czwartek, 21 marca 2024

Od Wandy do Kuźmy – ,,Twin? Where have you been?''

– Znowu idziesz do swojej dziewczyny, co? – Kazue spojrzała na mnie z minką ,,no, ciekawe co tam będziecie robić’’, na co ja jej odpowiedziałam gestem ‘’jebnij sobie w łeb’’.
– Jednak tak, idę. Pilnuj ich, dobrze? – westchnęłam ciężko, opierając się o ścianę.
Przytaknęła. Dodało mi to trochę otuchy.
Tym razem nie biegłam. W mojej głowie pojawiła się myśl, a raczej, tęsknota za Irminką. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że nie widziałabym jej parę lat, ale. Owszem, Kazue była teoretycznie ode mnie młodsza, ale to nie jest to. Elijah… nie wiem co o nim myśleć. Jestem dla niego kimś ważnym, wszakże, to nie jest to samo, jak siostra. Zerknęłam na bok. Mała dziewczynka, chyba dopiero co przybyła do obozu. Jej drobne ciało, blond delikatne włoski i jasne oczy. Przyspieszyłam, maszerując w stronę przejścia do Obozu Jupiter.

***

Tak, Rzymianie nie przepadali za Grekami, nawet teraz, w czasach gdzie mamy ‘’pokój’’. Mimo iż chodziłam, nie byłam tu nowa, a niektórzy już może kojarzyli moją twarz, nadal zauważałam ciche szeptanie pod nosem czy zaskoczone spojrzenia.
Zresztą, podobnie było, jak chodziłam do szkoły z ,,normalnymi’’ dziećmi, szczególnie po mojej diagnozie, bo przecież nauczyciele w szkole musieli wprost mówić, że tak, mam ADHD i dysleksje, piszę językiem starożytnych Inków, nie umiem się skupić i chuj wie co jeszcze. Nie mówiąc, o ,,pewnie jesteś z Rosji lub Ukrainy, prawda?’’, bo czasem zdarzyło mi się rzucić polskim słowem z przyzwyczajenia.
Dotarłam do baraku piątej kahorty. Popytałam jakiegoś randomowego obozowicza, co na jego nieszczęście musiał przejść koło mnie, abym się go spytała, gdzie ona jest.
– Nie wiem.
– Okej, dzięki.
A chciałam zrobić słodką niespodziankę. Ten dzień nie zapowiadał się najlepiej. Udałam się do stajni, patrząc na chodnik, kopiąc kamyki, aż niespodziewanie poczułam, jak ktoś na mnie wpada.
– Patrz, jak kurwa chodzisz – dziewczęcy, choć jeszcze dziecięcy głos wysyczał… po polsku?
Cisza. Nieznana mi osoba poszła dalej, ale ja ją złapałam za nadgarstek. Aktualnie leżałam, z potłuczoną dupą na środku placu w obozie jupiter. Jej tajemnicza i odrobinę, wręcz przerażająca aura mnie niepokoiła.
– Przepraszam – odpowiedziałam również w ojczystym języku, ciekawiąc się reakcji dziewczynki na polski język.

Kuźwa?
◇──◆──◇──◆ 
[342 słowa: Wanda otrzymuje 3 Punkty Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz