, na których opowiadaniach najlepiej się bawiliście podczas czytania. Na specjalne wyróżnienie zasługuje wątek „Niezłe ciacho” Arnara i Luciena oraz „Trafiony — zatopiony” Tiry i Domino, które zmierzyły się z ulubieńcem w dogrywce. Konkurs wygrywają jednak Winter i Abasol z „Akademią Pranków Cheetos” — to znaczy ja i mój drogi towarzysz niedoli Ciriusz, który musiał przeczekać swoją kolejkę na mój odpis.
Nie ma to jak gratulować samemu sobie.
W każdym razie na tę specjalną okazję Winter i Abasol otrzymują po dodatkowych 20 PD i zostaną wyróżnieni w kolumnie bocznej bloga. Mamy nadzieję, że bawiliście się dobrze podczas Smellentynek (nawet, jeśli tyle trwały) — czy to czytając opowiadania, czy je pisząc. Aha, i nie wnikajcie w ostateczny wynik głosowania na Discordzie. Można powiedzieć, że Zirco ma kilka osobowości.


x


Art w bannerze posta został stworzony przez fredddoloso. Wszystkie inne grafiki użyte należą do Freepik.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz