JESIEŃ
Sytuacja, w której znalazły się dzieci Ateny, była ciężka. Pod jakim względem? Takim, że teraz muszą coś z tymi szczeniakami zrobić. Nie zostawią ich tutaj samych. Przypominam, że to Obóz Herosów, tu może się wszystko wydarzyć. Do domku szóstego także ich nie wezmą. Po pierwsze, co powiedzą innym, jak ci zobaczą na ich dłoniach pieski? Jedni będą chcieli wytulić, drudzy chwycą swoją broń do dłoni, będąc gotowym, by zaatakować potwora w skórze szczeniaka. To wywoła zbyt wielki chaos, którego Lucas nie lubił, nawet bardzo. Zostanie w szopce, która znajdowała się w lesie, także było niebezpieczne. Opcja, by wyjść z Obozu i znaleźć miejsce, gdzie można je oddać, w bezpieczne miejsce, także odpadała. Była zbyt późno, a blondyn nie chciałby zbytnio umrzeć przez to, że szukał miejsca dla małych, puchatych kuleczek. Nie wiadomo czy uznaliby to inni za śmierć bohaterską. Patrząc na to z innej strony, chciał uratować przed śmiercią młode pieski.
Lucas stał oparty o zimną i brudną, prawie że rozpadającą się ścianę szopki. Przez cały czas spoglądał na psie maluszki. Nie byłby w stanie ich tu zostawić. Syn Ateny był tą osobą, którą nieważne co dasz do opieki, ona będzie chciała zająć się tym najlepiej jak umie tak jak w przypadku Magnusa, a teraz szczeniaków. Może wynikało to z tego, że zawsze, od małego chciał mieć zwierzaka. Było mu to obojętne czy to pies, kot, jaszczurka, chomik czy coś innego, byle było. Niestety, wszelkie błagania i prośby chłopca nie zostały spełnione. Ojciec tłumaczył się słowami typu, „wiesz, że długo pracuję, a ty jesteś za mały, by się sam zająć zwierzakiem”, a także słowa typu „zwierzę to duża odpowiedzialność” i inne takie. Kiedyś Alice, sąsiadka, która zajmowała się nim przez większość czasu, miała kota. Zbyt długo się nim nie nacieszyła. Gdzieś tak miesiąc później zaginął.
— Dobra, słuchaj Louise — zaczął swoją wypowiedź Lucas. — Zostanę tu z nimi. Do obozu nie ma co iść. Po pierwsze, tylko narobimy bigosu, cały Obóz się zleci i zacznie nam macać te pieski. Nie znam się na psach, ale obstawiam, że potrzebują one spokoju. Po drugie, dajmy na to, że nagle któremuś zachciało się lać lub srać. Co zrobisz? Przez okno wyrzucisz lub posadzisz przed domkiem znienawidzonych dzieci? Tutaj w lesie to przynajmniej jedynie otwierasz te drzwi, które i tak się zastanawiam jakim cudem się trzymają, piesek załatwia swoje potrzeby i bierzesz go z powrotem.
— Jeżeli ty zostajesz, to ja z tobą — powiedziała grupowa.
Lucas poprosił Louise, by ta poszła po jakiś koc, zostawiając u niego na rękach trzeciego szczeniaczka, całego białego.
Wszystkie trzy małe kuleczki nadal spały. Chłopak usiadł w kącie szopki, kładąc maluszki na swojej klatce piersiowej. Gdy jego siostra przyszła, jej uśmiech na twarzy się powiększył. Czy to nie był uroczy widok? Dziewczyna usiadła koło niego.
— Widzę, że się wczułeś — zaśmiała się.
— Oj tam, po prostu gdzieś tak słyszałem, że jak szczeniaki słyszą bicie serca, to się uspokajają, bo przypomina im się ich matka, no coś takiego — odpowiedział blondyn.
Syn Ateny oddał blondynie jej pieska, którego niosła podczas podróży do szopki. Widać było, że się polubili. Lucas najbardziej polubił tego z oklapniętym uszkiem. Jako ośmioletni chłopiec marzył o takim. Jak widać, marzenia się spełniają.
Szwed nagle doszedł do pewnego wniosku. To było wiadome, że przecież jedno z nich musi stać na czatach, lub nasłuchiwać czy przypadkiem nic nie idzie, a przy okazji dbać o szczeniaczki.
— Louise… zdałaś sobie z czegoś sprawę?
— Z czego?
— Że przecież nie możemy tak sobie na spokojnie spać. Co, jeśli nas coś zaatakuje w nocy? Lub jak nagle jeden z naszych piesków coś będzie chciał, a my zapadniemy w twardy sen i nie usłyszymy jego pisków? I zanim coś powiesz. Ja już wpadłem na pomysł. Teraz ty pójdziesz na czaty i będziesz patrzeć czy nic nie chce nas pożreć, a przy okazji będziesz mieć maluszki na uwadze. Ja mogę czuwać w nocy.
Więc oto i tak Atenciątka się podzieliły. Teraz, wieczorem, Lucas ma szansę trochę się przespać, a Louise pilnuje.
Blondyn był tak padnięty, że od razu zasnął. Cóż, Szwed za długo nie pospał. Gdy księżyc, wraz z gwiazdami pojawił się na niebie, jego siostrzyczka od razu go obudziła, by teraz on pilnował. Lucasowi zdawało się, że spał jedynie pięć minut. Jakby było tego mało, mróz był nieziemski, jakby był środek zimy, a przecież nawet jesień się dobrze nie zaczęła. Te nocne czuwanie zapowiada się być naprawdę super, i to tak w sarkazmie oczywiście.
Rozczochrany i zmęczony, pierwsze co zrobił, to oczywiście sprawdzenie gdzie są szczeniaczki. Wszystkie spały razem, zwinięte w kłębuszek. Kolejnym zadaniem było obczajenie terenu. Na szczęście nic. Jedynie było słychać odgłosy nocnych zwierząt, typu sowy. Teraz zostało jedynie przetrwać noc. W lesie pełnych potworów i szczeniakami. Zmęczenie okazało się jednak o wiele większe, niż się mogło mu wydawać. Oczy same mu się zamykały, a na dodatek, jakby tego było mało, jeden z piesków się obudził. Lucas wiedział, co to znaczy. Piesek chciał siusiu.
— Kurwa, teraz? — powiedział załamany Szwed, podnosząc pieska, a następnie udając się do lasu.
Oczywiście to byłoby zbyt piękne, gdyby puchata kuleczka załatwiła swoje potrzeby od razu. Zanim załatwiła się, małe łapki truchtały sobie, obwąchując nieznajomy dla malutkiego, czarnego noska teren.
— Weź, się wyszczaj, błagam cię!
Dopiero po chwili piesek wysłuchał Lucasa.
— Dziękuję za wysłuchanie, a teraz wracamy, bo uwierz mi. Nie chcesz być pożywieniem dla potwora. Szczerze, ja też nie chcę, dlatego super by było, gdybyśmy już wrócili — swoją przemowę zakończył, a następnie wziął szczeniaczka na ręce.
Żeby nie było, że wszystko zakończyło się tak super dobrze. Po powrocie do szopki małemu piesku zachciało się bawić, dlatego też Lucas, wykończony, wyglądający jak typowy maturzysta, który uczy się po nocach, by zdać, jedyne co robił, to machał dłonią tam i z powrotem. Kremowy piesek i tak bardzo dobrze się bawił, próbując złapać rękę blondyna.
— Słuchaj maluchu — zaczął mówić syn Ateny. — Wiem, że bardzo chcesz się bawić, ale może to już z rana, dobra? Widzisz, jak ja wyglądam? Jakbym był ojcem co najmniej pięciu niemowląt, a aktualnie zajmuje się jednym szczeniakiem.
Piesek jednak nie miał zamiaru okazać ani trochę skruchy. Jedynie szczeknął radośnie, przez co obudził swoje rodzeństwo. Mina Lucasa była niezbędna.
— Najgorsza noc w moim życiu — westchnął blondyn.
◇──◆──◇──◆
[1014 słów: Lucas otrzymuje 10 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz