To coś, co dawno schowałem gdzieś głęboko, pod wieloma warstwami żałoby i obojętności. W miejscu, gdzie wydawałoby się, że nikt tego nie znajdzie, właśnie tam go zostawiłem, żeby mieć pewność, że nigdy już nie zostanę zraniony.
Nie chciałem, żeby to wszystko tak się potoczyło. Nie chciałem znów się do kogoś przywiązać, przynajmniej nie do niego, przecież to kłopot sam w sobie. A jednak stało się inaczej i wszystko, co sobie zdążyłem wmówić, nie miało już racji bytu.
I znów żyję w strachu, w okropnym strachu przed odkryciem, odnalezieniem i wykorzystaniem. To wszystko przez to, że niechcący zostawiłem klucz na wierzchu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz