poniedziałek, 6 października 2025

Od Blanche — drabble „Lustro”

CW: LIGHT BODY HORROR

Wysokie lustro w rzeźbionej ramie, które jeszcze przed chwilą stało dobre kilka metrów od niej, zaczyna się zbliżać.
Obraz nagle się zmienia. Niczym w krzywym zwierciadle, jej twarz rozlewa się, przybierając obce, wynaturzone kształty. Oczy, nos, usta, brwi… Wszystko wiruje niczym w kalejdoskopie.
A wtedy kilka kropel spada na podłogę. Nie jest to jednak pot, łzy czy krew. Dotyka twarzy, teraz lepkiej niczym smoła. Skóra rozpływa się, sączy niczym ropa. A ona może tylko na to patrzeć. Coraz wyraźniej, coraz bliżej.
Lustro jest już tuż tuż… Chwieje się. Upada. Wprost na nią.
Przez chwilę po przebudzeniu nie może złapać oddechu.


────
[100 słów: Blanche otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Ishy — drabble „Lustro”

TW: NSFW

Od Arisu — drabble „Lustro”

Nie przepadała za lustrami. Wywoływały w niej dyskomfort, chociaż nie ten związany z oglądaniem własnego odbicia. Nie lubiła całej tej dyskusji o tym, gdzie może, a gdzie nie może stać, o tym, że odbija energię.
Shayel próbował ją kiedyś straszyć. Opowiadał o tym, jak ludzie próbują wykorzystywać lustra jako sposób na kontakt z inną rzeczywistością, o tym, że za lustrem jest inna wersja ich świata i nie powinna podchodzić zbyt blisko, bo jej własne odbicie wciągnie ją do środka i zajmie jej miejsce.
Nigdy mu nie wierzyła. Gdyby to była prawda, to raczej ona byłaby tą złą wersją zza lustra.


────
[100 słów: Arisu otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Chaita — drabble „Lustro”

Raczej rzadko zgłaszał się do pomocy przy przeprowadzkach, ale kiedy poprosiła go o to jego szefowa, z oczywistych względów nie mógł się wykpić.
Odstawił jeden z najcięższych kartonów tuż obok wyspy kuchennej i przeciągnął się, ruszając po kolejny.
– Chait! Mógłbyś przytrzymać drzwi?
Złapał je, zanim zamknęły się na mężu szefowej i jej ojcu, którzy wspólnymi siłami próbowali wtargać do środka duży, przykryty materiałem obiekt, kierując się z nim na schody.
– Pomóc wam? Co to jest?
– Och, to lustro. Do sypialni. – szefowa stanęła obok niego. – Uważajcie!
Chait skrzywił się na dźwięk tłuczonego szkła.
Szefowa westchnęła, wyraźnie zmartwiona.
– Ile to lat nieszczęścia…?


────
[100 słów: Chait otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Ezry — drabble „Lustro”

TW: SAMOBÓJSTWO

Od Silasa — drabble „Lustro”

CW: DYSFORIA PŁCIOWA

Drżał, patrząc na swoje oblicze w lustrze. Gęsia skórka pokrywała całe jego ciało.
Uniósł prawe ramię, a jego lewa dłoń spoczęła na jego klatce piersiowej. Nieśmiało podążyła do mostka, sunąc szlakiem różowej blizny.
Położył dłonie na biodrach, ostrożnie ścisnął swoje boki. Za miękkie, za okrągłe.
Odgarnął włosy z ramion, objął swoją twarz. Czuł szorstki zarost pod palcami. Kości policzkowe, szczękę. Szkielet, na którym spoczęła maska.
Zrobił krok do przodu. Teraz stał ze sobą twarzą w twarz, widział cienie pod oczami, otwarte pory, suchą skórę wokół nosa.

Jeśli nie umiał zakochać się w sobie, jak mógł oczekiwać tego od kogoś innego?


────
[100 słów: Silas otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Apollodorosa — drabble „Lustro”

Zbudował mit o dziwnie słonecznym dziecku artyście. Ba, więcej niż jeden taki wyszedł spod jeno dłoni. Wszystkie były oparte na prawdzie, racja… i kiedy kostium jednego mitu spoczywał na ciele, to był odwzorowaniem postrzegania samego siebie. Problem z byciem aktorem jest wtedy, kiedy ludzie oczekują tylko pokazywanej im postaci. Stał przed lustrem i pustym wzrokiem oglądał rysy kruczej maski lekarskiej na swojej twarzy. Przypominała mu autoportret z zaćmionym słońcem zamiast twarzy. Odbicie siebie, naraz realne i nie. Może powinien wyjść na jesienną pluchę i poszukać znaku… od boga albo wszechświata. Założył resztę, po czym obserwował się z odbicia dalej, uważnie.


────
[100 słów: Apollodoros otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Quinn — drabble „Lustro”

CW: DYSFORIA PŁCIOWA

Brzęczenie maszynki trzymanej przez nich w dłoni wypełniło pomieszczenie, a kolejne kępki jasnych włosów powoli upadały na umywalkę.
Znowu były za długie.
Każde słowo, każda sytuacja, w której brano ich za dziewczynę, upamiętniona była symbolicznym przejechaniem ostrzem przez środek głowy.
Mieli ochotę rozbić lustro a kawałkami szkła ściąć pozostałe kosmyki. I choć widok leżących na brudnej podłodze włosów przynosiły im ulgę, zrzucały ciężar z serca, to gdzieś tam w środku, nadal czuli obrzydzenie.
Spuszczony wzrok utkwili na swojej klatce piersiowej.
Nienawidzili, że mimo to jak bardzo ją spłaszczali, jak krótko ścięli włosy, to kurwa nadal w odbiciu lustra widzieli kobietę.


────
[100 słów: Quinn otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Inez — drabble „Lustro”

Czasami przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze, nie widziała już więcej tej radosnej, pełnej energii dziewczyny, którą była jeszcze nie tak dawno przez cały czas. Choć starała się zachować optymizm i zarażać nim ludzi dookoła, to były takie dni, gdy spoglądała sobie prosto w oczy i nie widziała w nich tych iskierek, a to, co zauważała, to fioletowo-szare wory i zmęczony wzrok. Ćwiczyła wtedy uśmiechanie się, a nawet śmiech, by ten brzmiał jak najbardziej naturalnie. Nie chciała, by inni widzieli ją w złym stanie, więc chcąc nie chcąc zakładała maskę, a jej prawdziwe oblicze widziało jedynie ciemne lustro w pokoju.


────
[100 słów: Inez otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Kurta — drabble „Lustro”

Za nic w świecie nie chciał patrzeć w lustro. Łatwiej było mu już spojrzeć na szklane odłamki pod poranionymi rękoma. Krew przykrywała zakrzywiony obraz jego ciała. Lepiej się patrzyło, kiedy lustro było tak samo potrzaskane, jak on sam.
Kiedy zaczął je zbierać, w odłamkach widział tylko swoje części. Mignęła ruda czupryna, taka sama jak jego pożalcie-się-bogowie brata. Czemu miał tak zmarszczone brwi? Czemu był tak wściekły? To było przecież tylko cholerne lustro.
Poranił się bardziej, wrzucając elementy do kosza. Mówili o siedmiu latach nieszczęść. Nie był przesądny, ale po Invidii odziedziczył coś innego niż włosy — wiedział, że zawiść była prawdziwa.


────
[100 słów: Kurt otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Judasa — drabble „Lustro"

Poprawia kołnierz koszuli i dopina ostatnie guziki. Krawat prawie wyślizguje się spomiędzy jego palców, gdy po wielu próbach udaje mu się go zawiązać.
Ktoś zachodzi go od tyłu. Wplata się pod ramiona Havu i dłońmi owija szczupłą talię. Jego ciało wygląda przy nich na drobne, jakby mogło się rozkruszyć pod wpływem dotyku.
Wzdryga się, podnosi wzrok i w odbiciu widzi, jak Judas wtula twarz w jego szyję. Lekki zarost drapie go w skórę, a ciemne włosy zlewają się z rudymi lokami.
— Jesteś gotowy? — pyta, ściskając mocniej mężczyznę.
Mruczy w odpowiedzi, spuszczając brodę, jakby miało to pomóc w zakryciu czerwieniejących policzków.

────
[100 słów: Judas otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Edgar — drabble „Lustro"

Osoba w odbiciu była kimś innym.
Nie rozpoznawałem jej, pomimo że miała te same, kręcące się włosy w kolorze ciepłego brązu. Uśmiechała się w ten sam sposób — przy podniesieniu kącików warg ukazywał się dołek w jednym policzku, a przy nosie było wysypanych wiele, choć mało widocznych piegów.
W jej oczach o chłodnym kolorze było jednak coś, co sprawiało, że czułem odrazę — coś destrukcyjnego, sprawiającego, że ludzie wokół mnie zaczynali odchodzić, jakbym miał w sobie truciznę. Odpychałem tę osobę od siebie, ale koniec końców, wygrywała. Przejmowała kontrolę.
Zatruwała wszystkich, którzy zdecydowali się mnie dotknąć. I w końcu wyniszczyła mnie od środka.

────
[100 słów: Edgar otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Doriana — drabble „Lustro"

Stanął przed lustrem. Poprawił koszulkę, czując, że w kilku miejscach jest pognieciona albo że wystaje mu ze spodni, jak przeciętnemu roztrzepanemu dziecku.
Zrobił krok do przodu i nachylił się bardziej, jakby dokładnie chciał widzieć, co robi. Przejechał dłonią po włosach, zaczesując je palcami na boki. Leżący ku jego nóg Terminator popiskiwał i skomlał.
— Tak, wiem, że siebie nie zobaczę — burknął, doskonale wiedząc, o co chodzi psu — Ale przynajmniej mogę udawać, okej? Jestem samowystarczalny. Nie mogę wyglądać, jakbym był niepełnosprawny.
Terminator pisnął.
— O co ci chodzi?— Odwrócił się do psa. Właściwie to odwrócił się w drugą stronę, ale Terminator to zaakceptował.

────
[100 słów: Dorian otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Izana — drabble „Lustro"

Jestem oazą spokoju, powtarzał sobie, kierując się w stronę pokoju Vergila.
Pierdolonym kurwa zajebiście wyciszonym kwiatem lotosu na zajebiście spokojnej tafli jebanego jeziora, szeptał do siebie w myślach, naciskając klamkę i uchylając zaraz drzwi.
Przed nim siedział Vergil, tak jak zawsze, na swoim obrotowym krześle, jedząc swoje ulubione fasolki o smakach kiły i mogiły.
Jestem wręcz jak jebany wagon pełen pierdolonych medytujących tybetańskich mnichów, w głowie mu się przewróciło od złości, którą właśnie czuł. Po prostu patrząc na samego pretora.
— Rozbiłeś kiedyś lustro, Vergil?
— Zdarzyło mi się, a o co chodzi?
— Siedem lat nieszczęścia! — zarechotał i wyszedł, trzasnąwszy uprzednio drzwiami.

────
[100 słów: Izan otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Havu — drabble „Lustro"

— Lustereczko powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy w świecie? — bełkotał do siebie, patrząc w odbicie na wygaszonym telefonie.
— Proszę, przestań.
Poczuł, jak ktoś łapie go za ramię i podciąga do góry. Miał wystarczająco dużo siły, by postawić go na nogi.
Havu wyrywał się z objęć, potknął o nierówno wyłożone płyty chodnikowe i zaczął swój wywód:
— Kto jest najpiękniejszy? Powiedz mi. Wiadomo, że ja! Może jestem jak ta Królowa Śnieżka?
Judas zaczął żałować, że w ogóle wyszli gdziekolwiek. Że w ogóle dał mu alkohol.
— Cóż, mogę być tym lustereczkiem i powiedzieć, że ty jesteś najpiękniejszy na świecie — wyrwało się Judasowi z ust.

────
[100 słów: Havu otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Artema — drabble „Lustro"

W jednej ręce trzymał maszynkę, a drugą przeczesywał gęste, kręcone włosy. Patrzył na swoje odbicie bez cienia wątpliwości, jakby wiedział, że może dzięki temu pozbędzie się obrzydliwego uczucia, które ostatnio ciążyło mu na sercu.
Jak bardzo był głupi, licząc na to, że wraz ze ściętymi włosami uwolni się od czegoś, od czego uciekał już tak dawno? Te uczucia zbyt do niego przylgnęły. Niczym nieznośne rzepy, które ciężko potem wyłuskać z ubrań.
Kiedy skończył, spojrzał raz jeszcze na swoje odbicie. Wyglądał tak samo, jak wcześniej. Tak samo skażony ambiwalentnymi emocjami, bo nic przecież się ze sobą nie łączyło. Nie miało sensu.

────
[100 słów: Artem otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Luciena — drabble „Lustro"

— Chodźmy do pokoju luster.
Lucien westchnął. Ostatnim razem był w pokoju luster… chyba nigdy. Patrząc jednak na seriale, w których bohaterowie gubili się w takich labiryntach wiedział, że skończy się to źle.
Miał zaprzeczyć, ale Arnar wcale nie zdał pytania. Nie czekał na zgodę ani na odmowę. Po prostu chwycił Luciena za rękę i pociągnął za sobą, do drzwi wyjściowych, a później do wesołego miasteczka.
— Arnar?! — krzyknął, chodząc między lustrami. Mógł odmówić. Mógł jednak… — Arnar?!
— Halo, Lucien? — odpowiedział mu znajomy głos.
Nie potrafił go jednak namierzyć i idąc do przodu wpadł na pięć luster, nabijając sobie guza. Głupie, kurwa, lustra.

────
[100 słów: Lucien otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Dantego — drabble „Lustro"

Pamiętam tylko, że roztrzęsiony wbiegłem do publicznej toalety. Stanąłem przed lustrem, ale nie byłem w stanie zobaczyć swojego odbicia. Obraz zbyt rozmazywał się przed moimi oczami, tak, jakbym tracił zdolność widzenia.
Zacisnąłem palce na blacie, tuż przy jednej z umywalek i przechyliłem się do przodu. Makijaż spływał strugami po moich policzkach. Zostawiał czarne ślady, które zaraz sam sobie rozmażę, bo nie będę w stanie na siebie patrzeć. Nie w takim stanie.
Drżącą ręką odkręciłem kurek z wodą i zabrałem się do przemywania twarzy; ale kiedy to robiłem, poczułem, że za moimi plecami wyrasta potężna sylwetka potwora. Znieruchomiałem. 
Nie. Nie znowu.

────
[100 słów: Dante otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Filemona — drabble „Lustro"

Być może rozbił wtedy lustro; kilkanaście odłamków ostrego szkła prysnęło w różne strony, raniąc tych, którzy stali zbyt blisko. Być może mógł trzymać je lepiej. Mocniej. Stabilniej. Pewniej.
Siedem lat nieszczęścia to za mało, by mógł pogodzić się z tym, co się stało. Patrząc na rozszarpane ciała swoich kolegów pierwszy raz zwątpił w siebie. W swoje umiejętności. W swoją dobroć. W cokolwiek, co budowało jego osobowość.
Być może to on był tym lustrem. Tamtego dnia rozpadł się na milion kawałków i nie posklejał się jeszcze do końca. Może nie poskleja się nigdy.
Chłód kropli deszczu nawiedza go jeszcze czasem nocami.

────
[100 słów: Filemon otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Elianne — drabble „Lustro"

Choć od Walentynek, które Eli spędziła na drugim końcu kraju, minęło trochę czasu, dziewczyna wciąż borykała się z nieufnością wobec luster. Wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, że bogowie są niezrównoważeni, a ona naprawdę nie chciała powtórki z tamtej wycieczki.
Był to dość irracjonalny lęk. Szanse, że ktoś w jej obecności spojrzy w lustro i straci kontakt ze światem, były niewielkie, ale przecież nigdy zerowe. Historia lubi się powtarzać, więc…
— To głupie — Elianne zganiła samą siebie, jednocześnie próbując porządnie wytuszować sobie rzęsy.
Niestety używanie luster było nieuniknione. Eli pocieszała się tym, że bogowie są zbyt leniwi, by się nią zajmować.

────
[100 słów: Elianne otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Lotus — drabble „Lustro"

— Pomóżmiproszę.
Lotus powiedziała to tak szybko, że ledwo można było rozróżnić słowa. W dłoniach ściskała nożyczki.
— Co? — Zoe uniosła na nią znudzone spojrzenie.
Dziewczyna naprawdę nie przepadała za fryzjerami, więc stwierdziła, że hej, sama może być swoją fryzjerką! Co stało na przeszkodzie? Oczywiście, że jej brak umiejętności. W pewnym momencie miała wrażenie, że na tyle głowy ubyło jej więcej włosów, niż powinno.
Zoe z westchnieniem kazała Lotus usiąść i zabrała jej nożyczki. W kilka chwil było po krzyku.
— No już, przejrzyj się — powiedziała, podając jej lustro.
Lotus odetchnęła z ulgą.
— Jesteś wielka. — Uśmiechnęła się promiennie.
Potem już szło jej lepiej.

────
[100 słów: Lotus otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Caroline — drabble „Lustro"

Caroline stała pod tablicą i wpatrywała się w nauczycielkę, która jedynie uniosła brew.
— I? Jaka jest odpowiedź na to pytanie?
— Nie wiem… proszę pani. — Dziewczyna w ostatniej chwili zreflektowała się, że niestety powinna używać wobec tej kobiety zwrotów grzecznościowych.
Nie żeby na nie zasłużyła.
Kobieta pokręciła głową z dezaprobatą.
— Siadaj, jeden. — Zaczęła wpisywać ocenę do dziennika i odezwała się znowu, gdy Caroline była już w drodze do ławki. — Może gdybyś poświęciła mniej czasu na przeglądanie się w lustrze, a więcej na naukę, to miałabyś lepsze oceny.
Caroline życzyła sobie, żeby zeżarła ją jakaś chimera, albo może hydra. Oby coś paskudnego.

────
[100 słów: Caroline otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Theodore'a — drabble „Lustro"

Theodore naprawdę nienawidził mycia okien. Albo robił to po prostu źle, albo te szyby nie mogły być czyste; pozbycie się tych wszystkich smug było chyba niemożliwe. Poza tym był pewien, że mył te okna tylko dlatego, że nie mieli dla niego innego zadania. Na szkle nie było nawet większych zanieczyszczeń.
Z niezbyt wielkim zaangażowaniem ponownie przetarł okno szmatką. Letnie upały już dawno się skończyły, więc w dodatku marzł.
— Te, co się lenisz? Szyba ma być tak wymyta, żebym mógł się w niej przejrzeć jak w lustrze — powiedział jeden z legionistów, szturchając go ramieniem przy przechodzeniu.
Theo nienawidził być in probatio.

────
[100 słów: Theodore otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Erin — drabble „Lustro"

— Chipsy nam się skończyły — oznajmił David z pełną buzią, po czym oblizał palce.
— Naprawdę? Ciekawe czemu — skwitowała Erin z udawaną złością i zatrzymała telewizor.
Korzystając z tego, że spotkali się po trzech latach, dwójka przyjaciół urządziła nocowanie z oglądaniem horrorów, Halloweenowe zajęcie, którego zabroniono im w dziecięcych latach.
— Pójdę dosypać — zaproponował David, wstając z kanapy.
Dziewczyna czekając na niego, rozglądała się po pokoju, który przeszedł remont odkąd ostatni raz tu była. Jej uwagę przykuło lustro, w którym…
— O kurwa! — Krzyknęła zrywając się z kanapy. David wbiegł do salonu, po czym zaniósł się śmiechem, widząc swoją młodszą siostrę przebraną za potwora.

────
[100 słów: Erin otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Mikołaja — drabble „Lustro"

ROK TEMU

— Idź do domu kotku, nie moknij — Mikołaj kucnął z parasolką i pogłaskał czarnego kota, który przemknął przed nim chodnikiem. Nie wierzył, że taki kociak mógłby komukolwiek przynieść pecha. Z resztą, nie wierzył w pecha, a kotka najchętniej wziąłby ze sobą do domu. Pożegnał zwierzaka i poszedł dalej, walcząc z wiatrem i deszczem.
Gdy tylko wszedł do domu, zamknął drzwi z hukiem i gdy chciał złożyć parasol, ten samoistnie otworzył się ponownie. Przestraszony wypuścił go z ręki i aż sam odskoczył do tyłu. Trącił przy tym wiszące na ścianie lustro, które spadło z haczyka i się roztrzaskało.
— Kurwa mać — przeklął zrezygnowany.

────
[100 słów: Mikołaj otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Isaiasa — drabble „Lustro"

5 LAT TEMU

Festiwalowa muzyka i śmiech cichły. Stopniowo, stopniowo—
zupełnie
Oddech drżał mu w piersi. Chłopak zgubił drogę pośród odbić. Rozglądał się. Zbyt wiele twarzy—
wszystkie miały puste oczy
Przełknął ciężko. Zrobił krok w tył. Odwrócił się—
spojrzał na niego nastolatek z siniakiem na policzku
Potrząsnął głową. Lustra odbijały światło, nie wspomnienia—
TRZASK
Odłamki posypały się na podłogę. Każdy pokazał kolejny moment, który Isai pogrzebał w niepamięci. Strach zacisnął palce na jego gardle. Odbicia wykrzywiły twarze w nienawiści.
nie pomógł im—
— Isai? — głos przebił się przez mgłę.
Wzdrygnął się. Zamrugał. Złudzenia zniknęły.
Tylko jeszcze jedno lustro uśmiechało się grymasem nienależącym do niego.

────
[100 słów: Isaias otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Vex — drabble „Lustro”

Ogląda poranione knykcie, przypatruje się powoli formującym się kroplom krwi. Okropne cliché, myśli sobie, gdy czerwona strużka zaczyna spływać w stronę jejgo nadgarstka.
Przez szczeliny między zasłonami wpadają do mieszkania cienkie promienie, ledwo wpuszczające wystarczająco dużo światła, żeby dało się dostrzec ukryte na końcu korytarza rozbite lustro. Vex zawsze omijało je wzrokiem, przebiegając nad swoim odbiciem, bo w tak słabym świetle wyglądało jak cień siebie, kruche i blade widmo, łatwe do przewrócenia silniejszym podmuchem wiatru.
Dzisiaj w nie spojrzało. Nieprzejmujący się siedmioma latami pecha gniew wybuchł w jejgo sercu, bo ono nigdy nie zaakceptuje, że właśnie takiejgo widzą jągo inni.

────
[100 słów: Vex otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Dahlii — drabble „Lustro"

Krew z rany na czole zalewała jej oczy. Żelazisty posmak na rozpierzchniętych ustach napędzał wyrzuty adrenaliny, których potrzebowała do ucieczki.
Nie zwracała uwagi na otoczenie. Sygnały ostrzegawcze w głowie, w połączeniu z adhd, wariowały i wprawiły maszynę ciała w ruch.
Na chwilę odszukała zarys niebezpieczeństwa w odbiciu niebiańskiego spiżu. Wysłużona szabla, milczący świadek tego, jak bardzo życie półboga potrafi być karkołomne.
Zwolniła, prowizoryczne lustro było zbyt rozedrgane chaotycznymi krokami. Oparła się o ścianę. Cegły oddały jej swój chłód. Oby nie popękały od żaru skóry. Skóry zalanej zmęczeniem.
Na zaparowanym odbiciu szabli zamajaczyły nogi gorgony. Jej pazury były już wystarczającą groźbą.

────
[100 słów: Dahlia otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Arnar — drabble „Lustro”

Coś go naszło na dzisiejszej zmianie. Mył wtedy ekran, który ktoś wymacał tłustymi od nachosów palcami. Z wypolerowanego jak lustro prostokąta patrzyło na niego jego zniekształcone odbicie i właśnie wtedy go olśniło.
Zdał sobie sprawę, że pracuje w salonie gier.
To bardzo inteligentne odkrycie. Do domu wraca niczym oświecony poeta romantyzmu, który nareszcie rozumie, że też może swoim umysłem przeniknąć do świata fantastycznego, dokładnie jak dzieci i szaleńcy. Z wrażenia prawie zapomina zamknąć za sobą drzwi.
— Lucien, jaki to ma sens, że nie mam telefonu, ale pracuję w salonie gier?
— Arnar — odpowiada mu z szeroko otwartymi oczami — nie ma najmniejszego.

────
[100 słów: Arnar otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Kuźmy — drabble „Lustro”

W jej domu nigdy nie palą się lampy sufitowe. Pomarańczowe światło słabych żarówek z trudem przedziera się przez abażury, którymi straszą stojące w kątach lampy. Dom strachów, w którym wieczorami i nocami zawsze panuje mrok. Włączniki światła już dawno zastygły w jednej pozycji, czekając na to, aż ktoś sobie o nich przypomni.
Gaudencja ma nietypowy gust do wystroju wnętrz. Wszyscy mówią, że kiedyś tego pożałuje.
Mroczne pokoje najstraszniej wyglądają w tafli zdobionych złotem luster. Pięcioletnie dziewczynka obserwuje upiorne kształty, które tylko w szkle wyglądają jak twarze. Znikają, gdy się do nich odwraca, więc udaje, że gra z nimi w chowanego.

────
[100 słów: Kuźma otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Kala — drabble „Lustro”

Czasem śni się mu coś, co jest tak realne, że wydaje się jego prawdziwym wspomnieniem. Głęboko zakopanym w odmętach umysłu, ale idealnie zachowanym, ze wszystkimi szczegółami.
Widzi w nim siebie, rozchwianego i zniekształconego w drżącej tafli wody. Malutkie fale pędzą po powierzchni jeziora, z cichym chlupotem uderzają o brzeg.
Równocześnie widzi się wyraźniej, niż w najczystrzej tafli szkła. W wodzie wygląda lepiej, niż na każdej z fotografii lub rankiem w łazience, gdzie musi popatrzeć sobie w oczy i zobaczyć połamaną porcelanową lalkę.
Pochyla się nad taflą, coraz niżej. Gotowy jest pomyśleć, że jest piękny.
W tej wodzie byłoby mu lżej.

────
[100 słów: Kal otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

niedziela, 5 października 2025

Od Judasa — drabble „Metal”

Havu kładzie winyl na talerzu gramofonu. Podnosi ramię z igłą i opuszcza na płytę, która zaczyna emitować rytmiczne dźwięki. Z początku są spokojne, ale prędko przechodzą w swoje głośne, twarde nuty.
— Rock?
— Nie. Znaczy, tak, ale nie do końca.
— Rock chrześcijański? — rzuca ksiądz ironicznie, ale Havu najwyraźniej bierze to na poważnie.
— Co? Uch, nie. Nie umiesz rozróżniać gatunków?
Judas wzrusza ramionami.
— Bardziej metal. Debilu. Ghost. Jakim cudem tego nie znasz?
Siada obok mężczyzny — blisko, ale utrzymując dystans. Przez długi czas żadne z nich nic nie mówi, gdy wsłuchują się w muzykę. Aż w końcu ich kolana zetknęły się ze sobą.

 
────
[100 słów: Judas otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Ishy — drabble „Metal”

TW: ŚMIERĆ ZWIERZĘCIA

15 LAT TEMU

Miękkie, puszyste futerko wystawało zza krzewu pełnego pomidorów zdradzając kryjówkę Micio, którego od świtu szukała. Ukochany, mruczący przyjaciel najwidoczniej uciekł od domowego zgiełku, chcąc zaznać chwili spokoju.
Zrobiła krok w jego stronę. Najpierw jeden, później drugi.
Nikt nie byłby przygotowany na ten widok, tym bardziej nie dziecko, którego beztroska została przerwana przez drastyczny. Micio nie ruszał się, nie ćwierkał wesoło na jej widok a jego oczy, choć szeroko otwarte, były puste.
Dziewczynką wstrząsnął szloch, rozdzierający krzyk uciekł z jej gardła, alarmując wszystkich dorosłych.
Widok wiotkiego ciała ukochanego kotka z metalowym drutem owiniętym wokół szyi na zawsze pozostanie w jej pamięci.


────
[100 słów: Isha otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Blanche — drabble „Metal”

11 LAT TEMU

Wendy wygląda olśniewająco. Choć Blanche nigdy wcześniej nie widziała jej w sukience, ta leży na niej wręcz idealnie. Biel welonu kontrastuje z czernią włosów. Najpiękniejszy jest jednak jej promienny uśmiech i radosny blask w brązowych oczach.
Blanche wie, że powinna się cieszyć jej szczęściem. Ma nadzieję, że nikt nie dostrzega, jak sztuczny jest uśmiech na jej twarzy, jak jej oczy lśnią w świetle jesiennego słońca, bynajmniej nie ze szczęścia czy wzruszenia.
Przygryza wnętrze policzka. Zbyt mocno. Krew, która spływa jej na język, ma posmak metalu. Takiego jak ten, z którego wykonano obrączkę, którą Aaron właśnie wsuwa na smukły palec Wendy.


────
[100 słów: Blanche otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Isaiasa — drabble „Metal”

Palce deszczu bębniły sobie tylko znaną melodię na blaszanym dachu przystankowej wiaty. Błyszczący kamień i bruk starych ulic spowite jesienną mgłą wyglądały, jakby krwawiły. Słona bryza znad zatoki tańczyła wśród zbrązowiałych liści, które uparcie trzymały się drzew. Mocniejsze podmuchy poruszały skrzypiącą, metalową kratą przy zejściu do metra.
Isai odprowadził znudzonym wzrokiem kolejny ociężale ruszający z przystanku autobus. Oczywiście nie ten, na który od pół godziny czekał. Z odruchu skupił się na rejestracji, mnożąc w myślach kolejne cyfry.
Uniósł do ust ledwie żarzącego się od wilgoci papierosa.
– Na przystanku nie wolno palić – zaskrzeczała kobieta obok.
– No hablo ingles – odparł bez przejęcia.


────
[100 słów: Isaias otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Atlasa — drabble „Metal”

Atlas miał jedenaście lat, kiedy pierwszy raz usiadł za kółkiem.
Nie, ojciec nie uczył go jeździć. Nazywał siebie samoukiem, ale tak naprawdę wtedy odkrył również, że całkiem dobrze potrafi otwierać zamki bez wzbudzania alarmu i połączenie samochodowych kabelków wcale nie jest trudne; Merkury był więc przy nim przy pierwszej jeździe w jakiś sposób.
Przy jego nauce jazdy było także dziesięciu szkieletowych wojowników dzierżących włócznie. Wraz z pierwszym odpaleniem silnika, zamiast radia, jego uszu dobiegł zgrzyt rozrywanego od zewnątrz metalu karoserii.
Nikt go nie nauczył jeździć, więc przy pierwszym naciśnięciu pedała, przejechał kościstego potwora. To i tak nie był jego samochód.


────
[100 słów: Atlas otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Arisu — drabble „Metal”

Machała miotłą trochę bezmyślnie, co jakiś czas potrząsając głową, kiedy kosmyki włosów za bardzo nachodziły jej na oczy. Zaciskała dłonie na aluminiowym kiju zbyt mocno, z wyraźną złością.
Chociaż śledziła ruchy włosia, to bardziej skupiona była na Walkerze, który pracował tuż obok.
Podniosła głowę, żeby upewnić się, że jeszcze nie uciekł. Stał kawałek dalej, oparty na swojej miotle, znowu się obijając.
– Do roboty, Walker. Nie mam całego dnia – warknęła na niego, prostując się i wymierzając jeden, mocny cios w jego biodro.
Przestali jej dawać ciężkie, drewniane miotły. Ze względów bezpieczeństwa. Miała nadzieję, że te metalowe będą bolały go jeszcze bardziej.


────
[100 słów: Arisu otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Caroline do Mikołaja — „A ty jesteś z Chin czy co?”

— Te, robisz coś teraz? — zapytała Caroline, zatrzymując się przy jednym z obozwiczów.
— Tak, jak wid-
— To super, że nie, chodź ze mną.
Caroline pociągnęła biednego chłopaka za ramię, ale ten niestety zaraz oprzytomniał i zatrzymał się, tym samym uniemożliwiając jej dalszą wędrówkę. Zgromiła go wzrokiem. Wybrała Mikołaja na cel tylko dlatego, że potrzebowała kogoś, kto nie ma kija w dupie. Caroline sympatyzowała z dzieciakami Dionizosa; całkiem przyjemni w obyciu, można było się dogadać. Z tym konkretnym jeszcze nie miała przyjemności dłużej rozmawiać, ale najwyraźniej nadszedł w końcu ten dzień. Miała nadzieję, że wszystkie przejdzie gładko i bezproblemowo, ale najwyraźniej chłopak miał dzisiaj ochotę na sprawianie problemów.
— Jakiś problem? — zapytała, puszczając rękaw jego bluzy.
— Tak, co ty odpierdalasz?
Mikołaj przygładził wymięty materiał i odsunął się od niej o krok, obdarzając niezbyt przychylnym spojrzeniem. Caroline musiała przypomnieć sobie, że przemoc to nie jest rozwiązanie, a ona naprawdę nie chce spędzić wieczoru na myciu garów z harpiami.
— Daję ci bojowe zadanie. A raczej zapraszam do wykonania bojowego zadania. Nie wierzę, że masz coś lepszego do roboty — prychnęła, krzyżując ramiona na piersi.
Tak naprawdę mogła uwierzyć w to, że miał jakieś ciekawsze zadania. Postanowiła to jednak jawnie zignorować, bo nie chciało jej się latać po obozie i szukać kogoś innego. Posłała chłopakowi dość przesłodzony i dość niebezpieczny uśmiech. Nie była przyzwyczajona do tego, że ktoś jej odmawia.
— Mam coś lepszego do roboty — powiedział heros, taksując ją spojrzeniem. Może oceniał jej szybkość albo zdolności bojowe, cholera go wie.
— Obiecuję ci, że to zadanie będzie jeszcze lepsze. I zdecydowanie lepiej wyjdziesz na tym, że się zgodzisz. — Ponownie posłała mu nieprzyjemny uśmiech, ale zaraz potem go porzuciła. Cierpliwość powoli, ale konsekwentnie się jej kończyła. — Nie mam całego dnia.
Mikołaj wyglądał, jakby zastanawiał się, czy zdoła wybrnąć z tego zarówno bez uszczerbku na zdrowiu, jak i bez wykonywania poleceń od rówieśniczki. Najwyraźniej uznał, że chyba nie, bo westchnął. Caroline jednak miała zamiar bacznie go obserwować, bo wyglądał na takiego, co mógłby ładnie się jej odwdzięczyć w przyszłości. I to być może w najbliższej przyszłości.
— Co to za sprawa? — zapytał znudzony.
— Świetnie, że pytasz. Muszę znaleźć coś w lesie i potrzebuję kogoś, kto będzie umiał sobie poradzić z chwastami. Wzięłabym kogoś od Demeter, ale są mało użyteczni, więc… — Lekko wzruszyła ramionami. — Piszesz się na to czy nie?
Wycieczki do obozowego lasu raczej nie należały do najprzyjemniejszych. Jednak Caroline naczytała się gdzieś w internecie, że w tym klimacie można znaleźć jagody o bardzo… dokuczających dolegliwościach. A tak się składało, że akurat musiała znaleźć dobry sposób na zemstę.
— A mam inne wyjście? — mruknął pod nosem Mikołaj, wciskając dłonie do kieszeni bluzy.
— Udam, że tego nie słyszałam — powiedziała Caroline, przewracając oczami. — No, to do roboty.
Dziarskim krokiem ruszyła w kierunku skraju lasu, kątem oka sprawdzając, czy nikt się im zbyt usilnie nie przygląda. W teorii i tak nie mieli niczego do roboty. A przynajmniej ona nie miała, bo Mikołaj powinien kręcić się gdzieś w pobliżu truskawek, żeby grzecznie pomagać im rosnąć. Z czegoś tą bezbożną instytucję trzeba było utrzymywać. Ona sama żadnego zajęcia nie miała, ale nie sądziła, że kręcenie się po lesie można uznać za bezpieczną aktywność, a chciała swoją ostatnią prostą w obozie spędzić w spokoju.
— Nie mogłaś sobie wziąć do tego kogoś innego? — burknął Mikołaj, dorównując jej kroku.
— Nie, napatoczyłeś się jako pierwszy. — Wzruszyła ramionami. — Wyluzuj, przecież cię nie zaszlachtuję w lesie. Po prostu potrzebuję pomocy.
— No bardzo śmieszne, naprawdę — prychnął chłopak.
— Widzisz? Nawet zabawna jestem. Nie ma na co narzekać.
Kątem oka dostrzegła, jak Mikołaj przewraca oczami. Chyba niezbyt cieszył się z tego, że jej towarzyszy. Trudno, co mogła na to poradzić? Przecież wcale go nie zmusiła, żeby z nią poszedł. Po prostu zadziałała jej genialna perswazja. Prawda?


Mikołaj?
────
[610 słów: Caroline otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia]

Od Chaita — drabble „Metal”

Drgnął gwałtownie, kiedy nożyczki ciachnęły mu trochę zbyt blisko oka.
– Uważaj z tym trochę – zaprotestował głośno, na wszelki wypadek odsuwając się od stojącej przed nim dziewczyny. Ta podparła dłonie na biodrach, nie puszczając śmiertelnego narzędzia.
– Przecież cię tym nie zabiję – odpowiedziała, kręcąc głową. Jej pofarbowane włosy poruszyły się niespokojnie. – Chociaż mam ochotę.
Wystawił jej język, tak, jak to robi każdy dojrzały dorosły.
– Dalej trzymam nożyczki.
Na potwierdzenie tych słów ciachnęła nimi w powietrzu. Przez chwilę żadne z nich się nie ruszyło.
– To co, mogę? Bo naprawdę zaczynasz wyglądać jak debil.
Obruszył się, ale nie zaprzeczył, pozwalając jej wrócić do pracy.


────
[100 słów: Chait otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Inez — drabble „Metal”

Krople deszczu spływały po twarzy dziewczyny, gdy stała na środku pola z uniesioną głową. Miała dość już wszystkiego, dość siebie samej; [dość] tego, jak okropną przyjaciółką była. Dopiero dołączyła do obozu i zyskała przyjaciółkę, a już zdążyła ją stracić. I to dlatego, że nie potrafi nie kłamać. Ale przecież Inez chciała dobrze! Nie chciała zranić uczuć drugiej legionistki. Miały się zakolegować! „Jak tak dalej pójdzie, skończysz sama” odezwał się cichy szept w jej głowie. Czasami chciała jedynie zniknąć, nikomu już nie przeszkadzać. Wszystkim byłoby łatwiej.
Z zamyśleń wyrwał ją metaliczny posmak krwi w ustach, która wypłynęła z jej poobgryzanych warg.


────
[100 słów: Inez otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Edel — drabble „Metal”

— Heeeeej. — Edel słodko uśmiecha się do siedzącego przy barze chłopaka – posiadacza długich, splątanych włosów, pieszczoch na nadgarstkach i obdartych glanów na nogach. On mierzy ją rozbawionym spojrzeniem, odsłonięte w uśmiechu zęby błyszczą się niemal tak bardzo, jak ćwieki w jego kurtce. — Mam prośbę.
Chłopak śmieje się miękko znad swojego plastikowego kubeczka.
— Nie wyłapałem twojego imienia.
Tak, Edel, jesteś świetna w te klocki. Dowiaduje się więc, że właśnie poznała Necro, który zaakceptował, że rozmawia z nim… Lassie. Potem poszło szybko.

— Zapomniałam, że tu nie sprzedają alkoholu od szesnastki — powiadamia Silasa Edel, podając mu pełny kubeczek. — Dałam mu twój numer.
— Cholera, dzięki.

────
[100 słów: Edel otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Apollodorosa — drabble „Metal”

Metal pokryty gęstą czerwienią spadł na folię ochraniającą drewnianą podłogę z cichym brzdękiem. Podniósł go z wyszeptanym cichym przekleństwem po grecku. Odstawił przedmiot na swoje miejsce, zanim spojrzał na dzieło w stanie prawie skończenia. Diabelska robota nawiązująca do sztuki bizantyjskiej, demonicznego folkloru, ludzkiego strachu wymieszanego z fascynacją tym, co poza granicą. Frenetyczne piękno, aż ciarki lekko przechodzą z zachwytu. Tylko… nadal za mało czerwieni, jeszcze przydałaby się w paru miejscach. Sięgnęło po szpachelkę malarską pokrytą resztkami karmazynowej farby olejnej z miejsca, w którą ją odłożyło po spadnięciu. Ściągnął z niej farbę na paletę, przemieszał do odpowiedniego odcienia i tworzył dalej.


────
[100 słów: Apollodoros otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Ezry — drabble „Metal”

— Jak było w szkole?
Ezra oparł brodę na dłoni. Złote i brązowe liście ścieliły ulicę, którą jechał.
— Kochanie — zagaiła jego matka ponownie. — Coś się stało?
— Nie — burknęło Ezra i ściszyło radio.
— Twoja generacja słucha dziwnej muzyki — oznajmiła Dunya i zagryzła wargę, skręcając w lewo. — Wy i wasze wymyślone smoki, piloci i chemiczne romanse — kontynuowała, jej wzrok nadal wbity w drogę. — Czy nikt już nie słucha metalu?
— Steph słucha metalu — odpowiedziało półboże i zabębniło palcami o uda.
Jeno matka stuknęła kilka razy w przestarzały ekranik, korzystając z czerwonego światła. Po chwili z głośników rozbrzmiał Black Sabbath.
Ezra nie mógł powstrzymać uśmiechu.


────
[100 słów: Ezra otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Silasa — drabble „Metal”

— Raz, dwa, trzy…
Igła przeszła przez ucho z chrzęstem. Mimo szeregu piercingów, niektórych wykonywanych dwa lub trzy razy między kolejnymi infekcjami, Silas nigdy nie przyzwyczaił się do tego odgłosu. Zgrzytu metalu dziurawiącego tkankę, trzask, gdy przebija się na drugą stronę. Wzdrygnął się, gdy piercerka przeciągnęła kolczyk przez ranę.
— Wygląda dobrze — oznajmiła z uśmiechem i zdjęła rękawiczki. Odwróciła się, aby zdezynfekować ręce i odłożyć wszystko na swoje miejsce. — Nie chcesz knoppersa, kochany?
Silas wzruszył ramionami.
— Zjedz knoppersa — rozkazała znad okularów. — Wyglądasz okropnie.
— Dzięki, Sylvie — prychnął mężczyzna i posłusznie otworzył opakowanie wafelka. — Jak wyglądam?
— Jakbyś wyzwalał każdy alarm bramek na lotnisku.
— Idealnie.


────
[100 słów: Silas otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Caroline — drabble „Metal”

Caroline szybko nauczyła się, że drewniane miecze może i są bezpieczniejsze, ale mogą zadawać równie dotkliwy ból. Świetny sposób na wroga, którego chcesz zgnieść na kwaśne jabłko, ale pozostawić przy życiu.
Pogoda była paskudna, a ziemia lepka i mokra, o czym dziewczyna przekonała się po pierwszym upadku. Jesień w tym roku przyszła zdecydowanie zbyt szybko.
Niezbyt się wysypiała; ciężko było jej w ogóle znaleźć wygodną pozycję do spania, skoro cała była posiniaczona. Naprawdę chciała dostać w końcu prawdziwy miecz, taki z metalu. Gdyby się poharatała, przynajmniej by ją z tego wyleczyli. A jej siniaki to wszyscy mieli głęboko w dupie.


────
[100 słów: Caroline otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Elianne — drabble „Metal"

Kiedy Elianne była jeszcze małą dziewczynką, w rodzeństwie panował pewien podział - Chris i Matt (bo nie chcieli zadawać się z gówniarzami) oraz Eli i Will (bo byli gówniarzami). Głównie opierało się to na tym, że starsi chłopcy dokuczali młodszemu rodzeństwu. Albo puszczali im straszne filmy.
— Powiem mamie! — piszczał Will, chowając się pod kocem.
— Przecież to… plastik? — bąknęła Eli wysokim głosem. Poważnie rozważała schowanie się za kanapą.
— Najprawdziwszy metal. Jak z prawdziwych nożyczek. — Matt machał przed nimi kuchennymi nożyczkami.
W telewizorze coś ryknęło, a dziewczynka wyrwała bratu kawałek koca i schowała się obok. Nie da się więcej namówić na oglądanie bajek.

────
[100 słów: Elianne otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Lotus — drabble „Metal"

Lotus czasami bardzo lubiła swojego ojca. Na przykład wtedy, gdy przydawała się jej podwyższona odporność na wysokie temperatury. Gdyby nie ta umiejętność, pewnie już dawno skończyłaby bez włosów.
— No kurwa mać — wymamrotała, kiedy dotknęła dłonią rozgrzanego metalu.
Skóra się jedynie zaczerwieniła i zapiekła, ale metal się zniekształcił i musiała od nowa go układać. Może zrobiłaby to za pierwszym razem, gdyby umiała się skupić, ale ciągle uciekała gdzieś myślami. Teraz miała ochotę rzucić tą robotę w cholerę i zająć się nią jutro, ale to chyba nie był najmądrzejszy pomysł.
Wzięła głęboki oddech dla ukojenia nerwów i ponownie zabrała się do roboty.

────
[100 słów: Lotus otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Theodore'a — drabble „Metal"

Szwędanie się po mieście, gdy zbliżało się Halloween, zawsze było ciekawym doświadczeniem. Theodore całkiem lubił to święto samo w sobie, ale większość dekoracji była niedorzeczna. W jego domu ozdoby były minimalistyczne bądź żadne - matka nie miała na to czasu, siostra nie była zainteresowana, a Theo był na to zbyt leniwy.
W galeriach handlowych dekoracje halloweenowe mieszały się z bożonarodzeniowymi, tworząc dość osobliwe kompilacje. Figurki szkieletów zrobione z metalu obok szklanych bombek choinkowym? Czemu nie!
Po krótkim namyśle, Theo kupił jedną z figurek. Dawno nie wydawał pieniędzy na głupoty. Będzie miał chociaż jedną ozdobę w swoim nader nudnym i szarym pokoju.

────
[100 słów: Theodore otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Mikołaja — drabble „Metal"

ROK TEMU

— Cukierek albo psikus! — Mikołaj otworzył drzwi i zobaczył za nimi dwójkę dzieci.
— Ja jestem najważniejszym królewskim rycerzem, a on jest głupim clownem — wyjaśniła dumnie dziewczynka, pokazując na kolegę.
— Błaznem — poprawił ją urażony chłopiec, a dzwoneczki przy jego czapeczce zadzwoniły wesoło. — Błaźni są ważniejsi niż jacyś rycerze — wzruszył ramionami.
— Nie ważne — przewróciła oczami, które ledwo widać było zza metalowego hełmu. — Patrz na to! Sama zrobiłam mój miecz! — zaczęła wymachiwać drewnianym patykiem, a właściwie dwoma związanymi patykami przed nosem Mikołaja.
— Wow, jest… świetny! — uśmiechnął się tak przyjaźnie jak tylko potrafił, w duchu współczując jej kompanowi. — Poczekajcie minutkę — dodał, znikając w poszukiwaniu słodyczy.

────
[100 słów: Mikołaj otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Erin — drabble „Metal"

Erin już nie pamiętała jak to jest poruszać się po Nowym Jorku. Nie tęskniła za tym przytłaczającym miastem ale tęskniła za babcią i starymi znajomymi, dlatego postanowiła ich odwiedzić.
Szła ulicą szukając witryny sklepu, w którym pracował jej przyjaciel David. W końcu znalazła go na końcu ulicy. Wchodząc do środka rzuciły jej się w oczy mroczne Halloweenowe dekoracje i wielkie napisy “JESIENNA PRZECENA -25% NA WSZYSTKIE PŁYTY”, a gdy ściągnęła słuchawki jej uszy uderzył głośny heavy metal.
David pomachał do niej zza lady co wywołało natychmiastowy uśmiech na twarzy Erin. Ruszyła w stronę przyjaciela i rzuciła mu się na szyję.

────
[100 słów: Erin otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Edgar — drabble „Metal”

 TW: SELF HARM

Musiał zawsze zlizywać swoją własną krew. Gdy lała się bez przerwy ze świeżych ran. Gdy nie mógł jej zmyć ze skóry oraz ubrań.
Nawet, jeśli obiecał sobie, że z tym skończy, ciągle czuł wryte w skórę, przesuwające się, zimne ostrze i spazmy bólu biegnące do nerwów, stwarzające poczucie żalu oraz ulgi. Czuł, jak jego ręka drży pod wpływem otwierającej się szerzej rany, o której nigdy nie będzie mógł zapomnieć. Przemieni się w coś, na co będzie patrzeć ze wstydem.
Nie pomagały jakiekolwiek próby zmycia smaku krwi z języka, choć nieustannie próbował tego dokonać. Metaliczny smak wiecznie pozostawał w jego ustach.
────
[100 słów: Edgar otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

sobota, 4 października 2025

Od Niketasa — drabble „Metal”

Lubi myśleć, że błyszczy, że wyróżnia się z tłumu i roztacza wokół siebie aurę spełnionego człowieka, który wie, do czego dąży. W tym przekonaniu upewnia go wszelki okazywany mu szacunek. Czy to kiwnięcie głową, czy strach ukryty pod wymuszonym uśmiechem, wszystko jedno. Wywiera na ludziach wrażenie i to najbardziej się dla niego liczy.
Tylko że zamiast scyzoryka lub ciętego języka (choć nie odebrałby sobie tych atutów), swój autorytet zbudował na nikczemnym planowaniu. Na bazgraniu w notatniku życzeń o zniszczeniu komuś życia, na wyobrażeniu sobie sytuacji, które uczyni realnymi.
Uważa, że to bardziej przerażające, niż najostrzejszy nóż przyłożony do czyjejś szyi.

────
[100 słów: Niketas otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Vex — drabble „Metal”

Chłód zaczynał coraz bardziej doskwierać legionistom zmuszanym do pracy na świeżym powietrzu. Palce szczypały od zimna, parujące napoje stały się obowiązkowym ekwipunkiem każdego obozowicza.
No, może nie każdego.
Vex uparcie nie nosiło ze sobą termosu, bo uważało, że to dla lamerów i słabiaków.
Dopóki nie stwierdziło, że jednak jest w pizdu zimno i dłużej tak nie wytrzyma.
Przechyliło odrapany (niegdyś niebieski, teraz… wysmarowany czarnym markerem) termos prawie do pionu, ale do jejgo ust nie spłynęła nawet kropla.
— Kurwa. Zaraz będę pić metal — mamrocze. Patrzy na ten obrzydliwy termos w swoim dłoni – to ostatnie, pożegnalne spojrzenie przed rzuceniem nim w ścianę.

────
[100 słów: Vex otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Arnar — drabble „Metal”

— Lucien!! Patrz!! — Arnar wbiega do mieszkania i głośno trzaska drzwiami. Lucien, zaczytany w najnowsze numery nekrologów, wzdryga się wyrwany z lektury.
— Co?
— No, patrz!!
Arnar zdecydowanie coś mu pokazuje. Lucien dopiero po chwili rozumie, że to puszka coli, którą Arnar macha mu przed oczami.
— Ale o co ci chodzi?
— Znalazłom twoje imię!!! — wrzeszczy, niesamowicie dumne z siebie.
— Kochanie, ale tutaj jest "Lucius".
Po wypowiedzeniu tych słów zapada pomiędzy nimi cisza.
— Serio. — Mruży oczy, niedowierzając Lucienowi. Lucius bezczelnie patrzy na nieno z czerwonej puszki.
Z żalem zgniata aluminium (już nawet nie określa go puszką), które właśnie straciło dla nieno jakąkolwiek wartość.

────
[100 słów: Arnar otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Kala — drabble „Metal”

Od paru dni coś go niepokoi. Nieprzyjemne myśli rozgościły się z tyłu jego głowy i nie zamierzają opuścić go w najbliższej przyszłości. Powinien się już do tego przyzwyczaić. Do utraty koncentracji, gdy jego umysł krąży wokół jednego tematu, nie pozwalając mu skupić się na niczym innym. Na doskonałej pamięci o dręczących go sprawach, zamiast o tych naprawdę ważnych. I tak: co wieczór życie o wszystkim mu przypomina, więc po co w ogóle pamiętać? Na jego palcu codziennie widać szare przebarwienia. Patrzy na nie, gdy ściąga wszystkie pierścionki i odkłada je w bezładnej kupce do pudełka.
Jeden z nich zaczął korodować.

────
[100 słów: Kal otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Kuźmy — drabble „Metal”

Nieruchomo siedzi na wysokim krześle, ze wzrokiem wbitym w zawieszone na ścianach zdjęcia uśmiechniętych dzieci. Kobieta obok niej, podobnie ona, ma nieodgadnioną minę – obydwie wyglądają, jakby zostawiły emocje w domu. Rodzinne podobieństwo.
Od ścian echem odbija się odgłos miętej w palcach plastikowej folii.
— Teraz trochę zakłuje. — Doktor łagodnie uśmiecha się do dziewczynki, która unosi głowę, żeby obdarzyć go spojrzeniem ciemnych oczu. W tym spojrzeniu jest coś niepokojącego. Jakby dziecko wiedziało zbyt dużo, potrafiło prześwietlić ciało mężczyzny i dobrać się do jego duszy, obejrzeć wszystkie jego grzechy.
Doktor jak najszybciej wbija igłę w jej ramię, żeby mieć to już za sobą.

────
[100 słów: Kuźma otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Dahlii — drabble „Metal"

Bracia znaleźli w garażu skrzynkę z ołowiem. Z wypiekami na twarzy odlewali koślawo kolumny, plutony, szwadrony żołnierzyków odgrywając potem kampanie. Nie mieli pojęcia o wojnach secesyjnych czy światowych, ale już walczyli, kto był lepszy. Ich siostra siedziała na beczce do kiszenia i obserwowała z góry, czasem rzucając w pola walki rupieciami. Wyobrażała sobie, że jest wtedy jakimś bogiem, który zsyła kary na śmiertelników.
Kiedyś zajrzała do garażu, kiedy ojciec pracował. Po odkryciu, że wytapiał coś, zaglądała mu przez ramię. Spodziewała się kolejnego żołnierzyka, jednak rozpromieniła się, gdy zobaczyła koślawą figurkę, ale konia. Nie umiał stać, toteż trzymała go pod poduszką.

────
[100 słów: Dahlia otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Havu — drabble „Metal"

Jeszcze przez długi czas czuł na języku metaliczny posmak krwi. Nie swojej. Obcej. Takiej, której nie dane było mu zasmakować i nawet nie chciał jej próbować.
Obudził się ze smakiem krwi w ustach, a idąc do pracy miał wrażenie, że krwawi z nosa prosto do gardła. Posmak ten robił się z każdą chwilą coraz silniejszy i intensywniejszy, chociaż już dawno nie miał na języku jego krwi.
— Co ci się stało? — Pytanie, którego nie mógł uniknąć. Na pewno nie od niej.
— Nic. — Zbył ją, chociaż po zmizerniałej twarzy i czerwonych śladach na szyi można było wywnioskować więcej, niż mu się wydawało.

────
[100 słów: Havu otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Artema — drabble „Metal"

TW: PRZEMOC DOMOWA

Ból rozciągał się po całej jego twarzy. Był tępy i chłodny niczym metalowe ostrze noża. Przez moment obraz rozmazał mu się przed oczami, mógł zobaczyć tylko cienie w i tak wystarczająco ciemnym mieszkaniu. Zacisnął powieki, próbując uspokoić szalejące w piersi serce. Zapomniał przez moment jak się oddycha.
Ojciec stał przed nim. Jedna butelka roztrzaskała się w połowie za plecami Artema, drugą natomiast trzymał lewej ręce. Silny smród piwa odurzał nastolatka, wręcz zmuszał go do uklęknięcia przed zwyrodnialcem. Przed kimś, kogo już nigdy nie nazwie swoim ojcem.
Krew spływała chłopakowi najpierw na szyję, a później na obojczyki, brudząc zniszczoną już koszulkę.

────
[100 słów: Artem otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Luciena — drabble „Metal"

Metalowy gwóźdź wyślizgnął się Lucienowi z pomiędzy palców. Obejrzał się za siebie i spojrzał błagalnie na Arnar, który w międzyczasie oglądał wygrzebane z jakiejś szafki czasopisma.
Lucien od dobrych dziesięciu minut próbował powiesić obraz przedstawiający psa z głową dyni. Nawet nie dopytywał Arnar skąd to wytrzasnął.
— Jeśli mam powiesić ten obraz, to mi pomóż — burknął, zwracając uwagę hermesiaka. Arnar podniosło głowę, posłało Lucienowi głupi uśmiech, ale zaraz pognało z pomocą.
— Nie przybij sobie palców, dobrze?
— Czemu miałbym? — obruszył się, biorąc od Arnar gwoździa, którego przed chwilą zgubił.
Arnar zarechotało, ale nic więcej nie powiedziało. Lucien teraz wieszał obraz w strachu.

────
[100 słów: Lucien otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Filemona — drabble „Metal"

Metal pocierający o metal. Trzaski i brzdęki. Broń wypada półbogom z dłoni, ale zaraz podnoszą je z mokrej ziemi, by w ostatnim momencie obronić się ostrzem przed atakiem nacierającej na nich bestii. Filemon wydaje kolejne polecenia, kierując grupą najlepiej, jak tylko potrafi. Krzyczy do jednego z chłopców, by się odsunął. W ręce ściska długi kij włóczni. Ostrze hasty odbija od siebie krople deszczu.
Krzyk dociera do półboga zbyt późno. Potomek Dionizosa upada, a jego wrzask rozdziera pozostałym uszy. Filemon zaciska zęby, ale odwraca wzrok, nie mogąc pozwolić, by reszta poległa.
Jednak to nie ma znaczenia. I tak wszyscy dzisiaj umrą.

────
[100 słów: Filemon otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Dantego — drabble „Metal"

Nie potrafił wyjść z domu w zwykłych ubraniach. Potrzebował się wyróżniać, tak, by co druga osoba zwracała na niego uwagę na tłocznej ulicy. Nie chciał zostawać w cieniu. Nawet nie potrafił być kimś normalnym. Buzowało w nim tyle emocji, że tylko szmatami był w stanie to przysłonić: luźnymi koszulami, eleganckimi spodniami i grubymi futrami.
Żeby mienić się w świetle jeszcze bardziej potrzebował też metalu. Kolczyki zdobiły nie tylko jego twarz, ale także uszy: długie, wiszące albo malutkie, lecz kryształowe. Właśnie na tych kawałkach metalu Dante budował swoją pewność siebie. Na ostrych krawędziach kolczyków postawił swoją zupełnie nową, sztucznie stworzoną, osobowość.

────
[100 słów: Dante otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Quinn — drabble „Portret"

TW: MISSGENDERING

Gdyby mogło - wymazałoby tego małego potworka z każdego rodzinnego portretu. Usunęło całkowicie, by nie musieć oglądać stworzenia, które było niczym rodzynki w serniku, rozgotowany czosnek w zupie przypominający ziemniaka.
I to nie tak, że Quinn nienawidziło swojego rodzeństwa, no, może czasem iało ochotę wsadzić Ruthie w karton i wysłać do Abu Dhabi.
Po prostu patrzenie na tą parszywą, uroczą na siłę mordkę na każdym zdjęciu gniotło ich od środka. Za każdy razem, widząc to spojrzenie Ruthie słyszeli w głowie “Przecież jesteś dziewczynką, musisz nosić sukienki!” i nie ważne, jak często Rosalyn upominała córkę, ta wiecznie powtarzała te same bolące słowa.

────
[100 słów: Quinn otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Ishy — drabble „Portret"

Nigdy nie chciała, żeby ją namalowano, jednak z miłości ludzie robią rzeczy, których normalnie by się nie podjęli i to była właśnie jedna z nich.
Uśmiech na twarzy ukochanej wybaczał wszystko; każdą bolesną sekundę, którą spędziła w niewygodnej pozie, nadwyrężając własne mięśnie i cierpliwość.
Słodkie słowa szeptane prosto do ucha były zadośćuczynieniem; pocałunki wędrujące po delikatnej skórze łagodziły bolące ciało jak najsłodszy lek świata.
Wystarczyła jednak chwila, by wszystko upadło niczym domek z kart.
Znów wszystko zniszczyła.
Z kieliszkiem wina w dłoni obserwowała, jak obraz, wspomnienie tych ulotnych chwil, trawiony jest przez szalejące płomienie kominka, gasnące wraz z jej sercem.

────
[100 słów: Isha otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Silasa — drabble „Portret"

Klubowa toaleta wydała szereg dźwięków, podobnych do jęków, zmieszanych ze skrzypieniem, gdy Silas na niej stanął. Resztki trzeźwości dziękowały mu z przeszłości za to, że zawiązał buty. Inaczej sznurówki jego trampek zanurzyłyby się w zawartości muszli klozetowej.
Przechylił się na lewo, a toaleta stęknęła przeciągle. Musiał dosięgnąć jak największej powierzchni czerwonej ścianki, dzielącej kabiny. Stała się bowiem jego płótnem, a gruby marker permanentny jego pędzlem. Nakreślił na plastiku twarz z szerokim uśmiechem, długimi włosami i śmiesznie małym ciałem, a skrzypienie końcówki markera stało się symfonią jego dzieła.
 
Karykaturę swojej osoby ozdobił karniakiem i podpisem: „Oto sztuka, portret artysty — pedalskiego komunisty”

────
[100 słów: Silas otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Ezry — drabble „Portret"

— Nie odwracaj się.
Ezra odwróciło się. Następnie nerwowo poprawiło na stołku. Musiał skupić się na tym, żeby nie mierzwić włosów, więc kurczowo trzymał się drewnianego siedziska.
Odkąd pamiętał, nie lubił swojego odbicia w lustrze, odwracał się od każdego obiektywu, a nie rysował go… nikt.
 
Emiliano drapał się po twarzy, roznosząc na policzkach grafit. Smugi, które u innych wyglądałyby dziecinne, jemu dodawały artystycznej powagi. Światło raziło Ezrę w oczy, lecz siedział, jak najprościej umiał, starając się myśleć o wiewiórkach i pączkach z marmeladą i kawie. Mimo to jejgo myśli cały czas wracały do czujnego wzroku blondyna, mierzącego i szkicującego kolejne cienie.

────
[100 słów: Ezra otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Cherry — drabble „Portret”

Cherry wolała nieobecność matki niż nagłe zjawianie się w domu i niszczenie rutyny.
Miała jej za złe brak w ich życiu. Miała za złe, kiedy wracała, zachowując się, jakby to było normalne. Kiedy była, wpychała się w jej życie i próbowała ją wychowywać, jakby nie zostawiała ją samą przez kilkanaście lat i to Cherry nie musiała wychowywać brata.
Kiedy już była, mogła zamknąć się w swoim studio. Za zamkniętymi drzwiami dom znowu był cichy. W studio mogła malować portret matki z córką i zapytać Cherry, czego w nim brakuje, ale Cherry w obrazie widziała tylko obcą kobietę z obcym dzieckiem.


────
[100 słów: Cherry otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Oriany— drabble „Portret"

O tamtej porze wszystkie emocje, które starannie ukrywała jak najgłębiej w duszy, wyszły na wierzch, owijając swoimi mackami ściany i okna.
Ktoś nieproszony nieustannie wpychał się do jej serca.
Usta, które miały wypowiadać piękne słowa, mówiły tylko kłamstwa. Dłonie i palce, stworzone do tego, aby stworzyć jeszcze więcej, kreowały jedynie cierpienie. Oczy, które miały przynosić ukojenie, wywoływały grozę.
Przyciskała ołówek do kartki z taką siłą, przez którą miała wrażenie, że zaraz odpadną jej palce.
Próbowała zamienić go w idealną prozę. Wymazać z niego całe zło i szpetne blizny, którymi obdarzyło go życie.
Ale wiedziała, że nigdy nie będzie w stanie.

────
[100 słów: Oriana otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Chaita — drabble „Portret"

– Jak stare to jest? – Chait wyciągnął rękę nad stołem, żeby podnieść plik kartek.
Mężczyzna, u którego siedział, zastanowił się chwilę. Odstawił kubek na blat.
– Zależy. Niektóre są starsze od ciebie. Prawie epoka dinozaurów – odpowiedział w końcu.
Chait odłożył na bok kilka starych zdjęć i ostrożnie rozłożył poskładane papiery. Kilka listów, zapisanych równym pismem, jakieś stare dokumenty...
Zakrztusił się powietrzem.
Rysowany dziecięcą ręką portret, nie podobny kompletnie do nikogo i do niczego. Po latach nie miał pojęcia, kogo miał przedstawiać. W rogu, zapisany koślawymi literami, widniał podpis. Keira. Zacisnął mocniej dłonie, kiedy mężczyzna objął go ramieniem we wspierającym, ale pustym geście.


────
[100 słów: Chait otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Arisu — drabble „Portret"

DZIESIĘĆ LAT TEMU

Arisu wierciła się niespokojnie, kiedy jej ojciec próbował ustawić stary aparat. Stołek, na którym siedziała, był za wysoki dla tak niskiej dziesięciolatki, a do tego okropnie niewygodny.
– Arisu, nie bujaj się tak, bo spadniesz! – Mężczyzna podniósł na nią na chwilę wzrok, zaraz jednak wracając do walki ze sprzętem.
– Ale to trwa wieki…
– Musimy dzisiaj zrobić to zdjęcie. Jeszcze tylko chwilę.
Znowu się poruszyła, a stołek zachybotał się gwałtownie. Ciepłe dłonie złapały ją za ramiona, pomagając odzyskać równowagę.
– Wiesz, zdjęcie portretowe z zakrwawioną głową to kiepski pomysł... – Shayel odgarnął jej kosmyk włosów z twarzy. Prychnęła z rozbawieniem, łapiąc go za ręce.


────
[100 słów: Arisu otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Edgar — drabble „Portret"

— No, więc? — dopytywało Edgar. — Jakieś inne szczegóły?
Siedzący naprzeciw świadek spuścił potulnie głowę, wbijając wzrok w kartkę przed nim. Krótkie, ciemne włosy, opadające powieki, przeraźliwie czarne oczy. Wąskie usta, niewielki, zadarty nos, odstające uszy. Okrucieństwo, bezlitosność, przerażenie. Plamy krwi na chodniku, szybki, płynny cios zadany w klatkę piersiową. Ponura, chłodna i przerażająco cicha noc.
— Masz niezły talent rysowniczy. — Uśmiechnął się krzywo do policjanta, który pochylił się nad biurkiem. — I bardzo wnikliwy umysł.
Edgar uśmiechnęło się z dumnym wyrazem, mówiącym ,,wiem o tym”.
— Także…. — zrobiło dramatyczną pauzę, patrząc głęboko w oczy mężczyzny — przyznajesz się do winy, czy chcesz pokomplikować proces sądowy? 

[100 słów: Edgar otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Blanche — drabble „Portret"

21 LAT TEMU

Wpatrywanie się w dziecięcą twarzyczkę na portrecie od zawsze było częścią jej codziennej rutyny. Zarówno we Francji, jak i tu, w Stanach, siadała na fotelu ustawionym przed ramą obrazu i patrzyła.
Jest coś fascynującego w tej okrągłej buzi okalanej burzą blond loków. W różowym, zapewne odświętnym, ubranku. W rączce dotykającej buzi. W dużych, okrągłych oczach, z których kapią łzy wielkie jak groch. „Dlaczego płaczesz?”, pytała czasem dziewczynki, lecz odpowiedź nigdy nie nadeszła.
Nie wie, że patrzy na portret płaczącej dziewczynki po raz ostatni. Następnego dnia, gdy będzie w szkole, babcia umrze, a jej świat już nigdy nie będzie taki sam.

────
[100 słów: Blanche otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Isaiasa — drabble „Portret"

Nie znał własnej twarzy. Odbicia w lustrach zbyt prawdziwe, by były realne. Odbicia w oczach innych zbyt wygładzone, by imitować prawdę.
Spiętrzone na stole rachunki, wystygłe herbaty, talerzyk z górą popiołów, plama po whisky. Ręka zawieszona wpół gestu i wzrok utkwiony w nicości. Miraż człowieka, który nauczył się grać wszystkie role tak skutecznie, że zapomniał, jak odegrać siebie.
Malowały go cudze głosy: nigdy poważny, zawsze zbyt poważny; zbyt głośny, ale zbyt cichy; zbyt wrażliwy, zbyt bezduszny. Mozaika paradoksów i sprzecznych kolorów.
Chłopiec skulony za bratem. Mężczyzna z krwią na rękach.
I on, pomiędzy nimi dwoma.
Portret bez ram, obraz niedokończony.

────
[100 słów: Isaias otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Inez — drabble „Portret"

Pamiętała jak dawno temu, gdy zdecydowanie była jeszcze za młoda aby czytać książki napisane trudnym językiem, wypożyczyła z biblioteki “Portret Doriana Greya”. Nie wiedziała czego się spodziewać, tak naprawdę to nie przeczytała nawet opisu książki, po prostu spodobała się jej okładka. I nawet jeśli nie potrafiła wszystkiego zrozumieć to historia ją pochłonęła. I może była tylko dzieckiem, ale Inez do dzisiaj myśli o obrazie i zastanawia się czy postąpiłaby tak samo. Cierpienie innych nigdy nie sprawiało jej satysfakcji, ale bała się starości, zresztą jak większość ludzi. I choć dorastanie było normalne, to co jeśli jej także nadarzyłaby się taka okazja?

────
[100 słów: Inez otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Apollodorosa — drabble „Portret"

Fakt, że na początku semestru mu się takie zlecenie trafiło, to jakiś szczęśliwy cud. Siedzi na przyjęciu, rysuje portrety osób w przebraniach i jeszcze dobrze płacą. Zleceniodawca powiedział, że idzie w klimaty „Portretu Doriana Graya” z domieszką różnych przedstawień wampirów. Niby on się nie musi ubierać do twarzy z gośćmi, ale to chyba to zrobi. Ma pasujący strój i jakiś makijaż umie sobie zrobić. No i wampiryczny portrecista, który szkicuje ludzkie twarze od stuleci? To jest dopiero nastrojowe. Ciekawe czy przyjdą jakieś grupy albo pary chętne na pozowanie razem? No i zawsze może go to zainspiruje do namalowania czegoś niezwiązanego.

────
[100 słów: Apollodoros otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Mikołaja — drabble „Portret"

9 LAT TEMU

— Wnusiu, przynieś mi proszę brudne naczynia z tamtego pokoju — zwróciła się do siedmioletniego Mikołaja babcia.
— Nie wejdę tam — chłopiec rzucił się na kanapę i przytulił do piersi poduszkę.
— Dlaczego? — zaciekawiona kobieta wytarła mokre ręce w ścierkę.
— Tamten pan się na mnie ciągle patrzy! To duch! — przycisnął poduszkę do twarzy.
— Jaki pan? — zaciekawienie zamieniło się w zaniepokojenie. — Duch? — kobieta ze szmatką w ręce otworzyła drzwi do pokoju i głośno się roześmiała. Mikołaj nieśmiałym krokiem poszedł za nią.
— To nie duch, to tylko taki… magiczny portret — wyjaśniła, opanowywując śmiech. Mikołaj nadal nie rozumiał, dlaczego starszy pan z portretu podążał za nim wzrokiem.

────
[100 słów: Mikołaj otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Erin — drabble „Portret"

— Czemu ta baba się na mnie gapi? — szepnął Henry do Erin wskazując na portret kobiety o surowym spojrzeniu. Babcia uwielbiała zabierać ich do różnych muzeów sztuki.
— Musiałeś? Teraz mi też się wydaje, że się na mnie gapi — odparła Erin wpatrując się w obraz.
— Nie wydaje ci się, serio się gapi.
— Niepokoisz mnie, wiesz?
Dziewczyna nagle zaczęła zgrzytać zębami z zimna. Nie wiedziała, czy to przez dziwny portret czy przez pogodę. Marzyła tylko o gorącej czekoladzie i patrzeniu przez okno na spadające liście.
— Patrz teraz! — szturchnął ją w bok Henry.
Oczy kobiety zaczęły zmieniać kolory, a dwójka przyjaciół odeszła szybkim krokiem.

────
[100 słów: Erin otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Izana — drabble „Portret"

W ręce trzymał nienaostrzony ołówek. Ledwo był w stanie narysować kółko i parę kresek, ale nie mógł sobie odpuścić. Ostatnio Vergil zrobił z niego idiotę. A on przecież nie jest idiotą, a już na pewno nie będzie głupkiem w oczach pretora.
Portret Vergila skończył bardzo szybko i równie prędko zabrał się do jego palenia. Po to w końcu to narysował.
Za pierwszym razem nie mógł podpalić zapałki, a za kolejnym już ktoś przerwał mu tę śmieszną zabawę:
— Co robisz?
— Palę pretora, a co? Też chcesz? — syknął i odwrócił się plecami do chłopaka, który śmiał mu przerwać ten rytuał palenia Vergila.

────
[100 słów: Izan otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Vex — drabble „Portret”

Ktoś natrętnie stuka w jejgo ramię długopisem, szepcząc jejgo imię. Skrzywione zerka przez ramię, ze zmarszczonymi brwiami.
— Spierdalaj.
Chłopiec uśmiecha się niepewnie. Wyciąga do niejgo karteczkę, która przebyła długą drogę pomiędzy niąnim a drugim końcem klasy. Vex odwraca się, nie przyjąwszy tego wątpliwego prezentu.
Jak natrętny komar, chłopiec znowu zaczyna pukać w jejgo ramię. Vex wyrywa mu długopis z ręki, pisane przez niejgo litery przebijają się na kolejną stronę.
Stuk – owinięta karteczką skuwka ląduje na jejgo ławce.
Z zamiarem potargania liściku, Vex rozwija pomięty papier. Widzi siebie, z wielkimi "X" zamiast oczu. Niżej data i godzina.
Nie potrafi powstrzymać śmiechu.

────
[100 słów: Vex otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Kala — drabble „Portret”

— Narysowałam cię! — Uradowana Ezra wręcza Kalowi kartkę wyrwaną z notatnika.
— Nudziło ci się, czy jak? — Sceptycznie patrzy na swoją karykaturę, obok której ledwo czytelnym pismem zapisano: "Dyfraktacja fali – gdy fala napotyka dziurę, rozchodzi się w różnych kierunkach, albo przeszkodę ogólnie, nie tylko dziurę", obok nieskończone zadanie. Kal bardziej skupia sie na rozczytaniu prawa Dopplera, niż na szkicu.
— Podoba ci się? — Ezra buzuje energią dziecka, które czeka na pochwałę jego rysunku krzywej, dziewięciokolorowej tęczy.
— Hm? Ta. Pewnie. Jasne — mówi, choć wolałby powiedzieć, że nie ma aż tak szerokiego nosa, jego włosy nigdy nie układają się aż tak niechlujnie, a jego oczy…

────
[100 słów: Kal otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Kuźmy — drabble „Portret”

Zdjęcie, na nim słabo widoczne kształty. Czerń tła, prześwietlona biel skóry, błysk czerwonych oczu, iskry metalowych zamków aparatu, odkrytych szalonym uśmiechem.
Aparat trzymała osoba o niewartym wspomnienia imieniu. Jak wszyscy, była tylko znajomą.
Kuźma kiedyś lubiła to zdjęcie. Złapana w ruchu, gdy przez chwilę czuła się… chciana?
Były tylko we dwie. Jesiennego wieczoru na skateparku, którego szara, betonowa nawierzchnia usłana była mokrymi liśćmi. Pamięta, jak wylała na nią wodę zebraną na jednym z nich, a ona z piskiem osłoniła obiektyw dłońmi.
Wspomnienie straciło bawny, gdy fotografia wyblakła od słońca. Kuźma pogrzebała ją w szufladzie, pomiędzy opakowaniami landrynek i splątanymi włóczkami.

────
[100 słów: Kuźma otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Arnar — drabble „Portret“

Obóz Herosów raczej nie charakteryzował się czczeniem grupowych, którzy często byli traktowani gorzej niż trójka klasowa w losowej podstawówce. Przynajmniej to wyniósł z Obozu Arnar, a podczas swojego paroletniego stażu nauczył się jednego: jeśli nie będziesz złym policjantem, to nikt nie będzie cię słuchał. Albo to Hermesiaki były wyjątkowe.
Tak, Hermesiaki były inne. Jakoś dowiedziały się, kiedy Arnar ma urodziny i w to ważne święto przytaszczyły do jedenastki obraz. Zamówiony u Apolliniątek portret grupowego z doczepionym wąsikiem (Arnar przypuszcza, że to jego odcięte nocą włosy).
Dostał też maszynkę do golenia. Podpisaną: "na pierwszy raz".
Leżą za butelkami Lucevine w piwnicy.

────
[100 słów: Arnar otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Havu — drabble „Portret"

Na cmentarzach bardziej od kamiennych grobowców przerażające było to, co ludzie na nich umieszczali; często były to portrety zmarłych, ich ostatnie zdjęcia, na których jeszcze widnieli uśmiechnięci i żywi. Człowiek raz spojrzał, chwilę popatrzył, pomyślał i zaraz odwracał wzrok.
Ale kiedy było się półbogiem, to te zdjęcia wydawały się ruszać. Jakby za nimi kryła się uwięziona dusza, która próbowała zwrócić uwagę tego, kto mógł ją zobaczyć; i tą osobą zawsze był on. Czuł na swoich rękach ciarki, które wspinały się po barkach i obejmowały całe plecy, ilekroć spojrzał w stronę tych cholernych trumiennych portretów. 
Chciałby móc chociaż raz nie widzieć.

────
[100 słów: Havu otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Artrema — drabble „Portret"

Przed ich oczami widniał duży portret kobiety ze skórą tak bladą, jakby została stworzona z porcelany. Ubrana była w czarną suknie i z wyglądu bliżej jej było do tych szklanych lalek niż człowieka. Edgar podeszło bliżej, zlustrowało obraz wzrokiem i odwróciło się do Artema; z zadumieniem malującym się na twarzy wyglądał jak prawdziwy znawca sztuki.
— Co uważasz? Podpisana jest jako… Madam X
— Zastanawiam się dlaczego X. — Wzruszył ramionami, raz jeszcze zerkając na portret. — Dlaczego nie Y?
Edgar parsknęło śmiechem; szczerym i rzeczywiście radosnym.
— To tylko tytuł. Może nie ma żadnego znaczenia — Machnąło ręka, po czym odeszło w kierunku innych dzieł.

────
[100 słów: Artem otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Luciena — drabble „Portret"

— Co robisz? — Poruszył się niespokojnie na krześle. Banda dzieciaków siedziała na przeciwko niego obserwując, jak ich inny brat coś bazgrał na kartce.
— No, robię twój portret — odpowiedział, zerkając kątem oka na Luciena.
Był zbyt pijany, by się nad tym zastanawiać. Właściwie dzieci Dionizosa bywały gorsze od dzieci Hermesa; kiedy w grę wchodził alkohol, to wyskakiwali z pomysłami, na które nie wpadłby przeciętny trzeźwy półbóg.
— Hm, może być karykatura?
— Co? — Lucien wstał i wyciągnął rękę ku chłopakowi, ale ten zwinął się szybko ze swoim sprzętem i uciekł. Szkoda, że zostawił kartkę ze szkicem, na którym grupowy miał ponadprzeciętny duży nos i…

────
[100 słów: Lucien otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Dantego — drabble „Portret"

Gdzieś w kąt szafy rzucona została ramka ze zdjęciem. Portret kobiety o kruczoczarnych włosach i szerokim uśmiechu. Jej twarz zdobił mocny, wyróżniający się makijaż, bo zawsze próbowała odstawać od innych; oczy tak duże, że kolorowe cienie optycznie powiększały je jeszcze bardziej.
Dante za każdym razem, kiedy otwierał szafę, to udawał, że nie widzi zakopanego w stosie śmieci zdjęcia; tak, jakby próbował o niej zapomnieć, chociaż wiedział, że nie było to możliwe. Krwistoczerwone usta widział we snach, gdy udawało mu się zasnąć. Śmiech, który pamiętał jeszcze z dzieciństwa odbijał się czasem echem w jego głowie.
Nigdy tak naprawdę go nie opuściła.

────
[100 słów: Dante otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Filemona — drabble „Portret"

Nie musiał na siebie patrzeć, by móc narysować swój autoportret: zmęczonego życiem człowieka, który nie widzi sensu w tym, co robi, ale robi to, bo musi przeżyć. Podkrążone oczy przez nieprzespane noce i wyraźne zmarszczki, żłobiące rowy w młodej twarzy; wszystko to było powodem nieprzemijających nerwów związanych z nieznośną pracą.
Przez całe te długie lata omijał swoje przeznaczenie, usilnie starając się uciec od pędzących nić losu Mojr.
Na koniec dorysowałby długie, miękkie włosy, bo to jedyne, o co starał się zadbać. O te niebieskie pasma, lejące się na jego plecy kaskadami. Jedyna rzecz, która odwraca uwagę od zmarnowanej życiem twarzy.

────
[100 słów: Filemon otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]