niedziela, 27 lipca 2025

Od Almy CD Vex — „No one thinks a pretty girl has feelings”

Poprzednie opowiadanie

LATO, ROK TEMU

Nigdy nie myślała, że wyląduje w ambulatorium z powodu... ach, głupiego uczulenia na jakiś składnik w kosmetyku. Znaczy – po sobie, spodziewałaby się tego, ale nie sądziła, że tak przytrafi się jakiemukolwiek z jej modeli, a szczególnie nie Vex. Szczególnie że właściwie zabrała jągo do swojego domu tylko po to, żeby zapomniało o tym, że naopowiadała kłamstw złym osobom.
Jeszcze bardziej niezręcznej wizyty u Cherry nie miała. Czuła rumieńce na swojej twarzy, chociaż uparcie starała się je ignorować na tyle, żeby zniknęły. Mrugała sama do siebie, próbując zrozumieć, co dzieje się między dwoma obozowiczami. Jej powieki skakały od Vex do Cherry, dłonie trzymała za plecami i, jak bardzo próbowała z tym przestać, istniało ryzyko, że za kilka minut cały lakier z jej paznokci znalazłby się na podłodze.
Kiedy tylko zobaczyła, jak centurionka podaje Vex to, czego potrzebowało, obróciła się na pięcie i wyszła, jak najszybciej jak się dało. Nie wiedziała jaką historię między sobą ma ta dwójka, ale również nie zamierzała się dowiadywać. Zacisnęła zęby, przygotowując się na powrót do jej domu, żeby w ogóle zmyć to wszystko z twarzy legioniszcza. Kątem oka spojrzała na Vex i... gdyby nie to, że przeżyła najgorszą wizytę u lekarza kiedykolwiek, zaczęłaby się śmiać. Zamiast tego, uśmiechnęła się jak ostatni debil.
Szybko odwróciła głowę i jeszcze szybszym krokiem zaczęła iść w stronę domu. Schowała twarz w dłoniach, mając nadzieję, że ten okropny obraz nie zapisał się w myślach jej nowego przyjacioła. Ostatnia rzecz, jakiej by chciała, to to, żeby słysząc „Alma Kiss” przed oczami Vex wyświetlał się ten debilny uśmiech. Miała także nadzieję, że w ramach odwetu nie powie nikomu o tym wydarzeniu.
W tym całym zawirowaniu zapomniała zamknąć drzwi i zauważyła dopiero teraz. Zmarszczyła brwi, westchnęła z poirytowaniem, a po krótkim przemyśleniu, postanowiła nie komentować.
Kilka minut i kilkanaście brudnych wacików później, twarz Vex była całkowicie czysta, a następne kilkanaście po, również nienapuszona. Mały sukces w tym dniu. Mimo tego Alma postanowiła razem z poduszką opuścić na chwilę pokój, przejść do łazienki najbardziej oddalonej od swojego pokoju, włożyć twarz do poduszki i krzyknąć.
Musi teraz wymyślić coś nowego, co może wstawić. Do tego, upewnić się, że nikt nie widział więcej, niż powinien. Czemu myśli o tym? Ach, powinna martwić się Vex, co ono robi samo w jej pokoju? Czy przeszukuje szafki w poszukiwaniu zawstydzających informacji, które mogłoby wykorzystać do wyrafinowanego planu zemsty na Almie za te kłamstwa i za reakcję alergiczną, który z pewnością już dawno wymyśliło? Może rozpruwa jej kolekcję pluszaków (boże!), psuje jej starannie pościelone łóżko, dorwało się do jej ubrań i właśnie je przymierza!
Musi tam wrócić, uratować swoją garderobę, pluszaki, pościel, sekrety schowane pod łóżkiem, w szafkach…
Spojrzała na poduszkę i jedyne, co mogła sobie pomyśleć, to to, że jednak nie kłamali, że dzięki temu sprayu utrwalającemu nie przenosi się nic. Nawet na chwilę zapomniała o dramacie, jaki w tamtej chwili dział się w jej pokoju, ale już kilka sekund później wręcz rzuciła się po schodach, prawie się wywracając, jednak wchodząc do pokoju... pierwsza rzecz, jaką zobaczyła to Vex siedzące na fotelu, odchylone, patrzące w sufit. Zaczęła się zastanawiać, czemu tak spanikowała.
— O! Wróciłaś. Już myślałom, że mnie zostawiłaś. — rzuciło, łapiąc kontakt wzrokowy z legatariuszką. Alma chwyciła się lekko framugi, rzucając poduszkę na łóżko. Przypadkowo trafiła Madame Beefington w pysk. Syknęła pod nosem. — Um, to... próba druga, czy co?
— Mam lepszy pomysł. Uuh... Może, ty wybierzesz mój makijaż? Zrobisz voice-over? – zaproponowała, łagodnie uśmiechając się. Właściwie, pewnie jej menadżer ucieszy się z tego bardziej. Matka, zresztą, podobnie. Widzowie będą to i tak oglądać. Zamrugała niewinnie, widząc zmarszczone brwi legioniszcza. — Weź, nie musisz się na tym znać, mam wszystko posegregowane, powiem ci, skąd masz wziąć... cokolwiek. — złożyła dłonie, jakby miała zaraz rzucić się na ziemię i zacząć błagać Vex o to, żeby się zgodziło. W połączeniu z maślanymi oczkami wiedziała, że ono dłużej nie wytrzyma i, koniec końców, zgodzi się na to. Zdążyła zaśmiać się we własnych myślach ze swojego geniuszu.


Vex?
────
[650 słów: Alma otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz