piątek, 24 stycznia 2025

Od Wandy CD Kazue do Philip — ,,Crossover Episode"

Poprzednie opowiadanie

WIOSNA

Kiedyś musiał nadejść dzień, gdy moje rodzeństwo pozna Philip. Branie ich wszystkich na raz byłoby najgłupszą rzeczą w moim życiu. Zaczęłam od najsilniejszego ogniwa, Kazue. Jeśli z nią wytrzyma, reszta pójdzie gładko. 
Cały ranek spędziłam z silnym bólem brzucha i natrętnymi myślami. Co jak się nie polubią? A może pobiją? Moja siostra byłaby do tego zdolna, a Philip, oddać jeszcze mocniej i tak wzajemnie by się lały. Nie miałam ochoty nawet sobie tego wyobrażać. Zawsze marzyłam o kochającej się rodzinie, z kochaną żoną u boku i psem oczywiście, bo czym jest szczęśliwe małżeństwo bez kota lub psa. Jak niby będę spokojnie jadła niedzielny obiad, jak wszyscy tam będą się bić? 
 
***
 
Zdążyłam pożałować mojego wyboru z kilkaset razy. Mogłam wziąć Caroline lub Ash, albo nawet Ellijaha, ale nie, wybrałam Kazue, najbardziej upierdliwy człowiek, którego znałam. 
– Gdyby bóg marudzenia miał dzieci, byłabyś jednym z nich, a na dodatek jego ulubienicą – burknęłam na siostrę. – Nie, nie wiem, czy gdzieś tu można zgłaszać reklamacje, a tak poza tym, nic i tak nie zrobisz. Tu obok jest stajnia, to jak ma pachnieć? Kazue? 
Nigdzie jej nie widziałam. Byłam niewiele, by krzyknąć na cały Obóz Jupiter. 
– No i po co mnie zaczepiałeś, co?! Od kogo niby jesteś, że taki o, hej do przodu?! ,,Grecy do siebie’’, żebym ja ci zaraz zębów nie wybiła! – usłyszałam znajomy krzyk. – Zaraz cię matka nie pozna! 
– Nie mam matki! 
– No to ojciec! 
Odwróciłam się. Puls mi dudnił w głowie, a buzia sama się otworzyła. Biedny Rzymianin, z krwawiącym nosem i podbitym okiem próbował uniknąć ataku Kazue, co mu się nie udało. 
Popchnęła go, przez co wylądował na podłożu. Zablokowała ofiarę, trzymając go lewą ręką za dłonie, trzymane z tyłu. Prawa pięść już leciała w kierunku policzka poszkodowanego, aż jakaś młoda kobieta chwyciła moją siostrę za koszulkę od tyłu. Mój wzrok był przekierowany na pobitego, ale kiedy zmieniłam punkt widzenia na dziewczynę za Kazue, zdałam sobie sprawę, że to wcale nie nieznajoma, a ukochana. 
– Cześć Philip! – podbiegłam do niej, przytulając się do dziewczyny. Spojrzałam jej w oczy, na co ona zareagowała uroczym uśmieszkiem. – Stęskniłam się za tobą, wiesz? 
– Na serio, nie widziałaś jej może z dwa dni – Kazue odezwała się za nami, na co Philip zmrużyła oczy. 
Puściła mnie na chwilę, podchodząc do niej. 
– Słuchaj, co ty sobie myślisz, że będziesz ich bić? To są jeszcze dzieci, nie widzisz tego? Kim ty w ogóle je— 
– To moja siostra – wtrąciłam. – Kazue, pamiętasz Walentynki? Była z moim młodszym bratem. 
Dziewczyny spojrzały na siebie z niepewnością w oczach. 
– Stwierdziłam, że… pora się jakąś zapoznać? Skoro zostajemy rodziną? – próbowałam wybrnąć z tej trochę niezręcznej sytuacji. 
– Anemone zaprowadzi go do miejsca, gdzie się nim zajmą, a ja proponuje wyruszenie do San Francisco. O tej godzinie będzie tam ślicznie! I nie martwcie się, specjalnie zaoszczędziłam na hotel! Znaczy, raczej hostel, ale to nic! Wiesz Philip, potrzebujesz odpoczynku. Tak ciężko pracuje, ja zresztą też. 
– Akurat! Co ty niby robisz?! – moja siostra nagle się odezwała. 
– Uspokój się, bo cię gdzieś zostawię w tym mieście i sama będziesz sobie wracać do domu. 
– I tak bym wróciła. 
Centurionka westchnęła ciężko. 
– To jak? Chcecie? – Uśmiechnęłam się szeroko, obejmując je obie. 
 
***
 
Zachodzące słońce odbijało się od naszych szklanek. Kazue w swojej kręciła słomką tu i tam. Nastała odrobinę niezręczna cisza. Philip z dłonią na policzku, zerkała w moim kierunku, jakby miała się spytać ,,długo jeszcze?’’. 
– Kiedy przyjdzie ta pizza? – córka Aresa wzięła z koszyka obok parę oliwek, które wrzuciła sobie do buzi. 
– A co, ja ją robię? Skąd mam wiedzieć? – odpowiedziałam. 
Razem z Philip siedziałyśmy obok siebie. Kazue naprzeciwko nas. Widziałam, że chce coś powiedzieć. 
– Jak długo się znacie? – nagle zadała pytanie, sięgając dłonią po szklankę. 
– Półtora roku, jakoś tak – złapałam ukochaną za dłoń, którą miała na stoliku. 
– I wiem o tym dopiero jakieś trzy miesiące? – Siostra wzruszyła ramionami. – O patrzcie! W końcu, myślałam, że już umrę tutaj z głodu! 
Rzuciła się na tę pizzę, gdyby nigdy wcześniej w życiu nic nie jadła. Mimo iż była cholernie gorąca, zaczęła jeść. Najwidoczniej dało jej to przypływ weny. 
– Właśnie! Od jakiego ty boga jesteś? – sięgnęła po łyżkę z sosem czosnkowym (Włoch płakał, jak widział), nakładając go na jedzenie. 
– Arcus. 
Ledwo utrzymałam szklankę z lemoniadą w dłoni. Tak mi się ona trzęsła, że prawie wypadła. Wolałam sobie nie wyobrazić, co to by było, gdyby nagle się pokłóciły. 
– To taki rzymski odpowiednik Iris, co nie? – dopytała, biorąc już trzeci kawałek. 
– Tak. 
– No i co potrafisz? – Oparła się o krawędź krzesła, jakby chciała powiedzieć ,,no, to teraz zaimponuj mi’’. 
– Rozumiem pegazy, konie… – zaczęła wymieniać wszystkie koniowate. 
– A oprócz tego? 
– Tworzyć iluzje, iryfony… 
– Widzisz, jak będę w tarapatach, Philip mnie uratuje – wytrzeszczyłam zęby w kierunku Kazue. 
Zmrużyła brwi, choć nie na moje słowa, a na dziwny krzyk zza nami. Jakby jakiegoś… potwora. 
 
Philip?
────
[782 słowa: Wanda otrzymuje 7 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz