czwartek, 29 grudnia 2022

Od Gaspara CD Khai — „Gaspar Farkas nienawidził zimy”

Poprzednie opowiadanie

Gaspar nie spodziewał się, że tak szybko ktoś zareaguje. Gdy zauważył krzyczącą coś do niego dziewczynę, cała ta sytuacja przestała mu się wydawać tak śmieszna. Przez odległość nie mógł się z nią łatwo skomunikować, ale dzięki temu przynajmniej nie musiał się tak zastanawiać nad odpowiedzią. Patrząc w dół, zaczął sam zadawać sobie dokładnie takie same pytania.
Ale to nie był dobry moment na zastanawianie się, jak tam wlazł ani dlaczego. Siedzenie tyle metrów nad obozem jest oczywiście bardzo śmieszne, ale w pewnym momencie chłopak zrozumiał, że to musi skończyć się czymś poważniejszym. No bo niby co ona miałaby zrobić? Sam na jej miejscu by nie wiedział. Raczej nie była przyzwyczajona do napotykania na swojej drodze piętnastolatków na samym czubku drzewa. A jeśli chodzi o Gaspara, to niestety znacznie lepszy był we wchodzeniu, niż schodzeniu.
Myśli krążyły mu w głowie, ale nie potrafił wymyślić niczego sensownego. Jedno było pewne — nie zejdzie stąd sam. Miał nadzieję, że zaraz przyjdzie ktoś jeszcze. Chociaż to mogłoby przysporzyć mu jeszcze więcej kłopotów…
Obawiał się, że ta dziewczyna zaraz sobie pójdzie, no bo ile można patrzeć na jakiegoś idiotę, który postanowił utknąć sobie na drzewie? Gaspar powinien czuć się jak największy debil, ale tak naprawdę było mu już prawie obojętne, co się zaraz wydarzy.
Musiał coś zrobić. Cokolwiek. Nie będzie przecież siedział na tej gałęzi w nieskończoność, to by było zbyt nudne. Mógłby spróbować skoczyć na gałąź niżej. Dzieliło go od niej kilka metrów, więc zdawał sobie sprawę, że to ryzykowne. Przez to miał jeszcze większą ochotę, by to zrobić. Zastanawiał się nad tym dosłownie przez chwilę. Gasparowi wydawało się, że to nie takie trudne. Wystarczy dobrze wycelować… Nawet nie zdążył pomyśleć nad tym, w jaki sposób się czegoś złapie. Pomachał do patrzącej na to, okropnie zdezorientowanej dziewczyny i skoczył. 
Starał się po prostu delikatnie osunąć. Jego celem było tylko dostanie się na niższą gałąź, a nie pozbawienie siebie życia. 
To był dla Farkasa niesamowity moment. W jego wyobraźni było to naprawdę fajne. Padało coraz więcej śniegu, wiał straszny wiatr, a on zlatywał sobie w dół z czubka drzewa bez żadnej gwarancji, że to przeżyje. W liście najmniej przemyślanych decyzji jego życia ta znalazłaby się może na czterdziestym miejscu. 
I wtedy wydarzyło się coś bardzo oczywistego, czego Gaspar wcale się nie spodziewał. Spadał w zupełnie innym kierunku, niż zamierzał. Wyminął gałąź, której chciał się złapać. Wszystko działo się bardzo szybko. Tak szybko, że już nic nie dało się zrobić. Gaspar działał instynktownie. Poobijał się przez kilka cieńszych gałązek, które od razu połamały się pod jego ciężarem. Zahaczył też o pień. Zleciałby na sam dół, gdyby nie jedna grubsza gałąź, na której się zatrzymał. Była już całkiem blisko ziemi. 
Po tym wszystkim czuł się, delikatnie mówiąc, fatalnie. Gaspar był cały poobijany. Wyglądał tragicznie — miał strasznie porwane ubranie, które już przed tym wydarzeniem wyglądało, jakby był bezdomny. Chłopak na pewien moment stracił przytomność. Gdyby nie to, pewnie po prostu by się śmiał. No dobra, połamał sobie żebra i parę innych kości. Tak naprawdę mogło się to skończyć o wiele gorzej. Gaspar po prostu widzi coś szczególnie śmiesznego w robieniu z siebie szaszłyka. 
Sytuacja była beznadziejna. Farkas leżał zmaltretowany na gałęzi drzewa, na które wszedł kompletnie bez powodu. Dobrze, że nie mógł wtedy zobaczyć, jak beznadziejnie wygląda. Dawno nie wpakował się w takie kłopoty. 
Już chyba lepiej byłoby zostać w Szwecji… 

Khai?
◇──◆──◇──◆
[552 słów: Gaspar otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz