TW: alkoholizm
Miał tylko szesnaście lat, kiedy musiał opuścić dom rodzinny. Nie wiedział nic o otaczającym go świecie. Nie umiał funkcjonować w społeczeństwie. Miał tylko jednego przyjaciela i nikogo więcej.
Patrzył w okropne, czarne oczy ojca i myślał o tym, jak bardzo go nienawidzi; jak bardzo marzy o tym, by zniknął.
— Jesteś okropnym narcyzem — powiedział, zaciskając zęby. Pierwszy raz nie bał się powiedzieć prawdy i tego, że najpewniej dostanie w twarz za te słowa.
Nietrzeźwy rodzic omiótł wzrokiem swoje niepełnoletnie dziecko i nic nie powiedział. Dla niego oznaczało to jedno — spokój od nieznośnego bachora. Dla Artema był to cios prosto w serce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz