Po zostawieniu swojego pokoju w łaski tej przypadkowej kobiety pozostało nu spać na fotelu, mając nadzieję, że nie będzie musiało samo fotel znowu wnosić. Może nie wyglądało, ale wykorzystał do tego prawie wszystkie ze swoich sił. Na szczęście, nie zajęło to długo, aby zasnął.
Obudził go jeden z pozostałych księży.
– Adam, czemuś nie spał w swoim pokoju, tylko w fotelu przed? – usłyszał ledwie przebudzony, czując przy ręce klucze do pokoju. Huh, jednak nie został okradziony. Może.
– Aa… uh… jakaś dziewczyna spytała, czy może przenocować, a, że nie spałem, to dałem jej mój pokój. – wytłumaczył się, przecierając oczy i patrząc na starszego mężczyznę.
– …Pomóc ci wnieść fotel znowu do pokoju?
– …Tak, proszę.
***
Bało się przyjść znowu do kawiarni, w której pracowała Yasmin. Nawet nie zdążyła jej pożegnać, po prostu zniknęła bez pożegnania! Uhm, niemiłe, to po pierwsze, choć rozumiał, dlaczego tak zrobiła. Na jej miejscu pewnie by zrobił to samo, choć może by dorzucił karteczkę z podziękowaniami.
W końcu jednak zebrał się, aby tam przyjść i znowu z nią porozmawiać. Jasne, była trochę niemiła, ale po prostu była ostrożna! To wszystko normalne. Byłoby dziwnie, jakby nie próbowała się bronić. Może w takiej zwykłej sytuacji będzie trochę bardziej otwarta i mniej… przykładająca nóż do szyi.
Oczywiście, musiała spanikować, składając zamówienie. Kto w ogóle zamawia coś takiego? Smakowało jakby dorzucić do tego sproszkowany róg jednorożca, a do tego doprawił miodowym oreo. Boże, czuł się, jakby w tej jednej kawie było wystarczająco cukru, aby zabić noworodka.
Jezus, jezus, jezus, czemu to powiedziała? Jaki debil! Czemu się tak do niej odzywa? To miłe powiedzieć, że nie musi dziękować, ale niewiasta? W miejscu publicznym? Boże święty.
–
Znaczy, uhm, dzięki – poprawił się, dodatkowo przecierając usta ręką.
Przez chwilę siedzieli w dość niezręcznej ciszy, oboje szukający tematu do rozmowy. Oboje rozglądali się za czymś, o czym można rozmawiać, ale nie miało to dużo sukcesów. Było niezręcznie, i to bardzo.
– E… jakbyś mogła wybrać kogokolwiek żywego na świecie, jako osobę, z którą pójdziesz na kolację, kogo byś wybrała? – w końcu spytał, wymyślając coś, byle coś mówić. Zastukał ręką o stolik, jednocześnie tupiąc cicho nogą. – Ja wybrałbym… może Lady Gaga..? – Poprawiło okulary, patrząc, już swoimi zwykłymi, fioletowymi oczami na rozmówczynię. Dziewczyna prawie się zaśmiała.
– Lady Gaga? Nie wyglądasz na taką osobę. – Lekko się uśmiechnęła, patrząc intensywnie na Adama. W międzyczasie on ledwo co kontakt wzrokowy utrzymywał (znaczy, musi się tak patrzeć? Można prowadzić rozmowę bez takiego patrzenia się w swoje oczy, nie?). Nawet nie przejęło się przez to tak bardzo tym, że córka Nemezis stwierdziła, że nie wygląda na kogoś, kto słucha Lady Gagi. Może miała rację, ale czego niby ma słuchać? Mozarta, Chopina? Jasne, nie są źli, ale trochę nudni. – Ale odpowiadając na pytanie… Może Cillian Murphy? Brzmi na całkiem porządnego mężczyznę. Wiesz, nie jakiś dziwny pokroju Polańskiego. – przekręciła oczami, opierając się obiema rękami o stół. Adam wypił ostatni łyk kawy.
– To ten od Oppenheimera? – zapytał, a od razu spotkał się z kiwaniem na tak. – Hm, właściwie nie brzmi na kogoś okropnego. – stwierdziło, wycierając sobie usta chusteczką. Rozejrzał się za miejscem, gdzie może odłożyć brudną szklankę, jednak zanim zdążył nawet zauważyć zarys takiego miejsca na naczynia, Yasmin zaoferowała, że sama zabierze kubek, jak tylko skończą rozmawiać. – Dzięki. – Lekko uśmiechnął się do Egipcjanki, tym razem chcąc dać jej szansę, aby zadała jakiekolwiek pytanie, czy wybrała temat do rozmowy. Nie chciałby dominować rozmowy.
Yasmin?
────
[552 słowa: Adam otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz