Nie zakochuj się w wietrze, wiesz, że cię nie zechce.

Kal Thompson ON/JEGO — 15 LAT — PÓŁBÓG — AMERYKANIN — 75 PD — 4 PU — 100 PZ j.ajko

INFORMACJE PODSTAWOWE

Obóz Jupiter
Mitologiczny przodek: Wenus (matka)
Kohorta: III
Staż w obozie: 3 lata
Pozycja: Legionista

UMIEJĘTNOŚCI

Siła 30
Zręczność 30
Kondycja 30
Inteligencja 30
Mądrość 10
Charyzma 20
Broń: Plumbatae
Wrodzone:
Płynny francuski, uroda, permanentny makijaż,
▸ wyczuwanie emocji innych 2/2 (podświadome wyczucie emocji, możliwość wzbudzenia u kogoś dowolnych emocji)
▸ kontrola nad gołębiami ½ (komunikacja z gołębiami)
▸ kontrola nad swoim wyglądem (możliwość zmiany swojego wyglądu)
▸ promieniowanie pięknem 2/2 (wpasowywanie się w kanon piękna osoby, w której towarzystwie się przebywa, przyćmiewanie piękna innych osób; w twoim towarzystwie wyglądają brzydziej)

OPIS POSTACI

Charakter:
Słyszałoś o Thompsonie? Nie? Mogę spróbować ci opowiedzieć. I nie bój się, nie ostrzegam cię, bo zabije cię za samo podejście bliżej. Po prostu nie polecam kolegowania się z nim. Zaprzyjaźniania. Wiesz, nie, że coś do niego mam. Chłop jest zwyczajnie... przewrażliwiony. Ta, jasne, nie widać po nim, bo niby taki z niego stoik. Obojętny, chłodny i beznamiętny, idealny morderca. Ale mówię ci, to nieprawda. Po prostu nigdy nie powie ci, że coś się dzieje, nie przyzna, że nie czuje się dobrze. Zawsze uśmiecha się z zaciśniętymi ustami i płacze po cichu. Czasem widać, że się dosłownie trzęsie od tych wszystkich emocji, ale za nic tego nie pokaże. Nie potrafi z siebie tego wszystkiego wypuścić. Tak jakby nie chciał, żeby ktokolwiek zobaczył, że jest szczęśliwy albo smutny. Nic. Inni mówią, że jest zamknięty w sobie, ale ja sądzę, że on sobie po prostu nie radzi. Nie ma sensu nawet próbować do niego dotrzeć, uwierz, próbowałom. Zbywa mnie. A potem się irytuje. To jedyne, co rzeczywiście potrafi wyrazić. Jakby, naprawdę, tylko gniewu nie potrafi w sobie utrzymać. Tak samo ze zniecierpliwieniem i frustracją. Potrafi wybuchnąć zaraz po tym, jak go pociągniesz za warkocza. Najpierw patrzy na ciebie tym wzrokiem pełnym mordu, a dopiero potem zaczyna podnosić głos i cię wyzywać.
Poza tym, jeśli chcesz nadal o nim słuchać, to on naprawdę nie potrafiłby na nic poczekać dłużej niż dwie minuty. Dla niego nawet zrobienie sobie zupki chińskiej jest za długie i najchętniej zjadłby wszystko na surowo. Nie wiem, czy zrobienie zupki chińskiej i tak go nie przerasta, bo chłopak za grosz nie ma instynktu samozachowawczego. Jakby musiał przejść na drugą stronę ulicy, to zapomniałby, że tu się kończy ulica. Czasem potrzebuje przypomnienia, że wrzątek jest gorący. A potem zawsze się denerwuje tak, jakby to była wina tego wrzątku, że się oparzył. I gdyby mógł, to by mu zaczął robić wyrzuty. Ale on potrafi robić wyrzuty o wszystko.
Jeżeli jakimś cudem cię polubi, to robi się tak zazdrosny, że nie masz życia poza nim. Może nie dosłownie, ale zawsze kątem oka zauważy, że rozmawiasz z kimś innym albo nie odpowiadasz mu, bo masz coś ważniejszego do załatwienia. Jak się go ignoruje, to potrafi się nawet poryczeć. A potem zacznie ci wszystko to wyrzucać, zawsze bezpośrednio i prosto w twarz. I zgadnij co: potem orientuje się, że to było debilne i przeprasza jeszcze zanim skończył. Przynajmniej wie, że coś zrobił źle, nie? Znaczy, nie, żeby to były jakieś częste sytuacje. Na ogół jest całkiem miły. Nie złapie twoich żartów, to nie, ale jako taki kolega i towarzystwo w tle to jest całkiem niezły. Zazwyczaj rozmawia całkiem sensownie i cię nie wyśmieje za odmienne zdanie, chyba że ma to coś do czynienia z nim jako osobą. No, widać, że stara się być przyjazny. Może w gruncie rzeczy jest dobrą osobą, ja się tam nie znam... Z nim też się, na dobrą sprawę, nie znam, ale nietrudno go nie zauważyć i wyrobić sobie o nim zdanie. Wchodzi do pomieszczenia i od razu wypełnia jakąś jego część, tak, że gdy wyjdzie, to każdemu czegoś brakuje. Nawet jeżeli ani razu się nie odezwał. Dziwny gość. Jak większość z nas, okej, ale nawet pośród swoich trochę dziwny.
Aparycja:
Raczej większość przyzna, że ma trochę specyficzną urodę jak na chłopaka. Jednak jeżeli coś takiego dotrze do uszu Kala, to on najpewniej zmrozi cię wściekłym spojrzeniem jasnoszarych oczu, do tego wyglądając, jakby w głowie miał już ułożony plan twojego zabójstwa. Bądź co bądź, nie potrafi przyjmować choćby najmniejszych przytyków na temat swojego wyglądu, nawet jeśli to na żarty. Może to trochę stereotypowe, patrząc na to, że jest synem Wenus, ale dajmy czasem tym dzieciakom być przewrażliwionym na punkcie własnego wyglądu.
Mimo przesadnego przejmowania się swoim tym, jak się prezentuje, Kal nie potrzebuje pięciu godzin na przygotowanie się na wyjście do spożywczaka. Jego włosy zawsze układają się w taki sposób, że wyglądają dobrze. Może ktoś powiedziałby, że są w lekkim nieładzie, ale odpowiedzią Kala byłoby: „I właśnie tak ma być”. Te gęste, białe kosmyki nie są ani kręcone, ani proste, a na końcach unoszą się w górę, więc trudno jest ułożyć je tak, żeby nie był to chociaż lekki bałagan. Do tego są wycieniowane tak, że im wyżej, tym są krótsze. Plus grzywka. To nie fryzura stworzona do ulizanego koczka. Poza tym Kalowi się to podoba. Jedynie czasem zepnie je spinkami (bardziej ze względów estetycznych niż praktycznych), a gdy przychodzi do walki bądź treningu, to zazwyczaj związuje je w kucyk albo zaplata warkocz, ewentualnie dwa. Zależne od humoru.
Na szczęście nie musi malować się codziennie rano. Szczerze, uznałby to za totalne piekło. Warte poświęcenia, ale nadal piekło. Jakby się nie starał, swojego permanentnego makijażu nie zetrze z twarzy, chociaż dla niego to żaden problem. Czasem nawet coś dodaje, jak mu się chce. I tak uważa, że bez makijażu też wyglądałby dobrze, zwłaszcza że rzęsy ma naturalnie długie i ciemne, a usta pełne. Same rysy twarzy ma delikatne, a cerę rumianą i czystą. Jego policzki są z tego rodzaju policzków, które łatwo można ścisnąć, żeby ze śmiechem powiedzieć: „puci, puci”, a potem przez cały dzień uciekać przed Kalem, bo on niekoniecznie toleruje tego typu żarty. I jeszcze brwi, kształtem przypominające coś w stylu łagodnego łuku, chyba że Kal się zdenerwuje, to łuk przestaje być taki łagodny. Zostawił je w swoim naturalnym kolorze włosów, czyli w ciemnym brązie.
Co do jakichś dodatków, które zawsze nosi... to na pewno wszystkie swoje „pierścionki zaręczynowe”, jak je zawsze z uśmiechem nazywa. Jakaś wartość sentymentalna, czy coś w tym stylu. Ma ich tyle, że zajmują mu większość palców u rąk, w spokoju na razie zostały tylko małe palce i jeden kciuk. Ale może ich jeszcze przybędzie. Do tego w prawym uchu ma po trzy dziurki: dwa lobe i helixa, w lewym tylko dwa lobe. Zazwyczaj nosi srebrne kolczyki, ewentualnie z białego albo złota (lub z jego imitacji, bo na szczęście nie ma alergii na tego typu metale).
Wzrostu jest raczej średniego, choć dla niektórych graniczy już z niskim. Mierzy sobie 173 centymetry, ale wciąż twierdzi, że pewnie urośnie. Nie, żeby wierzył w to, że prawdziwy mężczyzna zaczyna się od 180 centymetrów, ale wtedy to on mógłby patrzeć na innych z góry. To byłaby całkiem miła odmiana.
W swoich zawsze trochę za dużych i luźnych ubraniach sprawia wrażenie całkiem chudego, ale lata spędzone w Obozie Jupiter zostawiły ślady na jego ciele. Nie jest taki chuderlawy i malutki, na jakiego wygląda, a jak jakiś facet zaczepi go po zmroku na ulicy, to z łatwością da radę się obronić. I to finalnie zaczepiający będzie ofiarą. Poza tym nie jest aż tak chudy… Przynajmniej nie należy do osób, których obydwa nadgarstki można objąć jedną dłonią.
Ciekawostki:
▸ ma anosmię, nie czuje zapachów, więc nie pomoże ci z wyborem perfum dla twojej osoby partnerskiej z okazji walentynek,
▸ jest zbyt unlabeled, żeby powiedzieć, jakiej jest orientacji,
▸ nie je mięsa, a do tego nienawidzi wszystkiego, co ma w sobie pomidory,
▸ mówię wam, gdyby był Polakiem, to słuchałby starej polskiej muzyki, a najbardziej to Republiki, ale jest Amerykaninem i nie rozumie ani słowa niestety,
▸ wyzywa ludzi, którzy mówią, że woda gazowana jest okropna i to jedyna cecha, która jest w stanie skreślić w jego oczach bez poznania nawet jej imienia,
▸ jak śpi, to rozwalony na całym łóżku albo już poza łóżkiem.

SPOŁECZNE

Rodzina:
Anthony Thompson — ojciec, czyli człowiek (bez korzeni boskich, żeby jego dziecku nie było za łatwo), który męczy się z Kalem od jego narodzin. I nie zamierza przestać, za co można go podziwiać. Kal może nigdy tego nie powie na głos, ale kocha ojca i uważa, że jest cudownym człowiekiem. Czasem żartuje, że nadawałby się na hipisa, gdyby nie wolał grzać dupy na kanapie. Tylko Anthony wie o tym, jak się czuje Kal i co się rzeczywiście dzieje w jego głowie, bo tylko jemu chłopak ufa na tyle, żeby zdradzać takie rzeczy i nie czuć presji do ukrywania swoich emocji. To się nazywa dobra relacja z dzieckiem i Anthony nie chce nikomu zdradzić, jak to osiągnął.
Wenus — matka, ale taka, która nie bardzo „matkuje”. Kal czuje się w jej obecności trochę niekomfortowo i zawsze podchodzi do niej z lekkim dystansem, jakby to nie do końca była jego mama, a bardziej ciotka, którą spotyka tylko na zjazdach rodzinnych. Albo i rzadziej. No, może trochę ją lubi, bo jak tu nie lubić Wenus...
Ana Chiaro — ciotka, dużo starsza i przyrodnia siostra Anthony'ego, ale funkcjonująca pod innym nazwiskiem od czasu własnego ślubu. Historie głoszą, że ojcem jej ojca był Merkury, a ona sama kiedyś była legionistką w czwartej kohorcie. Według jej opowieści (nazywa w nich siebie „bajerancką”) osiągnęła całkiem dużo. Napisała całkiem niezły list polecający, ale Kal nie do końca wierzył, że to coś da, dopóki nie skontaktowała się ze swoim ojcem (który nie był też ojcem Anthony'ego, mają wspólną matkę, tak dla jasności tej skomplikowanej historii), który zgodził się dopisać coś od siebie. Wtedy i Kal zaczął nazywać ciocię bajerancką.
Gia Chiaro — ciotka, żona Any. Kal ma do niej neutralny stosunek, chyba że mu daje pieniądze, to wtedy stosunek ten jest już bardziej pozytywny. Z Aną poznały się w Nowym Rzymie, więc nikt się pewnie nie zdziwi, gdy wyzna, że jest córką Egerii. Kal do teraz nie wie, jak się ze sobą dogadały, bo ich relacja przypomina relację rudego i czarnego kota, który na ciebie syczy, gdy próbujesz go pogłaskać. Ale jakoś im się udało, co Kal niesamowicie podziwia. Podziwia też Gię, bo to dzięki jej zupełnie darmowym korkom udaje mu się utrzymywać dobre oceny.
Relacje:
Flo, Mischa, Ezra, Floyd, Cayo, Merr, Narcissus — bliżej opisani w „Pierścionkach” (każde kiedyś dostanie swoje opowiadanie).

ODAUTORSKO

Kontakt z autorem postaci: Głównie discord (j.ajko), próbować dobić się na instagrama też można (yourdreambreakfast), a jak ktoś jest bardzo zdesperowany to na maila (szukamcentownaulicy@gmail.com bo na interię to dostęp straciłem).
Uwagi: Piszcie nim, róbcie nim co chcecie, tylko weźcie go nie zabijcie albo nie podejmijcie nim decyzji, która go zabije. Wszelkie głupoty dozwolone, dopóki Kal pozostaje Kalem (nie róbmy mu nagłych i niespodziewanych zmian osobowości). Długość odpisów to u mnie loteria, oczywiście jest to na pewno powyżej 300 słów (kto by się spodziewał) i, zdaje mi się, poniżej 1000, chyba że mi strzeli, ale to rzadko. Na prośbę mogę starać się robić dłuższe albo krótsze, albo jakieś wyśrodkowane, nie wiem, średnią obliczyć. Poza tym wszystko do dogadania się, o ile coś komuś nie pasuje albo bardzo pasuje ;P.
W razie odejścia: Npc i do adopcji, jakby go ktoś chciał przygarnąć. Jak nie, to może zaprzyjaźni się z innymi npc.
Ostrzeżenia: 0/3
Wizerunek: @kraifish
Cytat: Strachy na Lachy, „Nie zakochuj się w wietrze”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz