Miał wrażenie, że oddał już wszystko. Co jeszcze mógłby poświęcić? Swój czas, swoją osobowość, swoją rangę, swoją przyszłość. Nie mógł być sobą, był przecież tylko wysłannikiem Rzymu ku łasce bogów. Wybrał go ojciec i powinien być wdzięczny. Na tym polegała ta rola; na powinnościach i modlitwach, żeby nic już się nie zawaliło.
Składał ofiary bogom, mimo że dawno przestał widzieć w tym sens. Czara wina na ołtarzu Marsa, kadzidło dla Jupitera. Czekał, sam nie wiedział na co, bo następnego dnia ginęli kolejni półbogowie. Może to oni byli tutaj prawdziwą ofiarą — bo co innego mógłby ostatecznie chcieć od niego bóg wojny?
[100 słów: Vergil otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz