“Dom”. To słowo obracało się jak szalone w głowie Ezry. “Twój dom” – echo ciepłego barytonu Chejrona wypełniało ciało młodocianego herosa po same opuszki palców.
Brunet odwrócił się. Znajdujące się za nim drzwi były zamknięte. Ich drewno tłumiło większość krzyków bawiących się na zewnątrz dzieci. Skutecznie zatrzymywało również promienie słońca, obecne we wnętrzu jako cienka linia światła, nic nieznacząca w spokojnym chłodzie domku.
Jejgo domu.
Ezra pospiesznie zsunął buty ze stóp i wskoczył na łóżko, tonąc w morzu poduszek. Chwycił rąbek czarnego koca, zdobionego motywem srebrnych pajęczyn i podciągnął go pod samą brodę, by objąć go ciasno ramionami.
Było w domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz