środa, 30 lipca 2025

Od Elianne CD Doriana — „Sherlock Holmes ale inaczej"

Poprzednie opowiadanie

Szpiegowanie zdecydowanie nie było specjalną umiejętnością Eli.
Lubiła mówić, szybko się nudziła i nie umiała się skradać ani ukrywać. Za to była świetna w zagadywaniu kogoś do tego stopnia, że sam już nie wiedział, co się dzieje. No i starała się rzetelnie wykonywać swoje obowiązki, a tym razem należało do nich szpiegostwo.
Jedząc śniadanie, uważnie przyglądała się wciąż nieco zaspanym obozowiczom. Szczególnie tym z drugiej kohorty, zastanawiając się, który z nich mógł przemycić potwora do obozu. Totalna głupota. Obowiązków i tak było dużo, a teraz jeszcze musieli bawić się w śledztwo ( co było przyjemnym oderwaniem od rutyny, więc w duchu nie narzekała ), świetnie! Popijając herbatę, mrużyła oczy, ponownie skanując wzrokiem otoczenie.
Kiedy jako jedna z ostatnich osób wstawała od stołu, jej rękę trącił mokry nos Terminatora. Uniosła głowę i zobaczyła Doriana, który stał niedaleko, z ramionami skrzyżowanymi na piersi i wyraźnym zniecierpliwieniem wymalowanym na twarzy. Ruszyła w jego stronę za ciężko truchtającym psem.
— I co? Dowiedziałeś się czegoś? — zapytała od razu, jednocześnie wyciągając rękę do Terminatora.
Był ogromny i trochę straszny, ale miała nadzieję, że da się pogłaskać. Dał.
— Nie. Jesteś pewna, że to nie jest tylko durna plotka i marnujemy czas?
Dorian wyglądał na poirytowanego tym, że w ogóle musi tutaj stać. Ale Elianne też nigdy nie dawała łatwo za wygraną.
— Jestem pewna. Próbowałam trochę popytać, czy ktoś czegoś nie widział, ale trudno to zrobić dyskretnie. Ale jestem pewna, że coś jest nie tak — upierała się przy swoim. — Po prostu… Trzeba poczekać. W końcu się czegoś dowiemy.
Brak śladów ją frustrował, to jasne. Ale która sprawa znajdowała swoje rozwiązanie już drugiego dnia? Pewnie żadna, więc trzeba było działać dalej.
— No dobra, uznajmy, że tak, ale nie mogę pilnować wejścia non stop. Poza tym wątpię, że ktoś wprowadzi do baraku potwora na smyczy — powiedział chłopak, co było całkiem mądrym przytykiem.
— Czyli musimy wymyślić coś innego, więc…
— Przeszukanie rzeczy?
Eli spiorunowała go wzrokiem.
— Nie. To jest krok ostateczny. Jeszcze raz spróbuję popytać znajomych. Ktoś coś musi wiedzieć — powiedziała, w zamyśleniu głaszcząc Terminatora po głowie. — Możesz pokręcić się dzisiaj wśród swojej kohorty i tylko trochę popodsłuchiwać? Może akurat coś usłyszysz — poprosiła.
Dorian kiwnął głową.
— Skoro nie da się inaczej.
— Dzięki. Złapię cię gdzieś później, dobra?
I już zniknęła za rogiem budynku.
 
Ciężko było pytać o przemyconego potwora tak, żeby nie pytać wprost. Od rana próbowała lawirować między obozowiczami tak, żeby żeby nikt nie nabrał podejrzeń. Przecież nie chciała spłoszyć winowajcy tym, że ktoś o niego wypytuje, bo wtedy cały plan legnie w gruzach. Lepiej będzie, jeśli sprawca całego zamieszania będzie spokojny i niezbyt czujny. Najciekawszego faktu dowiedziała się o dziwo nie od obozowych plotkar, tylko od przypadkowego legionisty, którego imię szybko wyleciało jej z pamięci.
Doriana złapała gdzieś przed kolacją, przerywając mu trening ( znowu ). Była podekscytowana i nie chciała czekać. Po prostu miała nadzieję, że nie oberwie oszczepem.
— Dorian? To znowu ja, wybacz, ale mam coś ważnego, chodź — powiedziała, powstrzymując się od pociągnięcia go na bok.
Odeszli tylko kawałek, na tyle, żeby nikt nie mógł ich podsłuchać.
— Rozmawiałam z jakimś chłopakiem, chyba z trzeciej kohorty — zaczęła, zagłuszając jego westchnienie. — Powiedział, że był wczoraj w waszym baraku, żeby odwiedzić kolegę, czy coś takiego, nie pamiętam, i słyszał jakieś piski. Trzymacie tam jakieś zwierzęta oprócz tego bydlaka? — zapytała, zerkając na Terminatora.
— Nic o tym nie wiadomo, ale to by się zgadzało. Zoe zarzekała się, że pod jej łóżkiem był wielki, puszysty szczur — powiedział, marszcząc brwi. — Nie do końca wiem, czy jej wierzyć.
— A po co wymyślać takie bajki? I te piski! Na pewno złapaliśmy trop.
Teraz w oczach Elianne już naprawdę błyszczała ekscytacja. Nie wiedziała, czy takie reakcje powinna u niej budzić wieść o potworze, ale nie umiała się powstrzymać. Po pierwsze, w końcu działo się coś ciekawego, a po drugie, jej kiepski wywiad jednak okazał się całkiem skuteczny. Uważała, że to powód do dumy.
— Szczur? Puszysty szczur? — zapytał Dorian z powątpiewaniem.
Drapał Terminatora za uszami, a pies wygniótł całkiem sporą połać trawy, szurając po niej ogonem.
— No dobra, nie brzmi to zbyt poważnie, ale masz inny pomysł? To i tak jest dobra wskazówka. Teraz przynajmniej mniej więcej wiemy czego szukać — stwierdziła z uśmiechem.
— Jutro przejdę się z Terminatorem po baraku, kiedy będzie pusty. Może coś znajdzie — powiedział Dorian, myślami będąc już z powrotem przy swojej broni.
— Dobra. Daj mi znać, jeśli coś wywęszy.
Coraz bardziej podobało jej się to śledztwo.

Dorian?
────
[717 słów: Elianne otrzymuje 7 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz