Od dwóch godzin Philip i Wanda tarabaniły się nowojorskimi autobusami. Mimo godzin porannych było już czuć nadchodzący upał. Za cel obrały sobie zoo na Bronxie, planowały ten wypad od paru tygodni i obie zdecydowały, że przejażdżka komunikacją miejską będzie najlepszym, względnie najszybszym i najmniej eksponującym na letnie upały sposobem dostania się do zoo.
Nie minęła godzina, żeby zwątpiły w swoją decyzję. Ściśniętym w dusznej puszce dosłownie wszystko wydawało się lepsze od autobusu.
— Pieszo byłoby gorzej — powtarzała co jakiś czas Philip.
— W aucie przynajmniej mniej by śmierdziało — narzekała w odpowiedzi Wanda.
Podobne kwestie wymieniały niezbyt często, żeby oszczędzać energię potrzebną na trzymanie się prosto i oddychanie.
Na szczęście, zanim wyzionęły ducha albo do reszty straciły chęć na wszystko, udało im się dotrzeć do punktu docelowego.
Drzwi autobusu się otwarły, Wanda wyskoczyła pierwsza i podała rękę Philip.
Na szczęście na zewnątrz nie było aż tak gorąco.
Francuzka chwyciła dłoń dziewczyny i również wyszła. Spojrzała na ich ręce w uścisku — mimo że od czasu ich ślubu minęło trochę czasu, ciągle łapała się niedowierzającą w to, że Wanda Flis jest oficjalnie jej dziewczyną. Marzenia o pocałunkach przeistoczyły się w rzeczywistość, przedstawiły się swoim przyjaciołom i... naprawdę, naprawdę były w związku. Udało im się przenieść swoją homoerotyczną przyjaźń na następny etap.
Mimo gorąca ścisnęła dłoń Polki jeszcze mocniej i razem przeszły przez bramę zoo. Po kupieniu biletów Philip wyciągnęła z torby osobliwy przedmiot — był to aparat fotograficzny, podarowany kiedyś z okazji urodzin przez uzdolnionego legionistę z Piątej Kohorty — Ricky'ego. Nie wyglądał jak większość modeli dostępnych na rynku, centurionka zdążyła jednak się upewnić wcześniej, że sprzęt na pewno robi zdjęcia, i na pewno nie robi nic więcej. Dotychczas używała go tylko do uwieczniania piękna Juana, ale jakiś czas temu zaczęła zabierać go ze sobą i Wandą na randki. Kiedy dotrze do końca filmu, wywoła zdjęcia i zacznie robić album.
— Patrz jakie słodkie! — Szturchnęła ją dziewczyna.
Philip spojrzała na surykatki i wskazała dwie przytulone do siebie.
— To my.
— Tak, to my. — Wanda objęła Francuzkę, która pocałowała ją w policzek.
Wanda?
────
[332 słowa: Philip otrzymuje 3 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz