sobota, 30 marca 2024

Od Emiliano do Ezry — „Na ratunek”

Kolejny dzień w robocie. Rzecz jasna jako pomocnik pielęgniarza, bo w końcu kto by przygarnął małolata bez żadnego większego wykształcenia na coś więcej niż tylko “podaj, przynieś, zanieś”. Było to lepsze niż siedzenie kolejny dzień w tym zapchlonym Obozie Herosów. Nie muszę patrzeć na krzywy ryj mojego brata i niepełnosprawnie umysłowego rodzeństwa.
– Emiliano? – usłyszałem głos jednego z pielęgniarza za mną. – Chodź, potrzebujemy cię.
Westchnąłem ciężko, idąc z wielką niechęcią wraz z pracownikiem szpitala. Zapach płynu do dezynfekcji sprawiał, że w mojej głowie rodził się mętlik. Nienawidziłem tego zapachu. Już wolałem aromat tych wszystkich makaronów, ziół czy pizz które piecze Erico.
– Ktoś tu się zrzygał – mężczyzna, najprawdopodobniej koło trzydziestki zerknął w moim kierunku.
Wiedziałem kto to.
Srebrne oczy z łzami, wpatrywały się w plakat o zdrowym odżywianiu naprzeciwko, choć najpewniej sam nie widział co tam jest. Roztrzęsione ciało chłopaka nie kontrolowało szalonego bicie serca.
Znałem go, z widzenia rzecz jasna.
Choć może już kiedyś go gdzieś widziałem? W Starbuckie, gdzie podawał mi cappuccino, z rzecz jasna cukrem.
A może go nawet ujrzałem, kiedyś na ognisku, w tym zapyziałym Obozie dla herosów? Siedzący gdzieś raczej z tyłu, uciekający wzrokiem od domku 5, a po, idący w kierunku domu boga śmierci, Tanatosa?
Kiedyś nawet kiedyś z nim rozmawiałem w jego pierwszym dniu? Gdy mały, zaryczany i wystraszony podbiegł do mnie, a ja mu odpowiedziałem “unikaj domku 5, a tak to radź sobie sam.’’
– Siedź tutaj, może potem ci znajdziemy łóżko, byś nie siedział tutaj… tak na środku korytarza – westchnąłem ciężko. Praca tutaj była ciężka, ale lepsza niż siedzenie w Obozie Herosów.
– Muszę iść do mamy – wydukał coś pod nosem, podnosząc głowę, by spojrzeć mi w oczy.
– Nie – złapałem go delikatnie za ramię, by został tam, gdzie jest. –Wyglądasz słabo, Ezro.

***

Wróciłem po chwili, z miska i nowymi butami, bo, no cóż. Zdarzył się Ezrze mały wypadek.
– Masz – zdjąłem swoją kurtkę dżinsową, przykrywając go.
Chłopak zerknął na mnie ze zdziwioną miną. Nie spodziewał się tego. Ja na to też wpadłem dopiero teraz. Zmierzyłem mu temperaturę, ma obniżoną.
– Jesteś bardzo osłabiony i widzę, że ci zimno. Połóż się.
– Gdzie? – obrócił głowę na bok.
Położyłem go na krzesłach, poprawiając je, by nie spadł.
– Nie pójdziesz stąd, zanim nie będziesz czuć się lepiej, zrozumiałe?

Ezra?
◇──◆──◇──◆
[367 słów: Emiliano otrzymuje 3 Punkty Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz