Od kilku dni niezwykle panikowała, bo nie mogła znaleźć swojej przecudownej spathy. Oczywiście, nie był to duży problem, mogłaby walczyć czymkolwiek innym co wpadłoby do jej rączek, ale to była jej spatha! Nikt inny nie troszczyłby się o tą broń tak jak ona, więc nie może pozwolić na to, aby trafiła w niepowołane ręce. Mogłaby wymienić ją na spathę z niebiańskiego spiżu, zamiast cesarskiego złota, ale jednak wolałaby zachować swoją długotrwałą broń na zawsze. Nawet jeśli miałaby zbierać kurz na ścianie.
Chodziła po całym obozie szukając jej, pytając, jednak nikt nic nie widział, ani nie słyszał. Ugh, czy znowu jakimś cudem, zapomniała jej na plaży? Nie wierzyła w to, a jej podejrzenia okazały się być poprawne, kiedy zobaczyła jakiegoś chłopaka z JEJ MIECZEM, trenującego, jakby nic nie zrobił. I tak pobiłaby go na treningu, w końcu wzięła byle jaką spathę z składziku… ale teraz pobije go nie podczas treningu. Odrzuciła miecz na bok, podchodząc szybkim, mocnym i ewidentnie wkurwionym krokiem do biedaka. Po reakcji innych, zorientował się, że ma nie byle jakie kłopoty. Okej, może spodziewał się Pana D., a nie wkurwionego dziecka Aresa, ale oba chyba były równie przerażające. Nawet nie zdała sobie sprawy z tego, że w pewnym momencie zaczęła zostawiać po sobie wypalone ślady w trawie.
— Skąd ty masz, do chuja, tą broń?! — ryknęła do młodszego herosa, jednocześnie chwytając go za kołnierz z momentem, w którym się do niej odwrócił, jakby w ogóle nie zwracała uwagi na to, że był kilka centymetrów od niej wyższy (ma swoje wysokie buty, to niezbyt mała różnica!). — Nie wiesz, że nie zabiera się nie swoich rzeczy?! — warknęła przybliżając się do Amerykanina i zaglądając mu prosto w duszę, poprzez jego srebrne ślepia. — SZCZEGÓLNIE MOJEJ BRONI — dodała ostro, przybliżając się jeszcze bardziej.
Miał dużo blizn, ciekawe od czego.
— Kto cię tak poturbował? Ja nie pamiętam jeszcze robienia czegoś takiego. — Uśmiechnęła się do szesnastolatka, głównie po to, aby go trochę poddenerwować. No… i nie mogła zaprzeczyć, że nie użyła trochę swojej kontroli nad emocjami, wywołując jeszcze większy strach, złość, ale też nienawiść do niej, głównie po to, aby zobaczyć, ile syn Tanatosa wytrzyma bez rzucania się. Korzystając z rozproszenia, chwyciła swoją spathę i odrzuciła ją bliżej ćwiczebnej. Jeśli mają się bić, to na pięści.
— Daję ci fory, możesz zacząć pierwszy — syknęła przez zęby do grupowego, dalej trzymając go za kołnierz na tyle blisko, że niemal mogłaby policzyć mu rzęsy. Przed chwilą czuła się, jakby jej krew się gotowała, jednak teraz widocznie się uspokoiła, jedynie uśmiechając się, widząc, że jej przeciwnik wcale nie jest tak spokojny, jak ona.
Ezra?
◇──◆──◇──◆
[423 słów: Kazue otrzymuje 4 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz