piątek, 24 stycznia 2025

Od Heather CD Arnara — ,,My kayak is calling and I need to go"

Poprzednie opowiadanie

WIOSNA

Chciałaby powiedzieć, że zdążyła przewidzieć to, że wylądują w wodzie. Chciałaby, żeby te kilka sekund przed zobaczyła, że ktoś wpierdoli się w ich wystarczająco niestabilny kajak. 
Odgarnęła włosy z twarzy, przetarła ręką oczy i chwyciła się wywróconego kajaku, starając się ignorować mocny chwyt na jej ramieniu. Z pełnym poirytowania westchnieniem doszła do wniosku, że nie ma sensu rozmyślać nad „co jeśli”. Te kilka sekund by jej nie zbawiło, a jedyna reakcja, jaką mogłaby z siebie wyciągnąć to przedwczesna panika. Odwróciła głowę, żeby zobaczyć, czy aby na pewno nikt się nie utopił. Arnar ledwie trzymał się nad powierzchnią wody, głównie przez chwycenie się ramienia grupowej. Dwójka dzieci Hefajstosa leżała na swoim własnym, przewróconym kajaku, a na ich twarzach widać było, że nie to chcieli osiągnąć. Eh, przynajmniej nie musi nikogo wyciągać z wody. Powoli zaczęła płynąć do brzegu, ciągnąc za sobą i kajak, i syna Hermesa. Nie była pewna, gdzie wylądowały wiosła, a nie widziało się jej nurkowanie. 
 
*** 
 
– Myślisz, że coś dostaniemy za nasze trudy? Jakiegoś cukierka? – spytał się żartobliwie Arnar, całkowicie ignorując poddenerwowane warki siedemnastolatki, która od kilkunastu minut próbowała wysuszyć swoje przemoknięte włosy. Nie chciała mieć mokrych ubrań tylko dlatego, że nie wysuszyła dobrze włosów. Była już na drugim ręczniku. Pierwszy skończył całkowicie przemoknięty. Nie zamierzała rozmawiać o cukierkach. – Wiesz, co mówi żyrafa do słonia? – spytał syn Hermesa, brzmiąc, jakby miał zaraz opowiedzieć żart stulecia. Nie będzie odpowiadać, nie będzie odpo… 
– Nie wiem. – odpowiedziała krótko, unosząc lekko wzrok na ledwie powstrzymującego się od śmiechu jasnowłosego chłopaka. 
– Ja też nie. Dlatego pytam. – uśmiechnął się głupkowato, a jedyną reakcją córki Nemezis było głębokie westchnienie. Nie wiedzieli, czego się spodziewali po nim, ale ten żart był przerażająco okropny. Nie wiedziała, jak go skomentować. 
 Na szczęście, nie musiała trwać w niekomfortowej ciszy. Każdy uczestnik już wyszedł z wody i się przebrał, zostawiając na swoich głowach ręczniki, podobnie jak Heather. Zebrali się obok początku wyścigu, gdzie wyniki miał ogłosić jeden z młodszych dzieci Apollina. Jeszcze przed nimi, między młodymi herosami dało usłyszeć się rozmowy, głównie wzajemne oskarżanie się o oszustwo podczas wyścigu. Heather spoglądali na młodszych herosów z pustym wyrazem twarzy, stukając o drewniany stolik paznokciami. Ciszę przerwało głośne odchrząknięcie jednego z dzieci Apollina, które bardzo niekulturalnie weszło na ten sam stół, przy którym siedziała Heather. Uwaga wszystkich zwróciła się na ogłaszającego wyniki. 
– Ekhm! Więc... tak, wygrany... – mruknęło niechętnie, wyciągając z kieszeni malutką karteczkę ze swojej kieszeni, chwilę się jej przyglądając, obracając... geniuszem nie trzeba było być, aby zauważyć, że nie potrafi za nic się rozczytać. – ...jest nieważny! Liczy się dobra zabawa i doskonalenie swoich umiejętności. Każdy, kto wziął udział... może uznać siebie za wygranego! – zaimprowizowało przemowę, jednocześnie rozdzierając karteczkę na kilka małych części. 
Heather prychnęła, spoglądając na znajomego grupowego. Był równie zachwycony z wyników jak reszta obozu, czyli w ogóle. Przewróciła oczami, po czym stwierdziła, że nie będzie tu siedzieć ani chwili dłużej. Idzie robić coś bardziej produktywnego. W ostatniej chwili zrzuciła z lekko wilgotnych włosów ręcznik i, głośno tupiąc stopami, odeszła.
 
KONIEC WĄTKU 
──────
[489 słów: Heather otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz