Treningi z dziećmi Aresa raczej nie były zbyt pożądane, dlatego Caroline była nieco zaskoczona, kiedy Domino poprosił ją o sparing. Znęcała się właśnie nad jednym ze słomianych manekinów, kiedy do niej podszedł. Nie miała jednak żadnego powodu, żeby się nie zgodzić — trening to trening, nieważne z kim. A na pewno ćwiczy się lepiej z żywym przeciwnikiem, a nie z kupką wiązanej słomy.
A tego dnia była w wyjątkowo dobrym humorze. Najwidoczniej nikt nie zdążył jeszcze nadepnąć jej na odcisk. Zaplotła włosy w ciasny warkocz i zamiast swojej, wzięła jedną z tępszych włóczni. Nie chciała przez przypadek uszkodzić dzieciaka. Stanęła naprzeciwko chłopaka, nieznacznie się przeciągając. Chciała rozluźnić nieco spięte mięśnie.
⎯ Gotowy? ⎯ zapytała, ważąc drzewce w dłoni.
Kiedy skinął głową, wyprowadziła pierwsze pchnięcie bez ostrzeżenia. Domino wykazał się refleksem i zrobił zręczny unik, a potem odparował uderzenie mieczem. Uniosła brew, tym samym nieznacznie okazując uznanie. Chyba był tutaj nowy, średnio go kojarzyła. Brak doświadczenia nadrabiał szybkimi reakcjami, nawet jak na standardy nadpobudliwych herosów.
Metal zazgrzytał o metal jeszcze kilka razy, a potem Caroline szybkim ruchem wywinęła włócznię w bok i zatrzymała ją kilka centymetrów przed ciałem chłopaka.
⎯ Puf, nie żyjesz — powiedziała, odsuwając od niego grot. ⎯ Chroń brzuch, bo jedno uderzenie może kosztować cię życie ⎯ poradziła, zakładając za ucho jeden z niesfornych kosmyków, który wymknął się z warkocza.
Domino zmarszczył brwi i instynktownie zasłonił mieczem narażony bok.
⎯ Bez sensu, do tego trzeba chyba co najmniej czterech rąk ⎯ stwierdził, poprawiając chwyt na rękojeści miecza.
⎯ Nie, jedynie koordynacji ruchowej. Szybko reagujesz, wystarczy to wykorzystać ⎯ dodała, a potem ponownie uderzyła.
Rzadko dawała rady podczas treningu. Właściwie zwykle skupiała się na tym, żeby roznieść przeciwnika w pył. Ale chyba nie kręciło ją znęcanie się nad młodszymi i słabszymi dzieciakami; co to za frajda, kiedy ofiara nie ma jak się bronić? Poza tym w lecie zawsze było jej jakoś lżej, dzięki czemu zwykle buzujące w niej emocje przygasały. Zapominała o szkole i częściowo o życiu, które zostawiała w Londynie, nawet jeśli czasami tęskniła. Łatwiej było odczuwać spokój, kiedy świat dookoła rozkwitał.
Na moment zgubiła rytm, ale zaraz potem z powrotem całkowicie skupiła się na sparingu.
⎯ Jeśli wiesz, że nie uda ci się odtrącić broni przeciwnika, to próbuj robić unik.
Co jakiś czas wtrącała takie czy inne uwagi. Liczyła, że może to choć trochę pomaga. W końcu zarządziła przerwę, oparła włócznię o manekin i sięgnęła po butelkę z wodą. Łatwo było się zmachać w letnim upale, ale zazwyczaj zmęczenie uderzało w nią, dopiero kiedy odkładała broń. Po chwili podała Domino drugą butelkę. To był zdecydowanie dzień wspaniałomyślności córki Aresa.
⎯ Skąd w ogóle pomysł, żeby ze mną ćwiczyć? ⎯ zapytała, wycierając czoło brzegiem dłoni.
Chłopak nieznacznie wzruszył ramionami.
⎯ Nie miałem z kim. Poza tym ktoś mi powiedział, żebym potrenował z tobą ⎯ dodał, przyjmując butelkę z wodą.
Caroline uniosła brew i była bliska parsknięcia śmiechem.
⎯ Co ci nagadali, że dźgnę cię włócznią? ⎯ odpowiedziała z nutą kpiny w głowie, podpierając dłoń na biodrze. ⎯ Sorry, nie dzisiaj, przeliczyli się.
Miała wrażenie, że nastolatek nie jest do końca pewien, czy żartuje.
⎯ Nie no, o dźganiu to nic nie mówili…
Domino? ──── [555 słów: Caroline otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]
⎯ To dobrze. Banda idiotów. Nie dźgam każdej napotkanej osoby. ⎯ Przewróciła oczami, a potem odstawiła wodę na ziemię. ⎯ Już się zmęczyłeś, czy sprawdzimy, ile jeszcze razy zdołam prawie cię trafić?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz