Jeśli powinienem coś w zadośćuczynienie zrobić, by wstydu ominąć, powiedz mi i nie skrywaj się, bo źle na ziemi żyjąc, nie chce źle po niej.
Tato, oszczędź mnie.
Proszę.
ΣΥΓΧΩΡΗΣΕ, ΜΠΑΜΠΑ...
— Posejdonie, Boże horyzontów, mórz rozległych,
Ojcze Żeglarzy i rybaków, Mój,
Co strzeżesz mnie i mych przyjaciół na oceanach szerokich;
Jeśli Ci miałbym składać dymiące ofiary,
I z głodu konać, byś ty był nasyty,
Powiedz i wysłuchaj dziecko z cząstki ciebie poczęte
I wskaż mu drogę, Synowi Ojciec.
Bom dla ciebie załogą, a życie mi morzem rozwścieczonym.
Jeśli słyszysz me modły, wzburz fale morskie
Bym mógł wedle rozkazu twego zmienić stery,
Rozstawić żagle i przez fatum przejść
W honorze twego cienia.
Dla ciebie zamiast zaplamion’ będąc w ludzkiej krwi,
Skrwawiłem się sandaczem,
Zerwałem jasne zawciągi, mikołajki oraz lilie
I ułożon’ z nich bukiet ofiaruję go tobie
Z miłości.
Proszę, wytrzyj moje słone łzy.
Bukiet lilii pchnął w płomienie, Chcąc ukoić swe pragnienie.
Sen o śnie
AKT 2
Ni fal, ni grzmotów nie zaznał.
Morze przybrawszy barwę czerwoną
Z uśmiechem słonecznym
Śmiało się w jego twarz zmartwioną
I nie dając pokoju duszy
To też radości z pokusy
Zrzuciło go z łoża.
Oczy zapłaczon’ wytarł dłonią
Nosząc na barkach swój czyn, zniewolon’
Zerknął w lustro, ujrzał bestię,
A za bestią ciotkę, Hestię
Którą zesłał brat na niego
Bo nie strzegąc zmysłu swego
Zamiast śnić przedniej nocy
To zamachnął z całej mocy
Bronią sławną, lecz bolesną;
Powiadając śmierć przedwczesną.
Objąwszy miłą dłonią,
Ukoiwszy go peonią,
To na łoże znów złożyła.
Nie-swojemu wybaczyła.
Ze snu senniczego
chłopiec zbudził się o świcie
I dar znając znakomicie
Podziękował
I nóż schował
Gdzieś daleko,
Tam za rzeką,
Go zakopał,
W glebę kopał.
Pewny słabej zmiany
Padł na ziemię załamany.
I rozmyślał co by myślał
Gdyby z serca sok jej tryskał.
Ciepłe plecy parł ku ziemi
I wzdychając śród zieleni
Począł myśleć nad pieśniami
Które brzdąkał nad grobami.
[315 słów: Colin otrzymuje 3 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz