TW: narkotyki
— Mamo, pójdź ze mną do parku!
Kobieta owinęła się mocniej grubym, brązowym kocem. Był tam, odkąd Ezra pamiętało – czyli od zawsze. Najczęściej leżał na oparciu kanapy, tak samo jak wczoraj, kiedy młody heros zdmuchnął świeczki na torcie i uśmiechnął się do aparatu, dumnie unosząc pięć pulchnych palców, zapytany o to, ile ma teraz latek.
— Mamo, będziemy robić bukiety z liści!
Matka Ezry przewróciła się na bok. Jej źrenice były malutkie, jak szpilki. Niechętnie zakryła oczy dłonią, wzdychając. Jej przedramię pokrywały czerwone, niebieskie i fioletowe kropki. Małe dziurki. Tak było zawsze – odkąd Ezra pamiętał.
─── [Ezra otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]
— Mamo, poproszę? Wstaniesz, jak bardzo ładnie poproszę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz