sobota, 31 grudnia 2022

Od Ricky'ego do Sylwii — „Niech Maria Skłodowska-Curie cię błogosławi”

— I umarła z powodu aplazji szpiku! To szalenie interesujące, nie sądzisz? Wiesz co to aplazja szpiku?
Ofiarą Rickiego został jakiś in probatio. Najwyraźniej nie miał wystarczająco wiele odwagi, żeby przeciwstawić się takiemu natłokowi informacji. Możliwe, że osłabił go opis wszystkich doświadczeń, które przeprowadziła Maria Skłodowska-Curie. Może nawet czuł się onieśmielony przed tą wielką kobietą, która zdobyła nagrodę Nobla, i to aż dwa razy? Nie, raczej nie, ale Ricky wierzył, że to właśnie powód. Lub chciał być chociaż miły, kiedy przypadkowo nadepnął na makietę Sorbony zbudowaną z wykałaczek.
— A więc wtedy szpik kostny nie jest w stanie wykonywać swojej pracy, czyli wytwarzać leukocytów, erytrocytów, płytek krwi i... czegoś tam. Przez to sprzyja różnym takim, no wiesz, zakażeniom i niedokrwieniom. Mam zdjęcia…
— Dość! — krzyknął w końcu któryś z legionistów. — Ty znasz Skłodowską bardziej niż ona sama, a tak się składa, że jej życie nas nie obchodzi.
— Ale nie wiem jeszcze wszystkiego! — nieco spuścił wzrok Ricky, dobrodusznie ignorując druga część zdania. — Niestety, muzea nie odpowiadają na moje listy, a nie mam nawet internetu, żeby wystalkować jej rodzinę na Facebooku. Gdybym chociaż pojechał do Francji albo Polski...
— Polski?
— Maria Skłodowska-Curie była Polką.
— To, słuchaj, wiadomości tygodnia. Wiesz, że mamy w Obozie Polkę?
— Naprawdę?
Ricky szybko zebrał swoje manele i ruszył dzielnie na zewnątrz. Wtedy się zorientował, że właściwie nic o tej Polce nie wie. Zagadał więc do pierwszego lepszego fauna.
— Znasz jakąś Polkę?
— Podobno centurionka Piątej Kohorty z jakąś kręci…
— Niech Maria Skłodowska-Curie ci błogosławi!
Ruszył prędko w stronę stajni. Jak się spodziewał, była tam Philip.
— Cześć.
Philip w odpowiedzi uniosła brwi. W ręce ściskała jakieś coś, czym szczotkowała Juana.
— Czego chcesz?
— Podobno twoja dziewczyna…
Dziwne coś, czym jego centurionka przesuwała po sierści pegaza, znalazło się na jego szyi, a Philip przycisnęła go do ściany.
— Jaka dziewczyna? Skąd ty...
— To tylko obozowe plotki, przysięgam!
— Podaj mi nazwiska i nie rozpowszechniaj tej informacji. Dla jasności nie mam dziewczyny.
Mruknęła coś pod nosem i gdyby Ricky nie otrzepywał się z siana, może dosłyszałby „jeszcze”.
— To był jakiś faun. Miał, eee, czerwoną koszulkę z napisem „stop juanizacji”.
Oczy czarnowłosej zwęziły się w małe szparki i mały chemik mógłby przysiąc, że widział smużki dymu lecące jej z uszu.
— Ej — powiedział jeszcze szybko, wycofując się ze stajni. — Mamy w Obozie jakąś Polkę?
— Sylwia Kowalska, Druga Kohorta — rzuciła Philip, wyciągając widły ze stosu zużytej słomy.
Ricky, który jednak miał odrobinę rozsądku, szybko wybiegł ze stajni i skierował się w stronę baraków Drugiej Kohorty. Parę dziewczyn siedziało przed drzwiami.
— Która z was to Sylwia Kowalska?
Jedna z nich wskazała na towarzyszkę. Ricky nie czekając dłużej, zaczął słowotok.
— Jesteś Polką, nie? Byłaś może w muzeum poświęconym polskim chemikom? Wiesz, która kobieta jako pierwsza zdobyła nagrodę Nobla? Widziałaś kiedyś Marię Skłodowską-Curie na żywo?
W tym momencie się zaśmiał i szturchnął Sylwię w żebro.
— Ha, ha, rozumiesz? Maria Skłodowska-Curie nie żyje, nie mogłaś jej widzieć na żywo! Pękam ze śmiechu!


Sylwia?
◇──◆──◇──◆
[481 słów: Ricky otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz