Wiecie, że jej ulubioną postacią w Harrym Potterze był Voldemort? Ja również nie wiem, czemu więc tak wrzeszczała, gdy los postanowił dać jej tak niepowtarzalną szansę cosplayu. Pewne braki w swoim organizmie zauważyła, gdy swoim starym zwyczajem chciała podrapać się w nos z zażenowania, ponieważ jakiś obozowicz wracający na wakacje do obozu wyjebał się na truskawki. Jego ubranie wyglądało, jakby gościu co dopiero wrócił z wojny. Szybko wstał i poirytowany chciał kopnąć rośliny, przez co wyjebał się jeszcze raz. Stanął o własnych siłach dopiero z pomocą przyjaciół.
Irène nienawidziła czasu, w którym obozowicze wracali do obozu na wakacje. Przez cały rok Irène była naprawdę w znośnym humorze – nie musiała znosić żartów osób z niewyparzonym językiem na temat jej prób nauki walki na wózku, nie musiała również odmawiać – a przynajmniej nie w takiej ilości – innym osobom pomocy, którą ci próbowali jej zaoferować, widząc, jak okropnie radzi sobie z myciem pod prysznicem. Niby miała krzesełko jak te babcie, ale siedzisko zawsze stawało się śliskie, a w całym domku rozlegał się głośny łomot, kiedy dupa Irène upadała na ziemię. Jednym z najważniejszych powodów był jednak fakt, iż w wakacje dochodziło wiele nowych półbogów, którzy nie wiedzieli jeszcze nic o otaczającym ich świecie. Co oczywiste, nie umieli oni jeździć konno. A ulubiony pegaz Irène (jedyny wierzchowiec, na którym mogła jeździć, ponieważ sprawne łydki wraz z dosiadem nie były mu niezbędne do rozumienia sygnałów) był koniem dla początkujących. Nie macie pojęcia, jaki ból sprawiało córce Tyche patrzenie na te dzieci, kopiące jej jedynego przyjaciela i szarpiące go za wodze. Były też inne powody. Niemal czterokrotnie zwiększona ilość ludzi negatywnie działała na introwertyczną psychikę Irène oraz na jej szansę niezauważalnej kradzieży truskawek, które potem będzie mogła przerobić na sorbet. No, a kolejnym i ostatnim argumentem, przemawiającym za ideą niewpuszczania na teren obozu wakacyjnych herosów był fakt, iż jeżeli komuś może zabraknąć nosa, to właśnie na wakacjach. Na roku widownia jest zdecydowanie zbyt uboga, by ktoś się o to pokusił, a nawet jeśliby wszyscy zaczęli totalnie z dupy w zimie odmrażać nosy pozostałym ludziom w zaspach śniegu, to liczba kandydatów do takiego czynu jest zmniejszona.
Irène poczuła głęboką, prymitywną i starszą od świata nienawiść do osoby, która zrobiła jej tego psikusa. Żałowała również, że ona sama nie ma supermocy, które pozwoliłyby się jej odegrać na śmieszku. Coś jednak posiadać musiała. Coś, czym mogłaby się zrewanżować. Po chwili zastanowienia odpędziła myśl, iż mogłaby podarować ów osobie w prezencie jedną z jej książek z zagadkami. Ta konkretna bardzo wciągała i całkowicie wyniszczała psychicznie, ponieważ, mimo iż nie mogłeś się od niej oderwać, to również nie potrafiłeś rozwiązać żadnego z zadań, o ile w ogóle rozumiałeś, na czym one polegają. Pomysł ten nie był najlepszy, ponieważ nie każdy czytałby taką książkę. Osoby niebędące nerdami, zanim ta zaczęłaby działać na nich uzależniająco, prawdopodobnie zdążyliby już wyrzucić ją do kosza.
Córka Tyche westchnęła, wiedząc, że aby znaleźć swój nochal będzie musiała ponownie tego dnia wyjść ze swojej nory. Przekręciła więc koła swojego wózku, zjeżdżając z rampy prowadzącej do tego przeklętego świata ekstrawertyków (i ludzi, którzy w jakikolwiek sposób umieli poprawnie komunikować się z rówieśnikami), dookoła rozglądając się w poszukiwaniu latającego nosa. To była przemoc. To było znęcanie się nad kalekimi.
W jej głowie powoli przewijały się wszystkie osoby, których nie lubiła. Irène podejrzewała, że to jakiś spisek dzieci Hermesa, Dionizosa oraz Hekate przeciwko Tyche, ponieważ domek ten ostatnio dwukrotnie pokonał ich wszystkich w kółko i krzyżyk.
Irène musiała ponownie wrócić do swojej kryjówki, ponieważ zapomniała zabrać ze sobą swojego sorbetu truskawkowego, czapki z daszkiem oraz okularów przeciwsłonecznych.
Następnie już całkowicie wyposażona obsunęła swój daszek w taki sposób, by nie musieć patrzeć ludziom w twarz oraz szybko jechała na swoim wózku po wybranych ścieżkach. Niestety nie mogła korzystać z tych węższych, nierównych czy pełnym traw, albowiem albo się na nich nie mieściła, albo przewracała, albo głupie rośliny hamowały ją i zmuszały do nadludzkiego wysiłku. Dziewczyna postanowiła kolejno kierować się do domku podejrzanych, zaczynając od najbardziej przestępczych (dzieci Tyche), jednak okazało się, iż nie musi nigdzie jechać. Jej nos sam niemal przeleciał jej przed twarzą, lecąc za śmiejącą się sylwetką kobiety.
Irène trochę żałowała, że było lato, z jeszcze jednego więcej powodu. Patrząc na odkryte nogi rówieśniczek, musiała bardzo się wysilić, aby jej lesbijski duch nie zakłócał jej logicznego myślenia.
Claro?
◇──◆──◇──◆
706 słów: Irène otrzymuje 7 Punktów Doświadczenia
706 słów: Irène otrzymuje 7 Punktów Doświadczenia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz