– Buty są, spodnie są, bluzk–
Gdzie do jasnej cholery jest moja koszulka!
Wzgrygnęła się, rozglądając po domku.
Aż coś ją uderzyło.
Wstała, zaczynając podchodzić do wszystkich mebli, jakie są. Zacisnęła usta, opuszczając nisko ramiona. To był jej dom, dom, w którym czuła się dobrze. Tu mogła być taka, jaka jest. Nikt nie wyzywał, nie szantażował. Będzie jej tego brakować.
Nie była gotowa na dorosłe życie. Tym bardziej że wszystkie plany legły w gruzach. Miała wyjechać na studia do Nowego Rzymu, wynająć mieszkanie lub zamieszkać w akademiku i być blisko Philip. Wszystko było gotowe. Papiery, pieniądze. Nawet wszelakie dokumenty na uczelnię, aż naszła tragedia. Śmierć paru osób z obozu jupiter w tunelu. Zamknęli go. Nie widziała się z Philip od tamtego momentu.
Czy tęskni? Durne pytanie. Kochała swoje rodzeństwo, swoich znajomych, ale to było coś innego. Inny smutek i tęsknota.
– Mam twoją koszulkę - Ellijah wyrwał dziewczynę z myśli.
Wanda wzięła od niego koszulkę. Podziękowała mu.
– Dziś wyjeżdżasz? – spytał, patrząc na starszą siostrę.
– Tak – odpowiedziała krótko.
Jej wzrok przenosił się kolejno z Ellijaha na walizkę. Chłopiec stał obok, jakby czekał, aż Wanda zrobi coś jeszcze.
– Będę tęsknić – odezwał się po sekundzie.
Tym razem była grupowa nic nie odpowiedziała. Zamiast tego schyliła się do spakowanych rzeczy. Wyjęła z niej bandanę. Tą, która zawsze miała na sobie. Wstała, podchodząc do chłopca. Przywiązała mu ją wokół czoła. Zrobiła parę kroków do tyłu, patrząc, jak wygląda.
– Pasuje jak ulał.
– Idziesz?
Przerwała Kazue, patrząc czy Wanda już się spakowała.
– No boże, chwila.
Wzięła swoje wszystkie torby, wychodząc z pomieszczenia. Jeszcze raz rozejrzała się dookoła. Podrapane ściany, zapach potu i innego smrodu, odłamki nie wiadomo czego na podłodze i Ellijah. Stojący na środku, machający siostrze.
***
– I cyk, wysłane! – Wanda wcisnęła enter na klawiaturze laptopa.
– I jak, gdzie ostatecznie wysłałaś cv? – Philip spytała dziewczyny, rozmawiając z nią przez telefon.
– Za parę dni się dowiemy czy będę sprzedawać hot dogi w parku – zaśmiała się. – Wysłałam jeszcze cv do takiej jednej knajpy. Nie wiem, na kogo mnie wezmą, uciesze się, nawet jeśli będę musiała sprzątać kible.
– Nie myślałaś nad korepetycjami? – zaproponowała centurionka. – Jesteś dobra z historii.
– Może się zastanowię… O! Oferta pracy jako… o... przebieranie się za przeróżne maskotki na przyjęciach dla dzieci.
Philip ryknęła śmiechem.
– Pasowałoby do ciebie.
– Nie ryzykowałabym – Wanda zaprotestowała. – Wiesz… jeśli mam być szczera… trochę szkoda, że musimy poczekać z mieszkaniem w Nowym Rzymie.
Córka Arcus się nie odezwała. Zamiast tego słuchała dziewczyny dalej.
– Tylko… jakbyś wzięła udział w tej misji, będziesz na siebie uważać, racja?
– Poradzę sobie – od razu szybko ją uspokoiła. – Hej, Wanda. Co się stało?
Nie odzywała się ani nie ruszała. Ustami, oczami.
– Wszystko dobrze?
Telefon w ręce się trząsł. Po drugiej stronie jedynie było słuchać łkanie.
“Twój dziadek nie żyje.”
────
[447 słów: Wanda otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz