— Te, robisz coś teraz? — zapytała Caroline, zatrzymując się przy jednym z obozwiczów.
— Tak, jak wid-
— To super, że nie, chodź ze mną.
Caroline pociągnęła biednego chłopaka za ramię, ale ten niestety zaraz oprzytomniał i zatrzymał się, tym samym uniemożliwiając jej dalszą wędrówkę. Zgromiła go wzrokiem. Wybrała Mikołaja na cel tylko dlatego, że potrzebowała kogoś, kto nie ma kija w dupie. Caroline sympatyzowała z dzieciakami Dionizosa; całkiem przyjemni w obyciu, można było się dogadać. Z tym konkretnym jeszcze nie miała przyjemności dłużej rozmawiać, ale najwyraźniej nadszedł w końcu ten dzień. Miała nadzieję, że wszystkie przejdzie gładko i bezproblemowo, ale najwyraźniej chłopak miał dzisiaj ochotę na sprawianie problemów.
— Jakiś problem? — zapytała, puszczając rękaw jego bluzy.
— Tak, co ty odpierdalasz?
Mikołaj przygładził wymięty materiał i odsunął się od niej o krok, obdarzając niezbyt przychylnym spojrzeniem. Caroline musiała przypomnieć sobie, że przemoc to nie jest rozwiązanie, a ona naprawdę nie chce spędzić wieczoru na myciu garów z harpiami.
— Daję ci bojowe zadanie. A raczej zapraszam do wykonania bojowego zadania. Nie wierzę, że masz coś lepszego do roboty — prychnęła, krzyżując ramiona na piersi.
Tak naprawdę mogła uwierzyć w to, że miał jakieś ciekawsze zadania. Postanowiła to jednak jawnie zignorować, bo nie chciało jej się latać po obozie i szukać kogoś innego. Posłała chłopakowi dość przesłodzony i dość niebezpieczny uśmiech. Nie była przyzwyczajona do tego, że ktoś jej odmawia.
— Mam coś lepszego do roboty — powiedział heros, taksując ją spojrzeniem. Może oceniał jej szybkość albo zdolności bojowe, cholera go wie.
— Obiecuję ci, że to zadanie będzie jeszcze lepsze. I zdecydowanie lepiej wyjdziesz na tym, że się zgodzisz. — Ponownie posłała mu nieprzyjemny uśmiech, ale zaraz potem go porzuciła. Cierpliwość powoli, ale konsekwentnie się jej kończyła. — Nie mam całego dnia.
Mikołaj wyglądał, jakby zastanawiał się, czy zdoła wybrnąć z tego zarówno bez uszczerbku na zdrowiu, jak i bez wykonywania poleceń od rówieśniczki. Najwyraźniej uznał, że chyba nie, bo westchnął. Caroline jednak miała zamiar bacznie go obserwować, bo wyglądał na takiego, co mógłby ładnie się jej odwdzięczyć w przyszłości. I to być może w najbliższej przyszłości.
— Co to za sprawa? — zapytał znudzony.
— Świetnie, że pytasz. Muszę znaleźć coś w lesie i potrzebuję kogoś, kto będzie umiał sobie poradzić z chwastami. Wzięłabym kogoś od Demeter, ale są mało użyteczni, więc… — Lekko wzruszyła ramionami. — Piszesz się na to czy nie?
Wycieczki do obozowego lasu raczej nie należały do najprzyjemniejszych. Jednak Caroline naczytała się gdzieś w internecie, że w tym klimacie można znaleźć jagody o bardzo… dokuczających dolegliwościach. A tak się składało, że akurat musiała znaleźć dobry sposób na zemstę.
— A mam inne wyjście? — mruknął pod nosem Mikołaj, wciskając dłonie do kieszeni bluzy.
— Udam, że tego nie słyszałam — powiedziała Caroline, przewracając oczami. — No, to do roboty.
Dziarskim krokiem ruszyła w kierunku skraju lasu, kątem oka sprawdzając, czy nikt się im zbyt usilnie nie przygląda. W teorii i tak nie mieli niczego do roboty. A przynajmniej ona nie miała, bo Mikołaj powinien kręcić się gdzieś w pobliżu truskawek, żeby grzecznie pomagać im rosnąć. Z czegoś tą bezbożną instytucję trzeba było utrzymywać. Ona sama żadnego zajęcia nie miała, ale nie sądziła, że kręcenie się po lesie można uznać za bezpieczną aktywność, a chciała swoją ostatnią prostą w obozie spędzić w spokoju.
— Nie mogłaś sobie wziąć do tego kogoś innego? — burknął Mikołaj, dorównując jej kroku.
— Nie, napatoczyłeś się jako pierwszy. — Wzruszyła ramionami. — Wyluzuj, przecież cię nie zaszlachtuję w lesie. Po prostu potrzebuję pomocy.
— No bardzo śmieszne, naprawdę — prychnął chłopak.
— Widzisz? Nawet zabawna jestem. Nie ma na co narzekać.
Kątem oka dostrzegła, jak Mikołaj przewraca oczami. Chyba niezbyt cieszył się z tego, że jej towarzyszy. Trudno, co mogła na to poradzić? Przecież wcale go nie zmusiła, żeby z nią poszedł. Po prostu zadziałała jej genialna perswazja. Prawda?
Mikołaj?
────
[610 słów: Caroline otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia]