LATO, rok temu
— Voice… over? — Vex wydaje się bardzo nieprzekonane do pomysłu Almy, mocno marszczy brwi i niepewnie powtarza jej słowa (które równocześnie brzmią dla niejgo obco i znajomo, jakby gdzieś je już słyszało, ale ich znaczenie było zbyt abstrakcyjne i trudne do uchwycenia, żeby dokładnie wiedziało, czego się od niejgo oczekuje). Przy okazji bębni palcami na kolanie, wystukując rytm, który tylko w jejgo głowie przybiera kształt konkretnej piosenki. — W sensie, że co? Że mam… hę…?
— Nie rozumiesz? — (w tym momencie Vex prawie wcina się z gniewnym warknięciem, że wszystko rozumie i za kogo ona jągo ma, ale chowa swoją męską dumę głęboko w sercu i tylko mamrocze coś niezrozumiałego pod nosem) — No, wiesz… — kontynuuje niezniechęcona Alma (po prostu ignoruje Vex), trochę nie wiedząc, jak to wszystko wytłumaczyć. Dla niej cała ta terminologia jest bardziej niż logiczna, czasem po prostu zapomina, że inni herosi raczej nie spędzają zbyt wiele czasu w internecie. Raczej… w ogóle nie spędzają. Chociaż czasami widziała, że Vex ciągle chodzi ze słuchawkami w uszach, to myślała, że ono coś tam wie… ale to też nie tak, że ona jągo często obserwuje. Tylko zdarzało się, że te… słuchawki przyciągały jej uwagę. — Wiesz, takie, że… ja się będę malować na filmie, a ty po prostu dodasz swój głos. Potem. Przy postprodukcji.
— To jeszcze większy idiotyzm, niż malowanie mnie — prycha Vex. Przewrócenie oczami w tym przypadku to zbyt mało, najchętniej wstałoby i wyszło, bo już nawet nie pamięta, co sprawiło, że się tutaj znalazło (oraz dlaczego wciąż tutaj jest, to jest jeszcze lepsze pytanie). — Słuchaj, ja przecież w ogóle się na tym nie znam i wyjdzie jakieś… jakieś dziwactwo. Kompletny szajs. Nie wiem, po co w ogóle próbować.
— Właśnie takie najlepiej się ogląda! — upiera się Alma, na szybko poprawiając ustawienie kamery i sprawdzając, czy na pewno nie zostawiła włączonego nagrywania na cały czas, gdy biegali do ambulatorium i z powrotem. Zajęłaby sobie całą pamięć taką głupotą. — To znaczy, ludzie lubią się czasem pośmiać. Dawno nie miałam niczego takiego… czysto komediowego, śmiesznego, czegoś… świeżego. Za dużo ostatnio miałam współprac i tak dalej, same poważne rzeczy, zero zabawy. Z tego wszyscy się ucieszą.
Vex wciąż wygląda na nieszczególnie przekonane, ze skrzywioną miną wpatruje się w zastępy kosmetyków skrzętnie poukładane na toaletce. Czy naprawdę to jest odpowiednia ilość tego makijażowego świństwa na jedną osobę? Vex co najwyżej parę razy w życiu użyło kredki do oczu, ale potem zrozumiało, że gra nie jest warta świeczki, gdy trzeba to zmywać co wieczór. Chyba po prostu jest zbyt leniwe na przejmowanie się.
— No, dawaj. Skoro już tu jesteśmy, to tylko trzy minuty nagrywania głosu. Specjalnie wyjdę z pokoju, żeby mieć niespodziankę, dobra? — namawia jągo Alma, bo absolutnie nie ma zamiaru odpuścić. Zaszła już tak daleko, to byłaby taka strata potencjału… niewybaczalne. O ile udział obrażonego na cały świat legioniszcza w makijażowym filmiku można uznać za potencjał. Oraz jego brak za utracenie tego potencjału, a nie ratunek dla swoich zasięgów.
— Oooookej — mruczy Vex, odchylając się na oparciu fotela jak najbardziej w tył. Słychać ostrzegawcze skrzypnięcie, zrozpaczony mebel próbuje desperacko zakomunikować swoje granice wytrzymałości, które najwyraźniej mało jągo obchodzą. — Niech ci już będzie. Ale odpuśćmy sobie wybieranie. Voice-over mogę zrobić, ale tym to się sama zajmij.
Alma (gdy już rozumie, do czego Vex się odnosi) tylko wzrusza ramionami w poczuciu bezcelowości swoich działań, bo, jak widać, nieważne, co wymyśli, i tak będzie to niewystarczająco dobre dla Vex. Może przez to, że tworzony przez nią kontent niekoniecznie jest czymś, co ono by oglądało… bardziej spodziewałaby się po niejnim czegoś w stylu… wyścigów samochodowych i editów z gier, przy których pisałoby gniewne komentarze, że postacie są źle przedstawione. Chociaż, czy ono grałoby w gry…? Intuicja podpowiada Almie, że owszem, grałoby, ale raczej niekoniecznie ma możliwość na zostanie profesjonalnym gamerem. Taka uroda bycia półbogiem.
Nagrywając materiał, który i tak ma nie mieć oryginalnego dźwięku, Alma próbuje jak najlepiej utrzymać neutralną miną, próbując nie zwracać uwagi na kręcące się na jej krześle Vex. Siedzi poza zasięgiem kamery, ale równocześnie na tyle blisko, że bez problemu miga w kącie pola widzenia dziewczyny, nawet gdy ta stara się na niągo nie patrzeć. Irytujące poczucie bycia obserwowaną doprawia jej lekki, naturalny uśmiech nutami zdenerwowania, którego zazwyczaj nigdy nie widać na jej filmach. Lata praktyki uczyniły z niej przyzwoitą aktorkę… albo po prostu przywykła do życia przed kamerami.
— Gotowe — stwierdza w końcu, wyłącza nagrywanie.
Głęboko znudzone Vex wzdycha cierpiętniczo, bo perspektywa opuszczenie wygodnej pozycji na fotelu Almy jakoś nie przypada jejmu do gustu. Ostatecznie z trudem przesuwa krzesło do biurka, co rusz wplątując w kółka futrzaste dywany, ale co jągo to obchodzi? Sceptycznie patrzy na najbardziej profesjonalny mikrofon, jaki prawdopodobnie zobaczy w całym swoim życiu, kątem oka zerka na Almę, bo nie ma pojęcia, co ze sobą zrobić. Jak to niby ma wyglądać?
— Złapie ci się, jak oddycham — mówi, zamiast wypluć z siebie pytanie o dokładne instrukcje. Najwyżej jej wszystko zepsuje, ale zrobi po swojemu. Trudno.
— Um. Może montażysta to usunie. — Alma wzrusza ramionami, bo nawet o tym nie pomyślała. Już przyzwyczaiła się do dźwięku wciąganego przez wąsy tlenowe powietrza, na tyle, że właściwie to zapomniała, że go słyszy. To jak z widzeniem swojego nosa. — Zresztą, nie musi usuwać, w końcu przecież o to nam chodzi, już zapomniałoś? — fuka, jakby nie przypomniała sobie o tym dosłownie teraz. — Stygmatyzowanie problemów medycznych, które… nie powinny być traktowane jako mniej poważne. Świadomość o utrudnieniach w czyimś życiu i…
— Moje życie nie jest utrudnione — wtrąca Vex, a Alma zbywa to machnięciem ręką.
— Nie no, chodzi o reprezentację w mediach, rozumiesz? Co, jeśli ktoś wstydzi się tego, że musi nosić wąsy tlenowe, wiesz, takie sprawy, przecież mówiłam ci o tym wszystkim!
— Eee — wydusza Vex. — Nie chcę nawet udawać, że cię rozumiem.
Przez chwilę po prostu na siebie patrzą i żadne z nich nie wie, co zrobić dalej. Coś mówi Vex, że powinno się teraz zdenerwować, tak jak zazwyczaj, gdy zaczyna się robić dziwnie, ale przeprocesowanie wszystkiego, co się wokół niejgo dzieje z jakiegoś powodu zajmuje jejmu zbyt długo na wymyślenie jakiejkolwiek reakcji. Chyba po raz pierwszy w życiu napotyka taką…
— To ja cię zostawiam! — wykrztusza Alma zdecydowanie zbyt wysokim głosem i praktycznie wybiega z pokoju. Vex z uniesionymi brwiami śledzi ją aż do momentu głośnego zatrzaśnięcia drzwi, na które jeszcze przez chwilę patrzy, aż nie odwraca się do sprzętu do nagrywania.
Marszczy brwi, pochylając się nad telefonem Almy nieco zbyt nisko. Gapi się na niego, klika coś i momentalnie nagrany przez dziewczynę filmik znika. Vex lekko trzęsą się palce, gdy próbuje przywrócić go w swoje pole widzenia, bo chyba tego nie usunęło, prawda? Zawsze trzeba potwierdzić, czy się coś usuwa. Taka jest zasada. Pod nosem w kółko powtarza dwa przekleństwa, co jakiś czas przerywane bardziej skomplikowanym wyzywaniem współczesnej technologii oraz nieintuicyjności aplikacji do postowania idiotycznych makijażowych filmików. W końcu film znowu wyskakuje jejmu przed nos, Vex rzuca finalną wiązankę przekleństw i niemożliwie sfrustrowane, wygrzebuje z kieszeni swój telefon. Rozbita szybka i wylewający się z boku ekran utrudniają jejmu wpisanie w wyszukiwarkę pytania: “coive over nagtra ć jak”. Scrolluje przez wyniki. Ma ochotę wyskoczyć przez okno.
Przejeżdża wzrokiem przez jakiś tutorial, jakimś cudem udaje się jejmu zmarszczyć brwi jeszcze mocniej, gdy próbuje odnaleźć sens w słowach złożonych w dziwne zdania, posługujące się terminologią, która niestety w większości nie jest znana Vex. Dogłębne i dokładne wytłumaczenia tracą sens, gdy osoba autorska tutorialu zaczyna tłumaczyć działanie aplikacji jej funkcjami, których nazwy w teorii każdy powinien znać, bo nigdzie nie ma załączonych zdjęć, które ładnie, czerwonymi strzałeczkami, wytłumaczyły, o co chodzi i co trzeba kliknąć.
— Nosz… nie nadaję się do tego, bo jak ja mam niby… co ja mam tam… — warczy Vex, oglądając mikrofon ze wszystkich stron. Wbija paznokieć we włączający go przycisk, na szybko upewnia się, że zapaliła się dioda, chociaż nie ma pojęcia, czy to, że jest czerwona, to dobrze, czy źle. — Yyy, bum? — Na ekranie monitora coś się pojawia, więc chyba jest dobrze. Chyba. W każdym razie coś się rejestruje. Głębokie nabranie powietrza też. Vex puszcza filmik Almy i zezuje na niego, równocześnie próbując mówić prosto do mikrofonu (nie wykazuje się szczególną inteligencją, bo zapomina, że może przestawić telefon w inne miejsce). — Dzisiaj… prezentujemy… właściwie nie wiem, co prezentujemy — plącze się, z niewiadomego powodu czując się zawstydzone tym, co robi, ale nie zamierza nagrywać tego drugi raz. Nigdy. Nawet jak wyjdzie tragicznie, to Alma będzie musiała się z tym babrać. Najwyżej usunie, Vex i tak tego nie sprawdzi, za tydzień oboje zapomną o tej głupocie i po sprawie. — To tego, zaczynamy od… podkładu?? Raczej od tego się zaczyna. I… bogowie, co to jest? Wklepujemy tym czymś to coś w twarz. Bardzo profesjonalnie, tak, tak. Tak. Takie coś się odwala codziennie rano? — Vex na chwilę przerywa (widzowie na chwilę będą mogli odpocząć od jejgo na wpół zirytowanego, na wpół znudzonego tonu), żeby lepiej przypatrzeć się ekranowi telefonu. — No, najwyraźniej. Nie, dla mnie ten cień to średni jest, brokat kompletnie niepotrzebny, ale… um. Nie no, ładnie jest. Usta… usta robią robotę. — Nie dość, że nie ma pojęcia, co Alma właściwie robi i jakich produktów używa, to jeszcze wymyślanie komentarzy do zdecydowanie zbyt szybko migających jejmu przed oczami czynności… nie jest proste, okej? Chyba powinno było obejrzeć ten filmik przed rzuceniem się do nagrywania. — Mhm, dalej, nakładanie, tego, różu, żeby tak blado nie wyglądać, inteligentne, bardzo… inteligentne. Szybkie popsikanie się dezo… to jest, po twarzy… opryskanie się tym. I wow, gotowe. Super. Efekt końcowy… świetny — duka (to, że sformułowanie “efekt końcowy” jest pleonazmem, przypomina sobie ułamek sekundy po wypowiedzeniu go), lustrując wzrokiem całe stanowisko, bo nie ma pojęcia, jak wyłączyć nagrywanie. — Jebać to. Skończyłom! — wrzeszczy, bo patrząc na rozmiary tego domu, Alma może jejgo nie usłyszeć. — Wyłącz to. I zapisz. Nie zrobię tego drugi raz.
— Mogę przesłuchać to teraz? Wiesz, dopóki tu jesteś, można ogarnąć poprawki…
— Nie będzie żadnych poprawek — burczy Vex, które zdążyło już wstać ze zdecydowanie zbyt wygodnego fotela. — Uwierz, wszystko jest znakomicie, najlepiej słychać przerwy na oddech, jest super — stwierdza kąśliwie, patrząc wszędzie, tylko nie na to, co robi Alma. Już dość się napatrzyło. I już dość tutaj siedziało, nie ruszywszy żadnego ze swoich bardzo ważnych obowiązków, więc chyba będzie się musiało zbierać i tak dalej, wielkie sorki, ale musi biec, bo tam jejmu… ktoś tam, kazał… zrobić… coś tam.
Nie mówi tego.
— To może… chcesz jakieś ciasto, babeczkę… albo coś do picia. Za skończoną robotę. — Alma posyła jejmu uroczy uśmiech i Vex wie, że jest wyćwiczony w każdym calu, od cienkiej szczeliny bielutkich zębów do delikatnie zmrużonych oczu, ale… kto by odmówił ciasta? Albo babeczki, albo czegoś do picia? To przecież o to się rozchodzi.
— …Spoko.
Alma?
────
[1743 słowa: Vex otrzymuje 17 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz