JESIEŃ
Pieski nie dawały im spać, oczywiście, dzięki czemu Ateniątka mogły się poczuć jak rodzice trzech niemowląt — z tą różnicą, że niemowląt nie trzeba było wyprowadzać na siku. Louise bardzo wczuła się w rolę i pieczołowicie głaskała puchate kulki, opowiadała im bajki i tuliła. Z worka i szala umościła im wygodne posłanko, ale pieski i tak większość nocy spędziły albo na podłodze, albo swetrach rodzeństwa. Było świetnie — choć trochę męcząco. Wyprawy po siku i szczeniaki, które nie mogły usiedzieć długo w miejscu, skutecznie uniemożliwiały sen. Stara szopa wcale w tym nie pomagała — nie była w końcu przeznaczona do pomieszkiwania, chociażby chwilowego, i każdy podmuch zimowego powietrza muskał piątkę nieszczęśliwców. Szwed rankiem wyraził to słowami:
— Najgorsza noc mojego życia.
— Najgorsza? Raczej najlepsza.
Louise jak zwykle, pałała energią i szczęścia. Trzeba było przynajmniej dwóch czy trzech zarwanych nocy, żeby zmazać jej uśmiech z twarzy. Hej, jest poranek! I są pieski! Należy zignorować bolący kręgosłup i przekrwione oczy!
— Pieseczki! — pisnęła.
— Pieseczki, szczeniaczki przepiękne. Piesunie kochane!
Pieseczki kochane, przeukochane z błogością poddały się mizianiu pod bródką.
— Czyż nie są przesłodkie? Lucas, patrz, ten dał mi łapkę! — potrząsnęła ramieniem brata.
— No, są słodkie — przyznał Szwed. — Ale...
— Co ale?
— Ale co z nimi zrobimy?
Louise zamyśliła się, biorąc jednego pieska na ręce. Zetknęła swój nos z jego i puszczała mu jakieś dziwne spojrzenia.
— No kto jest małym, pięknym szczeniaczkiem, no kto jest pieseczkiem mamusi — rozczulała się.
— Louise — chrząknął Lucas.
— A, tak. Zatrzymajmy je.
— Nie damy rady.
— To jak nie damy rady, to je rozdamy. Znam takiego jednego...
— Dobra, to ma już większy sens — westchnął syn Ateny. — Ale i tak będzie trudne.
— W końcu zwierzęta w obozie to bardzo rzadko spotykane zjawisko — dokończyła Louise.
Piesek wyrwał się z jej objęć i skoczył do rodzeństwa. Warknął piskliwie i zatoczył się groźnie na chwiejnych, szczenięcych nóżkach. W odpowiedzi drugi piesek szczeknął wysoko i skoczył, lądując mniej więcej na zadku trzeciego. Wszyscy się przewrócili. Próbując wstać, pierwszy machnął ogonem po nosie drugiego, przez co ten kichnął. Rozgorzała zacięta walka.
— Są przesłodkie — powtórzyła kolejny raz Louise.
Lucas westchnął kolejny raz.
◇──◆──◇──◆
[338 słów: Louise otrzymuje 3 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz