Cząstki kory ujęły go pod ramionami. W bezruchu stojąc uwolnić się starał od silnych rąk, które beztrosko zacisnęły się na jego szyi, próbując odebrać mu wartość najcenniejszą — co najmniej spokojne; życie.
Popchnęły go one wpierw na bok — kazały iść w tył i upaść na ziemię, która okazała się wątła. Wciągnięty do środka chwytał zaginiony tlen i próbował wyrwać się z rąk śmierci, drapiąc, ściskając i wbijając paznokcie w jej zimne ręce. Z pięści siłę przekierował w nogi, odkopując śmierć od siebie i siebie od śmierci. Zanurzył się w głębie, doszukując się światła. Jego klatka piersiowa mimowolnie wciąż przez kilka sekund drżała, jakby pulsowała wraz z rytmem jego serca. Wyłonił spod wody swoją twarz, plując przez chwilę następną nią pod siebie. Przeklął Kazue:
— Co to miało, kurwa, być?! Nic Ci nie zrobiłem!
— Karma to suka! — Wrzasnęła w odpowiedzi, wskakując na bombę do jeziora. Nicholas począł walczyć o życie, podejmując się przepłynięcia na drugi brzeg, na co było już najzwyczajniej za późno. Dziewczyna na dno ściągnęła za kostkę chłopaka łykającego garstkę wody. Pochwycony za krtań wbił w dziewczynę swoje zęby, próbując odkopnąć ją od siebie. Wypluła ona tlen czerpany ze swoich płuc i wyrwała się wręcz natychmiast, nerwowo uciekając w stronę tafli. Objął jej stopę gołymi rękoma i ściągnął ją poniżej swojego pasa, przyduszając ja swoimi nogami. Odwdzięczyła się mu w dość specyficzny sposób, jego łydki odpychając od swojej szyi i wsuwając pod nie twarz, wbijając się w niego zębami. Artino odepchnął ją zdziwiony i ruszył znów ku ucieczce, wynurzając się nad wodę na kilka głuchych sekund. Po nim wydobyła się z wątłej ziemi zielonooka, dość podobna do Wandy, której zrobił rzecz podobną, dziewczyna, niemająca już na celu zabicia chłopaka, a uratowanie sobie życia.
Grupowa domku piątego szła, aż nagle ujrzała, co się dzieje w wodzie. Podbiegła. Zauważyła Colina (z którym od ostatnich sytuacji skakali sobie do gardeł) i jej siostrę, Kazue. Polka przejęła poważną minę. Na prawdę, bardzo się wczuła w rolę grupowej.
— Co tu do jasnej cholery się odpierdala! — krzyknęła — Przestańcie, natychmiast.
Przestali.
Wanda, oboje obozowiczów ciągnąc za uszy, zaprowadziła poskrzeczanych na siebie do domku Aresa.
— Kto to zaczął? — nie zmieniła swojego tonu ani mimiki. — nie powiem nikomu, ale chcę wiedzieć. Jako grupowa muszę pilnować porządku. — spojrzała kątem oka na Colina — szczególnie na takich jak ty.
— Ale ja nic nie zrobiłem! — odchrząknął, wskazując na Kazue. — To ona się na mnie rzuciła! — skrzyżował ramiona na piersi, odwracając twarz.
◇──◆──◇──◆
[401 słów: Colin otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz