— Głupie konie — burknęła Caroline pod nosem, starając się delikatnie wyczesać bok zwierzęcia.
Kto wymyślił, żeby za karę opiekowała się koniami? Może i ona lubiła zwierzęta, ale one niekoniecznie przepadały za nią. Z jednej strony było to lepsze od pracy w kuchni, a z drugiej domyślała się już, że włosy będzie myła dwa razy.
— Ale podków ja wam czyścić nie będę, śmierdziuchy. Do tego się znajdzie ktoś inny — powiedziała, poklepując konia po szyi.
Zwierzę parsknęło, niezbyt zainteresowane jej słowami. A Caroline i tak mówiła do nich przez całą zmianę w stajniach. Ludzie niezbyt chcieli ją słuchać, a konie chociaż nie narzekały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz