wtorek, 31 grudnia 2024

Od Chaita CD Aye — ,,Pora żebyście się poznali"

Poprzednie opowiadanie

JESIEŃ

Był przyzwyczajony do wpadek w pracy. Czy to w sklepie, czy na festiwalu, czy w sali zabaw – wszędzie były tysiące rzeczy, które mogły pójść nie tak. I nigdy nie miał problemu, by się nimi zająć. Mógł to ogarnąć.
Wmawiał sobie to wszystko, chociaż natrętny ucisk w żołądku znowu wrócił i bardzo mocno dawał o sobie znać. A przecież nawet nie stresował się tym, że coś się zepsuło.
Zastanowił się jeszcze raz nad słowami Aye, robiąc w myślach szybką listę osób, do których potencjalnie mógłby pójść z tym problemem. Oczywiście, mógł zgłosić to kierownikowi. Facet pewnie wkurzyłby się, uznał to za (w najlepszym przypadku) winę Chaita, albo (w najgorszym przypadku) winę Chaita i Aye, bo skoro zadaje się z Chaitem, to na pewno też jest wszystkiemu winne. Na festiwalu powinni być ludzie odpowiedzialni za poszczególne wystawione egzemplarze, ale po chwili wahania ich też wykluczył – oni zaraz poinformowaliby kierownika.
I w sumie to nawet nie był pewny, czy jest ktoś odpowiedzialny za te konkretne zestawy, a rozsypane elementy nie mogły czekać w nieskończoność, aż w końcu ktoś się znajdzie.
Może po prostu szukał wymówki, by nie musieć nikogo o tym informować. I żeby krytykować organizację festiwalu.
– Jeśli to dla ciebie nie problem, to będę wdzięczny – odpowiedział w końcu, posyłając Aye najładniejszy uśmiech, jaki miał w repertuarze.
Wcale nie sztuczny. A przynajmniej – nie do końca sztuczny. Chait był zestresowany, ale naprawdę wdzięczny, że została mu zaoferowana pomoc. Nawet jeśli była to pomoc niechętna i niejako wymuszona przez okoliczności.
Spojrzał po sali, omijając wzrokiem lokomotywy i próbując na szybko przeliczyć, ile osób nadal kręci się po pomieszczeniu. Nie było ich wiele, a jakieś dzieciaki właśnie przemknęły obok nich, uciekając na główną halę.
– To tylko daj mi chwilę, wyproszę ludzi.
Nie czekał na odpowiedź. Odwrócił identyfikator, gdyby ktoś przypadkiem miał zapamiętać jego imię, i ruszył na to bojowe zadanie, w kompletnie niesprzyjających mu warunkach.
Zaczął unikać podróży pociągami i chodzenia w okolice dworców po… wypadku. Nie pamiętał, czy dyskomfort od początku dotyczył też figurek i makiet, czy zaognił się z czasem, pod wpływem ignorowania problemu. Tego samego problemu, którego nie zaakceptował nawet teraz, uparcie udając, że wcale nie czuje się źle.
– Przepraszam? – zwrócił się do stojących przy jednej z lokomotyw ludzi. – Muszę poprosić państwa o wyjście na główną halę. Nie, nie, nic się nie dzieje, potrzebujemy po prostu tu posprzątać. Niedługo otworzymy z powrotem.
Następnym mówił to samo, do wszystkich uśmiechając się miło i proponując, co innego mogą robić w tym czasie. Nie dał się sprowokować mężczyźnie, który już chciał zacząć kłótnię, chociaż miał ogromną ochotę mu odpyskować. W tej chwili jednak nie mógł obie na to pozwolić.
Łącznie wyrzucił z sali dziesięć osób. Ostrożnie przeszedł obok rozwalonej figurki, która wywołała w nim jeszcze większy dyskomfort niż wszystkie pozostałe.
– To już wszyscy – zwrócił się do Aye, zamykając drzwi za ostatnimi przegonionymi zwiedzającymi. – Mam klucz, więc na chwilę będziesz mieć spokój.
Dziwił się, że Aye jeszcze tu stoi. Z jakiegoś powodu spodziewał się, że kiedy wróci pod wyjście, wyprowadzając ludzi, to po znajomym nie będzie już śladu. Mógł teraz robić dużo ciekawszych rzeczy, niż pomaganie Chaitowi, który i tak od rana tylko truł i paplał nad głową.
– Potrzebujesz czegoś, z czymś pomóc? – zapytał, zanim przyszło mu do głowy, że znowu papla za dużo.
Tym razem nie robił tego, by odwrócić własną uwagę. Chyba.
– Nie. – Dostał krótką odpowiedź, którą przyjął z pewną ulgą.
– Przypilnuję, żeby nikt się tu za bardzo nie dobijał – zaproponował, tym razem już zanim wpadł na genialny pomysł zaoferowania jakiejś praktycznej pomocy. – Mów, jeśli będę potrzebny.
Jednej rzeczy był pewny: tego nie chciał ani on, ani Aye. W innych okolicznościach Chait chętnie by się do czegoś przydał. W tych okolicznościach – co najwyżej któreś z nich by zwariowało.
Odprowadził półboga wzrokiem, opierając się o zamknięte drzwi. Miał szczęście, że przewracający się model nie zrobił nikomu krzywdy, nie rozumiał jednak, czemu żaden z pracowników nie pilnował sali. Z rezygnacją stwierdził, że i tak będzie musiał zgłosić to do kierownika. To znaczyło, że i tak mu się oberwie za niewinność.
Zerknął na telefon. Przerwa już teoretycznie mu się skończyła. Dodał to do listy rzeczy, za które zostanie opieprzony, jak już w końcu pójdzie się zameldować. Nie pierwszy, nie ostatni raz. Zawsze miał problem z punktualnością.
Ktoś szarpnął za klamkę i zaraz uderzył w drzwi, a Chait niemal podskoczył, w pierwszej chwili uciekając spod drzwi.
– Murray!
Z rezygnacją wzniósł oczy ku niebu. Że też kierownik musiał zorientować się już teraz.
– Co ty tam robisz?
Nie wszedł do środka. To dobry znak. Uchylił drzwi, żeby spojrzeć na wkurzonego mężczyznę, ale tak, żeby ten nie widział za dużo.
Bądź wiarygodny, Murray.
– Aaa, szefie… – zaczął w odpowiedzi, przeciągając słowa i szukając wygodnej, prawdopodobnej wymówki. – Jakiś dzieciak narobił tu strasznego bałaganu – skłamał w końcu, bez zająknięcia. – Miałem jeszcze przerwę, ale wie szef. Nie chciałem, żeby ktoś się poślizgnął, albo potknął, więc sam się tym zająłem.
Debil. Debil, debil, debil.
Kierownik przez chwilę patrzył na niego uważnie, a Chait obawiał się, że zaraz zostanie jego ofiarą, gdy mężczyzna rzuci się go udusić. Sam by siebie udusił.
Ale w tej chwili sprowadziłby kłopoty też na Aye. A Aye pomaga mu tu z własnej woli.
– Niedługo skończę i wszystko otworzę, obiecuję.
– Niech ci będzie – sapnął w końcu mężczyzna, a Chait odetchnął z ulgą. – Ale pospiesz się, ludzie chcą zrobić sobie zdjęcia.
– Wiem, wiem.
Uśmiechnął się do niego i zamknął drzwi, zanim padło jeszcze jakieś kolejne, niewygodne pytanie, albo co gorsza – wątpliwości.
Odetchnął i podszedł do Aye.
– Teraz już na pewno nikt nie będzie przeszkadzał – przekazał, samemu czując z tego powodu niesamowitą ulgę.
Odruchowo spojrzał na postęp pracy.
– To niesamowite. Dzięki, że się tym zajmujesz. Mogę się do czegoś przydać?
Gdzieś z tyłu głowy pamiętał jeszcze myśl, że to zły pomysł, a żołądek znowu mu się ścisnął.


Aye?
───
[950 słów: Chait otrzymuje 9 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz