Pierwsze wejrzenie było wystarczające dla mojej duszy, by ta uwierzyła w jakąś metafizyczną, najintymniejszą bliskość między dwójką osób. Nie chciałem wierzyć w jej głupoty, w żadne przeznaczone i nadnaturalne więzi, a gdy tylko widziałem te miodowe, zmieniające się w płynne złoto pod wpływem promieni wschodzącego słońca oczy, po prostu przepadłem i zacząłem widzieć je widzieć jak najpiękniejsze witraże.
Czasem oszukane, czasem wyimaginowane przeze mnie, bo może tylko sobie wyobrażałem cudowność tego brązu, skoro w mej głowie zmieniał się w cudowne, żywe kolory, których inni nawet nie postrzegali. Wierzyłem jednak, że są właśnie tak piękne. Również w swoim fałszu czy sztuczności.
───
[Edgar otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz