czwartek, 2 maja 2024

Od Adama CD Yasmin — ,,Bóg jednak istnieje"

Poprzednie opowiadanie

WIOSNA

– Co to niby znaczy ,,tak jakby”? – syknęła przez zęby kobieta, zerkając na już wystarczająco zestresowanego księdza, który absolutnie nie wiedział, jak ma to wszystko odkręcić. Spróbował pokazać ręką czarnowłosej, aby się trochę uspokoiła i cofnęła, ale albo został zignorowany, albo gest pozostał niezauważony. Którekolwiek to było, ups.
– Uh, jakby to ująć – mruknęło pod nosem, zamykając lusterko z słyszalnym klapnięciem. – Er, zwykli ludzie nie noszą przy sobie rzymskich sztyletów, nie? – zaczęła, mając nadzieję, że dla Yasmin będzie to wystarczające, aby połączyć fakty, ale spotkała się jedynie z podejrzliwym wzrokiem i uniesioną brwią. – Bogowie, moim ojcem jest Atlantiades – wyrzucił z siebie szybko, choć dość cicho (wolał, aby żaden z księży tego nie słyszał).
– Co? Mów głośniej, nic nie usłyszałam. – Usłyszało w odpowiedzi, a jedyną dobrą reakcją na to było marszczenie brwi w niezadowoleniu, że musi się powtarzać.
– Jestem półbogiem – powiedział nieco głośniej, choć nie na tyle, aby kogokolwiek obudzić. – I założę się, że ty też – dodała, odwracając lekko głowę, choć dalej zerkając fioletowo-różowymi ślepiami na Egipcjankę. – Moim rodzicem jest Atlantiades. Twój? – zapytał, nerwowo się uśmiechając. Na bogów, niech Yasmin naprawdę będzie herosem. Jeśli nie, to jeszcze wyjdzie na jakiegoś schizofrenika, którym nie jest (ciekawe ile ludzi zostało oskarżonych o schizofrenię, kiedy tak naprawdę widzieli przez Mgłę?). Odruchowo przeżegnał się, choć patrząc na wcześniejsze słowa, raczej wyglądało to głupawo.
– Zgadnij.
– Uh, W-Wenus? – odpowiedziała niepewnie, mrugając kilka razy intensywniej różowymi oczami, jednocześnie czując, jak zaczerwieniają się nu poliki.
Jednocześnie wiedziała, jak głupie to było, ale lepszego pomysłu nie miała. Znaczy się, miała, ale Yasmin była tak ładna, że nie mógł wierzyć w to, że to nie przez ingerencję bóstw. Może jej rodzicem był Amor albo inny bóg, choć trochę zajmujący się miłością i pięknem, ale Adam uważał to za mało prawdopodobne.
– …Zgaduj dalej.– po krótkiej chwili ciszy, heroska odpowiedziała, niby dalej z pogardą, przyciskając nieco mocniej sztylet do gardła byłego legionisty, ale widział, że (choć się mylił) sam fakt, że tak myślał, sprawił, że na twarzy heroski pojawił się lekki uśmiech, do którego nie zamierzała się przyznawać. Sama myśl o tym (no, i fakt, że Yasmin jeszcze bardziej się zbliżyła do dziecka Atlantiadesa) sprawiła, że oczy zapłonęły jeszcze intensywniejszym różem, choć dalej delikatnym, to nieco bliższym czerwieni niż wcześniej. Jenu poliki przybrały podobną barwę, czerwieniąc się jeszcze bardziej. Nawet nie wspominając o tym, że czuł się, jakby ktoś go podpalił.
Kowalski, analiza. Po pierwsze, przestań myśleć przez chwilę o tym, że przez tyle czasu ci się podobała, a teraz stoisz z nią twarz w twarz. Po drugie, skoro nie widziałeś jej w ciemności, to kto może być jej rodzicem? Przychodziły mu do głowy bóstwa połączone z czymś… mroczniejszym, to jest, Pluton, Mors, Somnus, Invidia i Trivia. Nie wiedział, czy naprawdę któreś z nich ma możliwość bycia niewidzialnym w ciemnościach. Pluton odpada — nie powinien mieć żadnych dzieci, chyba że bardzo starych, ale Yasmin nie wyglądała na kogoś, czyjejś ojciec przesiaduje w podziemiach i zajmuje się śmiercią w mniejszym czy większym stopniu. Mors też odpada. Somnus, Invidia i Trivia. Chciało mu się spać, ale wątpił, czy to przez córkę boga snu. Niepewne. Invidia. Trivia. Somnus? Przyjrzał się kobiecie lepiej. Nie miała ucha. Nie miała. Ucha. Widział to już wcześniej, ale nie zastanawiał się nad tym. Kurwa mać, tylko czy to miało jakieś znaczenie? Japierdole.
Zaczął się irytować. Nie było trudno tego zauważyć. Wydawałoby się, jakby w jeno oczach zaczął tańcować mały, świetlisty ognik, mimo delikatnego i przyjemnego, różowego tła. Zacisnął zęby, próbując cokolwiek wymyślić.
– Invidia albo Trivia? – w końcu spytała, uznając to za koniec swoich możliwości mózgowych. Było późno, może gdyby nie czuł się, jakby ktoś posmarował mu rzęsy klejem, to by cokolwiek wymyślił. Najwyraźniej sztylet zaraz przy krtani Adama powstrzymywał go przed zapadnięciem w głęboki sen.

Yasmin?
────
[611 słów: Adam otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz