Dziewczyna wciąż w głowie przetwarzała obraz Keitha, który próbował sam zawiązać ranę. Cóż, może powinna nieco bardziej się o to martwić, ale po takim okresie w Obozie nawet ją ogarnęła znieczulica na tego typu sprawy. Oczywiście, w wyprawach martwiła się o towarzyszy, kto by się nie martwił, ale tutaj? W ich bezpiecznym Azylu? To była doprawdy przezabawna sytuacja. Chociaż fakt, że nowym zdarzało się to dość często, szczególnie tym młodszym. Z czasem jednak takich sytuacji było coraz mniej.
— Hm, pytasz, czy kiedykolwiek mi się coś takiego zdarzyło? — Dziewczyna udała zamyślenie. Chociaż nie, tym razem nie udawała. Naprawdę musiała się zastanowić i wrócić wspomnieniami do swoich początków.
W końcu swoje już przesiedziała w tym obozie i nie dało się ukryć, że ostatni raz gdy się zraniła na treningu… powiedzmy, że nie był to aż tak niewinny trening. To znaczy, czasami jakieś drobne skaleczenia się zdarzyły, ale nie mogła tego nazwać ranami. Nie było trzeba się tym nawet zajmować, a szansa, że mogłaby się z tego rozwinąć infekcja była… cóż, może nie zerowa, bo nigdy nie jest zerowa, ale niewielka.
— Halo? Ziemia do Inez? Odleciałaś już całkowicie myślami czy jesteś jeszcze tutaj z nami? — Chłopak zaśmiał się, a dziewczyna przewróciła oczami, jednak na ustach wciąż miała zachowany swój standardowy uśmiech.
— Halo? Keith? Odbiór? Słyszysz mnie? — Postanowiła zażartować, a następnie wystawiał do niego język. — Wybacz — powiedziała w końcu. — Zamyśliłam się, bo próbuję odszukać takie wspomnienie.
Dziewczyna nie mówiła tego aby się chwalić. To raczej nie było w jej stylu, choć znała swoją wartość, a przynajmniej odkąd trafiła do Obozu. Musiała zrozumieć ile tak naprawdę potrafi, jeśli nie chciała aby ludzie ją zmiażdżyli. W końcu w tym miejscu człowiek musiał być silny. Jupiter przygotowywał nie tylko na niebezpieczeństwa związane z ich boskim światem, ale i tym, z którego pochodziła ich druga połowa genów. I choć Velez zdecydowanie wciąż była delikatną dziewczyną, – tej cząstki siebie, chyba już nigdy nie będzie w stanie wyprzeć – to pod wpływem Obozu stała się… nazwijmy to: inna.
— Oh, przepraszam, że wspaniała Inez Velez musi wrócić do starych wspomnień, aby w ogóle przypomnieć sobie taką sytuację. — Keith przewrócił oczami, choć ciemnowłosa nie sądziła, że denerwuje się na poważnie.
Piętnastolatka ścisnęła mocniej opatrunek, przez co chłopak syknął cicho. Nie przeprosiła go jednak za to, bo nie byłoby to szczere. W końcu zrobiła to specjalnie.
— Jakiś czas temu. — Blondyn w końcu doczekał się odpowiedzi. — Jednak już spory kawał czasu nie. Ale nie martw się — poklepała go po plecach — ty też się jeszcze wyrobisz.
Dziewczyna tak samo skocznie jak do niego podeszła, odsunęła się z powrotem do swojego łóżka. Nie odrywała jednak wzroku od starszego, dokładnie go obserwując.
— To… jakieś plany na dziś? Czy w liście “do zrobienia” miałeś jedynie skaleczenie się na treningu?
Keith?
────
[450 słów: Inez otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz