WIOSNA
– Znaczy, przepraszam, Kuźma. Źle usłyszałam. – Próbowała wybrnąć z tej sytuacji, przeskakując z nogi na nogę.
– Przyzwyczaiłam się. – Młodsza dziewczyna schowała dłonie do bluzy.
Jedyne co przez te parę sekund było słychać to rżenie koni ze stajni.
– Szukam centurionki piątej kohorty – próbowała wytłumaczyć, po co w ogóle tu przyszła. – Wiesz, gdzie jest?
vKuźma delikatnie uniosła jedną brew, jakby się nad czymś zastanawiała.
– To… naprawdę ważne. Bo wiesz, tak jakby to powiedzieć, mamy… no… ten… hehe… – Na piegowatej twarzy nastolatki pojawił się niezdarny uśmieszek.
– Musiała coś pilnie załatwić – odpowiedziała od razu.
– O. To… dziękuję… – odrzekła, trochę przygaszonym głosem.
Wanda nie chciała zaczepiać dziewczyny, skoro najwidoczniej nie była chętna do rozmów. Usiadła na ławce przy stajni, oczekując powrotu Philip. Gdyby nie to, że mijały sekundy, minuty i nic.
– A jeśli mogę spytać… pamiętasz, na jak długo jest nieobecna? – ponownie spytała Kuźmę, która wynosiła wiadro ze stajni.
– Możliwe, że na cały dzień – odpowiedziała zmęczonym głosem. Odłożyła wiadro, poprawiając swoje przypinki na torbie. –
– Może ci pomogę? – Córka Aresa zaproponowała. – Widzę, że masz coś do roboty.
Początkowo wydawało się jej, że ponownie miażdży ją wzrokiem, ale najwidoczniej dziewczyna z obozu jupiter po prostu ma takie spojrzenie.
– Jeśli chcesz. Muszę napoić konie, ale również nakarmić, wyczyścić…
Nawet nie zdążyła wymienić pozostałych podpunktów swojej ‘’listy’’.
– O! Słuchaj. – Podeszła ponownie do Polki, podnosząc drugie wiadro. – Co nieco znam się na pegazach, uwierz mi. Razem zrobimy to szybciej! – wzięła i drugie, nalewając do niego wody.
Praca szła jak po maśle. W międzyczasie Wanda zdążyła się dowiedzieć, że Kuźma również należy do niezbyt cieszącą się dobrą sławą kohorty piątej i w sumie to tyle, bo to raczej córka Aresa ciągnęła ją za język.
– Więc jeszcze jesteś nieuznana? – zapytała, wsypując pegazowi siano do paśnika.
– Ta – parsknęła pod nosem.
– A… czułaś coś? Lub przez przypadek rzuciłaś jakiś czar? Albo widzisz, jak patrzą na ciebie inni? Ja od zawsze uważałam, że podstawianie haka lub topienie głowy w toalecie komuś, kogo nie lubisz to norma. Szkoda, że moi szkolni psycholodzy tak nie uważali – roześmiała się pod nosem. Z biegiem czasu zaczęło ją to bawić.
– Nie, nie i… nie wiem. Próbuję do kogoś zagadać, ale nie wychodzi mi. – Mimo iż była to smutna wypowiedź, nie mówiła łamiącym się głosem ani popłakiwała. Jakby to była norma.
– No widzisz, ale patrz. Ja do ciebie zagadałam, a teraz pomagam użerać się ze skrzydlatymi końmi! Ej Juan, zostaw włosy Kuźmy! – Podbiegła do znanego jej konia, by pomóc jej nowej koleżance.
Kuźma?
────
[400 słów: Wanda otrzymuje 4 PunktyDoświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz