LATO
Nawet nie udało, że próbuje zastanowić się nad odpowiedzią. Alma uraczyła jągo słowotokiem, z którego zdołało wyłowić kilka pytań, ale natychmiast o nich zapomniało. Nie miało pojęcia o tej całej mistycznej sztuce makijażu, nigdy w życiu nawet nie próbowało się pomalować, czy to na koncert, czy tak o, dla zabawy. Zawsze wyglądało to dla niejgo jak… tortura dla cierpliwości, której zresztą nie posiadało zbyt wiele.
— Rób, co chcesz — stwierdziło w końcu i wyłowiło z równego stosiku jedną z paletek, rozsypując całą resztę plastikowych pudełeczek na blacie.
— Uważaj trochę — burknęła Alma. Ledwo uratowała jedną z paletek przed spotkaniem z podłogą, gdy ta niebezpiecznie przechyliła się na krawędzi toaletki. Vex nie zareagowało, tylko beztrosko otworzyło trzymane cienie i przyglądało się kolorom, które były do porzygu słodkie, pastelowe i brokatowe. — A uczulenia?
Vex nie nadawało się do jakiejkolwiek współpracy w takich tematach. W całym jejgo życiu wykonano na niejnim tyle testów alergicznych, że mogłoby znaleźć na swojej skórze blizny po wbijanych jejmu igłach. No, może nie blizny, ale zgrubienia, które powstały przez wbijanie strzykawek zawsze w prawie to samo miejsce. Tyle razy nasłuchało się tego głupiego kodu „Pięć na trzy żyto, dwa na jeden roztocza…”, że po pewnym czasie był dla niejgo tylko nieprzyjemnym bełkotem. Długie wydruki recept, przestrogi, żeby tego nie mieszać z tym, a tego z tamtym, a tak w ogóle to najlepiej przestań jeść cokolwiek, bo jeszcze coś ci się stanie. Czy pamiętało, żeby ktokolwiek robił jejmu testy na substancje zawarte w kosmetykach? Nie. Czy chciało się w ten temat zagłębiać? Oczywiście, że nie. Z własnego doświadczenia też nie mogło tego stwierdzić, bo Kylo zmuszała Vex do kupowania szamponów i mydła z firm produkujących kosmetyki dla niemowląt, żeby były jak najbardziej naturalne.
— Nie mam — odparło więc, zresztą bardzo rozważnie i inteligentnie. Poszperało w innych pudełeczkach ułożonych na toaletce i gdyby Alma w porę nie złapała jejgo nadgarstka, wysypałoby puder na wszystko dookoła.
— Uważaj — powtórzyła lodowatym tonem. Vex pokiwało głową z udawaną skruchą i nieudawanym zamiarem rozdmuchania pudru po całej sypialni dziewczyny, ale zanim zdążyło to zrobić, Alma zakręciła pudełeczko i odłożyła je poza zasięg rąk Vex. — Żebyś się nie zdziwiło, robimy z tego film. Może na Youtube’a, ale wstawię kawałki na Tiktoka…
— Jesteś jakąś fabryką kontentu? — Vex uniosło jeden kącik ust. — Chociaż, wiadomo, czego można było spodziewać się po wnuczce Wenus…?
Alma zignorowała uwagi legioniszcza, choć na jej twarzy pojawił się blady rumieniec złości. Zdusiła uczucia w sobie, musiała to dobrze rozegrać.
— Eee, muszę je omijać? W sensie, wiesz, utrudnią mi pomalowanie ci ust i policzków. — Nie znała się na takich sprawach. Czy Vex udusi się, gdy tylko przestanie mieć dostęp do swojego… specjalnego tlenu?
Legioniszcze uniosło jedną brew i najzwyczajniej w świecie odplątało przezroczyste kabelki zza swoich uszu i zawiesiło je sobie na szyi. Gdyby było w lepszym humorze, odegrałoby scenkę duszenia się, ale szczerze powiedziawszy, siedzenie tutaj wystarczająco poszargało jejgo nerwy. Nie potrzebowało większego dramatu. Poza tym przeczuwało, że Alma uciekłaby z krzykiem, zostawiając jągo na pewną śmierć…
— A-aha. Ale jakbyś, eee, potrzebowało powietrza, to powiedz — wymamrotała Alma. Zmieszana, przeglądała cienie, nie do końca wiedząc, czego szukała. — Otworzyć okno? Może?
— Ja pierdolę, ogarnij się — burknęło Vex.
Alma posłuchała. Gdy w milczeniu przygotowywała wszystko, czego będzie potrzebować, Vex włączyło jakąś… dziwną muzykę na słuchawkach i wybijało szybki rytm na blacie toaletki. Brakowało jeszcze, żeby zaczęło kręcić się w kółko albo żuć gumę.
— Dobra, możemy zaczynać — stwierdziła, ustawiwszy kamerę i jeszcze raz przejrzawszy wszystkie przygotowane kosmetyki.
Vex nie zareagowało, chyba że za reakcję można uznać rytmiczne „pampaparam paparam” wystukane jejgo paznokciami. Alma zacisnęła wargi w wąską linię i pomachała jejmu przed oczami, żeby zwróciło na nią uwagę.
— Co? — burknęło.
— Zaczynamy — powtórzyła Alma i zanim Vex zdążyło powiedzieć coś więcej, włączyła nagrywanie. — Witajcie, kochani! Dzisiaj zdecydowałam się na trochę inny format odcinka, ale mam nadzieję, że wam się spodoba! — Promienny uśmiech posłany w obiektyw. — Mam ze sobą gościa specjalnego, mojejgo wspaniałejgo przyjacioła, Vex!
Kilka sekund ciszy.
— Przywitaj się — mruknęła Alma. To się wytnie, miała do tego dobrych montażystów.
— Hejeczka!! — wyszczebiotało Vex słodkim, wysokim głosikiem i energiczne pomachało dłonią. Posłało obiektywowy najohydniejszy i najbardziej wymuszony uśmiech, na jaki potrafiło się zdobyć.
Alma uniosła brwi w szoku. Tego zdecydowanie się nie spodziewała.
— A spróbujesz tak… normalnie?
— Och, kochana, o czym ty mówisz? Próbuję się wpasować w twój vibe! Uwu — powiedziało, trzepocząc powiekami. Zalotnie zaczesało jeden ze swoich warkoczyków za ucho.
— Błagam cię, skończ.
— Zgoda, „uwu” było zdecydowanie poniżej mojej godności — stwierdziło Vex normalnym głosem. — Mogę się, nie wiem, nie odzywać? Udawać manekina?
Alma nagle poczuła się, jakby nagle postarzała się o pięćdziesiąt lat i jej córka kazała jej opiekować się swoim dzieckiem. Wyłączyła nagrywanie, to i tak się do niczego nie nadawało (oczywiście, wszystko zapisała, tak na wszelki wypadek). Wbiła w Vex jak najbardziej stanowcze spojrzenie i dla lepszego efektu podparła się pod boki.
— Nie. Będziesz ze mną współpracowało — nakazała stanowczo. W takich momentach żałowała, że nie została obdarzona czaromową. To by jej tak ułatwiło życie!
— Kurwa, przecież wiesz, że ja się do tego nie nadaję.
— Uwierz w siebie?
— Motywujące.
— No, super. Próba numer dwa. — Kamerze udało się złapać Vex, które wyło do sufitu i Almę, czekającą, aż skończy. Wymienili ze sobą zabójcze spojrzenia. — Witajcie, kochani! — zaczęła Alma, ale jej uśmiech tym razem był mniej promienny. — Dzisiaj zdecydowałam się na inny format odcinka, ale mam nadzieję, że wam się spodoba. Zaprosiłam do nas mojejgo przyjacioła, Vex!
— Hej.
Było to najbardziej bezduszne przywitanie, jakie człowiek może usłyszeć w swoim życiu, ale Alma zdecydowała, że woli wszystko od poprzedniej próby.
— Pewnie już domyślacie się, na czym będzie polegał odcinek, ale tak, wyjątkowo to nie ja będę się malowała! Dzisiaj wykonam makijaż-niespodziankę dla Vex! Kompletnie niczego się nie spodziewa — wyszeptała. — W komentarzach napiszcie, jakiej reakcji się po niejnim spodziewacie!
Vex uniosło jedną brew.
— Będą mi robić analizę psychologiczną? Za darmo?
Alma udała, że rozbawiło ją to do żywego.
— To nie był żart. Serio pytam — żachnęło się Vex. — Można tu przeklinać?
— Postaraj się ograniczyć — zaśmiała się Alma. Przerobi wszystko w żart i wyjdzie… znośnie. Zmontują to. Wyjdzie świetnie. — Dobra, zaczynamy! Dzisiejszy theme makijażu to emo nastolatcze!
— Nie jestem emo.
Tutaj Alma zastosuje mistrzowskie cięcie w połowie zdania, żeby ludzie myśleli, że to wszystko było zaplanowane.
Jak się okazało, Vex było całkiem niezłe w udawaniu manekina. Oprócz nieustającego bębnienia palcami obydwu dłoni w jakąkolwiek powierzchnię, tworząc polirytmy, których mógłby pozazdrościć jejmu profesjonalny perkusista. Były na tyle znośne, że prawie nie irytujące. Prawie.
— Ej — mruknęło Vex po raz pierwszy od niemal godziny — bo mnie policzki tak… to ma być takie pojeba- znaczy, um, poryte uczucie, że skórę opina ci taka bardzo, bardzo mocno zaciśnięta folia?
Alma przestała się wpatrywać w oczy… to jest, przestała malować brwi Vex (przy okazji, miało naprawdę ładny kolor tęczówek) i spojrzała na jejgo twarz. W porównaniu z jej wyglądem przed godziną, była zdecydowanie szersza. Bardziej obrazowo: Vex powoli zaczynało przypominać chomika, który zaczął napychać sobie policzki jedzeniem.
— Mówiłoś, że nie masz uczulenia! — Rzuciła kredkę do brwi na toaletkę, spanikowana nie wiedziała, za co wziąć się najpierw. — Musimy… musimy iść do ambulatorium!
— Nie ma chuja, że…
— A właśnie że jest! — warknęła Alma i wyłączyła nagrywanie, ledwo trafiając w przycisk. Trzęsły jej się dłonie. — Jeszcze tak spuchniesz, że się udusisz, bo może nałożyłam ci coś z tego na szyję! — Stanęła na środku pokoju, nie wiedząc, za co się zabrać. W końcu po prostu chwyciła dłoń Vex i wyciągnęła jągo z pokoju. Ledwo zdążyło złapać za ramiączko swojego plecaka, zanim wąsy tlenowe wykonały robotę za opuchliznę. W biegu założyło je poprawnie, szamocząc się z nimi jedną ręką i narzuciło na ramię plecak.
— Naprawdę nie ma potrzeby…
— Jest! — wrzasnęła dziewczyna i Vex postanowiło się zamknąć, gdy usłyszało szczerą panikę w jej głosie.
Wpadli do ambulatorium i Cherry bardzo chciałaby wyglądać na osobę, której ta sytuacja wcale nie zaskoczyła. Ale widok Vex w niedokończonym makijażu i spuchniętą twarzą z czerwonymi wypiekami niemal w kształcie skrzydeł motyla nie był czymś, co oczekiwała zobaczyć… kiedykolwiek. Legioniszcze przeklęło pod nosem na widok swojej ulubionej lekarki w Obozie Jupiter i nie wyszło z pomieszczenia tylko dlatego, że Alma nadal ściskała jejgo dłoń.
— Potrzebujemy pomocy! — krzyknęła, ale szybko zdała sobie sprawę, że nikt nie zwraca na nią uwagi. Była to jedna z niewielu rzeczy, których nie znosiła najbardziej na świecie, ale… jej gniew przykryło zdezorientowanie.
Vex i Cherry mierzyli się spojrzeniami, wręcz prowadzili między sobą wojnę. W oczach centurionki można było dostrzec mieszankę wielu sprzecznych ze sobą emocji, spomiędzy których najbardziej przebijało się politowanie — spojrzenie, które matka posyła swojemu dziecku, gdy po raz dziesiąty zapomniało, w którym miejscu w domu stoi stół i znowu prawie rozwaliło sobie głowę o jedną z jego nóg. Z oczu legioniszcza nie dało się wyczytać wiele. Opuchlizna sukcesywnie zmniejszała je do coraz mniejszych szparek, a łzy, które zbierały się pod jejgo powiekami mimo jejgo woli, sprawiały, że Vex wyglądało, jakby zamiast oczu miało dwa lustra albo źródełka wody. Milczenie przeciągało się, Alma stała między nimi ze zmarszczonymi brwiami, jej oczy biegały od Cherry do Vex i na odwrót.
Powoli zaczynało robić się niezręcznie, ale tylko dla Almy. Pozostałej dwójce udało się przeprowadzić między sobą całą konwersację, do której nie potrzebowali słów.
Cherry westchnęła głośno i głęboko. Otworzyła jedną z szuflad i podała Vex dwa pudełeczka z lekami — tabletki i maść.
— Tylko najpierw zmyjcie makijaż — rzuciła na odchodnym.
───
[1531 słów: Vex otrzymuje 15 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz