TW: NSFW!!!!
Krótkie spojrzenie w brązowe, lśniące oczy wyprowadziło mnie z naturalnego rytmu. W początkowej fazie, prowadzony impulsywnymi instynktami, nie pomyślałem ani sekundy o tym, z kim jestem i co z nim robię. Nie skupiłem się na czymś więcej, niż na nieprzerwanych popędach, wywołanymi substancjami krążącymi w moim obiegu krwionośnym, sprawiającymi, że chronione za barierą, najgorsze poczynania zostały puszczone luzem jak pies ze smyczy.
Ale nie miałem zamiaru się wycofywać, gdy dotarły do mnie resztki rozumu, choć pewnie powinienem i wyszłoby wtedy na lepsze, bo wtedy poczułom rozpalone dłonie, podróżujące pod moją koszulą. Ku mojemu własnemu niespodziewaniu, moje palce podążyły za owym wcześniejszym instynktem, swoimi opuszkami doprowadzając do dreszczy Silasa. Jego ciało było miękkie i ulegało pod moimi dłońmi, jakby stworzone było do tego, by być rozpieszczane. Miałom ochotę przejąć nad nim panowanie, sprawić, że będzie się pode mną wił, poczuć, jak jego wszystkie narządy pulsują wewnątrz ciała. Złapał moja dłoń, naprowadzając ją według swoich żądań. Posłusznie posłuchałom tej niemej prośby, obserwując, jak zaczerwienione usta chylą się, aby zaraz mogły zostać obezwładnione przez mój język. Silas smakował obezwładniającą słodyczą, rozlewającą się coraz bardziej z każdym odgłosem.
Wszystkie nerwy mego ciała zostały doprowadzone do deszczy po doświadczeniu jego ciepła. Oparty o jego klatkę piersiową, westchnąłem cicho, chłonąc słodki, kwaśny zapach spoconej skóry. Uzależniał jak narkotyk, przywodząc mi na myśl, że nie chciałobym, aby to tak szybko się skończyło, iż mógłbym trwać tak w nieskończoność, będąc z nim jednością — ale tylko cielesną, opierając swoje biodra o jego, czując, jak moje włosy owijają się wokół zgrabnych palców, gdy odchylał głowę do tyłu, uderzając nią o niestabilne drzwi kabiny. Doprowadzało mnie to do poczucia jeszcze większej ekstazy.
Robiło się goręcej, jakbyśmy zostali w niej szczelnie zamknięci i nikt nie miał dostępu do tego, co robimy — chyba opuściła nas świadomość, gdzie w ogóle jesteśmy i że trzy bądź cztery razy zdążyły trzasnąć drzwi od toalet. A raczej wróciła ona do mnie, dość niespodziewanie, dopiero gdy uda mężczyzny zaczynały mocniej drżeć, a mięśnie spinać się i rozluźniać na zmianę. Oplótł moją dłoń swoimi palcami i szarpnął z dala od swojego ciała. Delikatnie podniosłom do góry kąciki warg, widząc z jakim trudem stara się złapać oddech, patrząc mi bezczelnie w oczy, jakby mówił ,,chcę więcej” — a jego wargi już wystarczająco mnie zwodziły.
Oparłom głowę o jego szyję, ocierając się o jego skórę jak kot, co mogło być gestem zbyt czułym, ale mężczyzna nic sobie z tego nie zrobił, trwając ze mną w tej chwili.
— Nie chcesz razem się gdzieś wybrać?
Te słowa opuściły moje wargi nieposkromione żadną kontrolą i przez moment doznałom takiego uczucia, jakbym się nimi zachłysnęło.
Silas przez moment nic nie mówił, po czym wypuścił z siebie westchnienie, którego intencję ciężko mi było rozpoznać.
— Okej.
— Okej.
Kończenie w łóżkach, barach albo nawet w restauracjach z obcymi, czy, o bogowie chrońcie mnie, w ich ramionach wyglądało jak coś codziennego także dla Silasa. Ale mogłom się mylić, bo oceniłom go przez pryzmat samego siebie i czułom się z tym aż źle.
Porównywałem zawsze nowe osoby do tych, które znałem w przeszłości, ale jakoś nie potrafiłem znaleźć w pamięci, czy Silas kogoś mi przypominał. I nie chodziło tylko o sam wygląd, bo mógłbym przecież w innych odnaleźć podobne włosy, podobne rysy twarzy czy nawet taki sam kolor oczu (to szczególnie).
— Zawsze zabierasz przypadkowych mężczyzn na przejażdżkę będąc pod wpływem?
— Zawsze wsiadasz do samochodów przypadkowych osób?
Zamilkł, ale mięśnie na jego twarzy zadrżały, jakby powstrzymywał uśmiech. Z dozą czegoś pomiędzy nerwowością a ekscytacją zacisnął palce na szyi butelki piwa i usiadł obok mnie na bruku.
Tak też często kończyłem.
Na brukach. Z kolejnym piwem, jakby to było jedyne źródło zapoznania się z kimś. Ale to też wydawało się normalne dla Silasa.
Spojrzałem na niego, czując, że nadmiar nikotyny oraz alkoholu wciąż oddziałuje na moje zmysły i bardziej mu się przyjrzałem, wcześniej nie mając na to czasu, czy też nie zwracając po prostu na niego uwagi, będąc zajętym czymś innym. To znaczy, tak właściwie, byłem przecież nim zajęty — całym nim, blaskiem jego oczu, miękką strukturą gęstych włosów między palcami czy nawet wgłębieniami w jego ciele — bliznami ukrytymi pod tatuażami, które, chcąc czy nie chcąc, przykuwały moją uwagę. Ale w tej chwili, w innej okoliczności, nagle był jak zupełnie inna osoba.
Teraz wyglądał jednak troszkę wyraźniej.
— Zajmujesz się czymś, czy tylko wędrujesz po barach? — Prychnął śmiechem.
— Pracuję w radiu. Ty?
— W szkole — skłamałom, gryząc się od razu po tych słowach w język.
Przypomniałom sobie, jak bardzo jestem patologicznym kłamcą i jak kłamię w nieznacznych sprawach. To musiało być najgłupsze, co w tamtej chwili mogło wpaść mi do głowy i przez moment wpatrywałom się w chodnik, zastanawiając się nad swoim idiotyzmem. Nie mogłom wymyślić sobie czegoś lepszego, tylko cholernego nauczyciela?
Nie wierzyłem, że wydawało mi się to bardziej przystępne od powiedzenia, co naprawdę robię na co dzień.
— To dość dziwny sposób poznawania — odparł tylko.
A zresztą, wszystko jedno. Kłamię w znacznie gorszych sprawach niż ta.
— W sensie?
— No, jak kogoś poznasz w takiej okoliczności, to raczej pierwszym co robisz, nie jest pytanie o coś takiego.
— Nie wiem, o co ci chodzi. — Uśmiechnęłom się. — Źle ci ze mną?
— Nie no, nie jesteś taki najgorszy.
— A co, szukałeś czegoś lepszego? — prychnąłem. — Czy pytanie o to, gdzie robiłeś tatuaże albo jaki jest twój ulubiony kolor też nie jest akceptowane w takiej okoliczności?
— Błagam, nie pytaj mnie o mój ulubiony kolor — westchnął, ewidentnie zażenowany (albo udawał, że taki jest), przenosząc wzrok z moich oczu na swoje buty.
Przybliżyłem się z uśmiechem, stykając nasze uda ze sobą. Twarz Silasa odwróciła się w moją stronę, gdy byłem już na tyle blisko, żeby z głębią wchłonąć zapach jakiegoś tandetnego szamponu, którego używa do włosów.
Zero zobowiązań. Zero głębokich słów. Zero emocjonalnego wkładu. Zero więcej, niż wymaganej czułości. Podobało mi się to. Powinienem już znać to nikłe doświadczenie, to szybko uciekające spomiędzy rąk kojące uczucie, jednak tym razem było stuptocentowo dwustronne. Dwustronna obojętność. I chcąc nie chcąc, w sekundę to zniszczyłom, bo to ja zawsze byłom kimś, które tego dokonywało.
────
[1012 słów: Edgar otrzymuje 10 Punktów Doświadczenia]
— Daj mi swój numer. Nie mam zamiaru zapraszać cię na randki — dodałom. — O ile sam nie chcesz, oczywiście. Ale ogólnie rzecz biorąc, wolę nie.
Silas?
[1012 słów: Edgar otrzymuje 10 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz