niedziela, 23 lutego 2025

Od Lynn CD Kala — ,,Biały gołąb"

Poprzednie opowiadanie

ZIMA

Gdy chłopak obraca się, jeszcze tylko przez moment nosi twarz jej brata, i po chwili do Lynn dociera, że to nie może być Nalin. A może to właśnie on, może zmienił się tak przez te wszystkie lata? Może zapomniała, jak on wygląda? Mózg kobiety podsuwa jej coraz bardziej absurdalne scenariusze. Choć wie, że nie ma szans, by jej brat przeżył — sama widziała jego martwe ciało, oraz że nigdy by go nie zapomniała
— czasami mimowolnie zastanawia się, czy twarz Nalina starzałaby się tak samo, jak jej, ponieważ przez wszystkie lata dane im razem wyglądali identycznie — mimo tego, nie potrafi odpędzić głupich pomysłów. Czy powinna paść na kolana i przepraszać? Nie, najlepiej od razu uciec. Czy Nalin powrócił, żeby się na niej zemścić?
Mdłości ustąpiły lekkiemu bólowi głowy.
Kobiecie zajęło chwilę, żeby zrozumieć, że zza natłoku jej myśli ktoś coś do niej wypowiedział. Nie zrozumiała, co za słowa zostały wypowiedziane, i spojrzała na chłopaka nad sadzawką. Nie wyglądał na takiego, co by się grzecznie powtórzył. O co mógłby się spytać? Prawdę mówiąc, ona miała też pytanie — nawet więcej niż jedno. Jeśli nie był manifestacją jej brata, skąd się tu wziął? Ktoś go przysłał? Szukał jej? Szukają jej? Nie, nie ma nic do ukrycia, ale na pewno? W każdym razie się nie ukrywa. Nadal ma kontakt ze światem, odległość jej domku od innych zabudowań to czysty przypadek. Nadal czasem spotyka się z ludźmi, kupuje jedzenie, sprzedaje szaliki i czapki. Może ten chłopak chce kupić szalik? Zauważyła, że dłużej zawiesił wzrok na jej szaliku i zarumieniła się (choć trudno było to zobaczyć na twarzy i tak czerwonej od mrozu). Z pewnością myśli, jak bardzo nie pasuje on do reszty stroju, jak dziwnie odstaje od jej postaci.
Nic nie ukrywa, musi więc postawić sprawę jasno, żeby nie posądzono jej o nic.
— Nazywam się Lynn Tsetova i przyszłam… nakarmić gołębie. — Wskazała drżącą lekko dłonią na tego na ramieniu chłopaka.
Słowa wychodziły z jej ust bez ładu, jedno po drugim lub przeciwnie — z dziwnie długimi odstępami. Bełkotała, słychać było chrypkę. Zawsze miała problem z wyraźnym mówieniem, a w obecnym trybie życia rzadko używała swojego głosu, co jeszcze ten problem pogłębiało. Cud, jeśli nieznajomy ją zrozumie.
— A ty? — rzuciła jeszcze, trochę wolniej, starając się o uśmiech. 

  Kal? 
────── 
 [368 słów: Lynn otrzymuje 3 Punkty Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz