LATO
Całe szczęście, że Sony nie złapała Avery ręką, w której trzymała pająka Robaka Eryka Piłsudskiego.
Wtedy Avery na bank padłoby na zawał.
— Wiesz, chyba świetnie sobie radzisz sam — zaczęło nerwowo. — Może ja w tym czasie pójdę zobaczyć… czy nie ma więcej pająków do uratowania? — zaryzykowało.
Jeśli tylko znajdzie pająka, zabije go bez mrugnięcia okiem, jego ciało spali i wrzuci do zatoki Long Island. Avery nie będzie ratować tych obrzydliwych istot.
Czasami bycie dzieckiem Ateny było męczące — tak naprawdę brak jakichkolwiek zdolności magicznych, mózg z ogromną wiedzą i ADHD, no i jeszcze ta arachnofobia.
Avery zdarzało się przeklinać swą matkę za stanięcie z Arachne do pojedynku, za jej dumę, no a najbardziej — że przywróciła tkaczkę do życia.
Jak dla mnie mogłaby już zostawić Arachne w spokoju i pozwolić jej żyć w Podziemiu czy coś. A jeśli już, to zwrócić jej życie w formie ludzkiej, myślało Avery, idąc mimowolnie za Sony.
Dziecko Ateny nie było pewne, czy jeno nowy towarzysz naprawdę nie zdaje sobie sprawy, czy też po prostu ignoruje fakt, iż z każdą sekundą obok pająka Robaka Eryka Piłsudskiego twarz Avery coraz bardziej kolorem przypominała jeno włosy (podpowiedź: włosy Avery są jasne, niemalże białe).
Gdyby nie jaskrawo pomarańczowa koszulka Obozu Herosów, Avery mogłoby bez trudu ukryć się w śniegu albo, jak w to niektórych filmach jest, przylgnąć do ściany. Avery stałoby się niewidzialne. Idealny kamuflaż.
W chwili, gdy Sony otworzyło dłoń, by sprawdzić, jak miewa się Robak Eryk Piłsudski, Avery mogłoby uchodzić za albinosa. O ile to możliwe, jeno twarz naprawdę stała się bledsza niż włosy (które, swoją drogą, były już odrobinę za długie. Avery musiało udać się do fryzjera).
— Widzisz — Avery zatrzymało się i starało opanować drżenie rąk. — Jestem dzieckiem Ateny. My… nie przepadamy za pająkami, a one za nami. Zapewne nie wiedziałoś. Ale dla swojego i Robaka Eryka Piłsudskiego bezpieczeństwa wolę się oddalić… Nim któreś z nas straci życie.
Sony?
───
[310 słów: Avery otrzymuje 3 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz