JESIEŃ
Widząc maluchy, nawet taki osobnik jak Lucas, często z neutralną miną i jakby wiecznie zmęczonymi oczami się uśmiechnął, i to bardzo szeroko. Powód był prosty. Uwielbiał pieski. Wszystkie pieski. Czy to jamnik, czy buldog, owczarek niemiecki, albo labrador lub kundelek. Każdego by wziął na ręce i wytulił. Jak on się z nimi rozstanie? To będzie ciężkie. Przyzwyczaił się do nich. Przykucnął przy maluszkach. Jeden z nich złapał go za spodnie, które zaczął szarpać. Blondyn był tak wykończony tą nocą, że nawet nie chciało mu się go odganiać.
— Wracając do tematu, co z nimi zrobimy. Jest kilka opcji. Przyznajemy się Hejronowi i mówimy o nich, ukrywamy tu w lesie, lub oddajemy komuś.
Tak naprawdę to wszystkie te trzy opcje miały tak zwane, ‘’jakieś, ale’’. Jak powiedzą Hejronowi prawdę, nie wiadomo jak na to zareaguje. Szwed spędził tu całe swoje nastoletnie życie i trochę go zna. Wie, że najpewniej nie pozwoliłby (chociaż… jeżeli dadzą dobre argumenty, to może, może…). Ukrywanie w lesie jest niebezpieczne, i to bardzo, lecz oddanie? Nie wiadomo, gdzie by trafiły.
— Louse?
— Tak?
— A co jeżeli ich właściciel je szuka?
— Myślisz, że ktoś przypadkowo zostawia małe szczeniaki w lesie?
Tak, to było głupie i bez sensu co wymyślił Lucas, zdał sobie z tego sprawę.
Jeden z piesków wyjrzał zza rozwalonych drzwi. Każdy z nas doskonale wie, do czego te małe, puchate i na pierwszy rzut oka niewinne kuleczki są zdolne. Tak, oto ten i maluszek wykorzystał chwilę nieuwagi Atenciątek, i wybiegł.
— Lucas!
— Co się stało?
— spójrz, ten najmniejszy, właśnie uciekł. Ty go goń, ja zostanę z resztą.
Super. Wcześniej niewyspana noc, teraz bieganie za szczeniakiem w lesie. Co może się jeszcze wydarzyć? A wiele, na przykład, maluszek uderzył się noskiem o nogę jednego z herosów, który siedział pod drzewem, czytając książkę. Spojrzał z niedowierzaniem na pieska.
— Do jasnej cholery, co tu robi szczeniak?
I po tych słowach przed nim pojawił się Lucas, biorąc na ręce uciekiniera.
— Skąd wytrzasnąłeś tego kundla tutaj? — burknął pod nosem, nie wyglądał na zbyt zadowolonego. — Hejron was zatłucze, jak zobaczy psa na terenie obozu.
— Myślisz, że będzie bardzo zły? — zapytał się syn Ateny.
— Na pewno! Widziałeś kiedyś zwierzęta tutaj, nie licząc pegazów i innych magicznych stworów? Nie, więc radziłbym ci zabrać go gdzieś, tak, by się o nim nie dowiedział, jeżeli nie chcesz wpierdolu oczywiście.
Opcja z Hejronem odpadła. Teraz zostały tylko dwie. Albo je oddają w bezpieczne miejsce, albo ukrywają w szopce. No dobra, jakby tak na siłę coś wymyślić, jest opcja. Trzymać po kryjomu je w domku, chociaż, chyba to by się nie sprawdziło. Widząc, jak bardzo lubią rozrabiać, zniszczyłyby ich cały domek. Owszem, dałoby się oddać szczeniaczki do mniej schludnego rodzeństwa niż dzieci Ateny, jednak nie wiadomo czy to nie skończyłoby się jeszcze większym rozpierdolem.
Lucas wrócił do swojej siostry.
— Jest problem.
— Jaki?
— Nie możemy oddać szczeniąt Hejronowi. Na pewno nie będzie z tego powodu zadowolony, przez co może nas ukarać, a my tego raczej nie chcemy. Musimy tak zrobić, by on o tym nie wiedział.
◇──◆──◇──◆
[494 słów: Lucas otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz