Dick miał przyjemne dłonie. Nie były gładkie, zwłaszcza teraz, zimą, kiedy miały skłonność do wysuszania się, ale nie były też szorstkie. Znaczyły je dziesiątki niewielkich blizn i ran, a do tego zawsze znajdował się na nich przynajmniej jeden plaster. Tym razem padło na niewielki plasterek w kury, z których jedna, jak się upierał, wyglądała dokładnie tak samo jak Nuggets. Jego dłonie były zawsze zimne, ale nie był to chłód, który sprawia, że chce się zabrać dłoń, a raczej zachęca do przytrzymania ich dłużej w objęciu, by móc je ogrzać. Lexi nie wiedziała, dlaczego nigdy wcześniej tego nie zauważyła.
Nie wiedziała też, dlaczego akurat teraz doznała takiego olśnienia związanego z tą świadomością. Odchrząknęła, próbując odgonić natrętne myśli. Byli przyjaciółmi, a przyjaciele nie skupiają się na tym, jakie to uczucie trzymać się za ręce.
— Kiedy to zrobiłeś się taki mądry, co? — mruknęła, siląc się na zawadiacki uśmiech.
Trąciła go delikatnie ramieniem, tak, jak robią to kumple. Bo właśnie tym byli. Kumplami. Nic więcej.
— Wiesz, kiedy przebywa się wystarczająco długo w towarzystwie mądrych jednostek… — odpowiedział, a ona uśmiechnęła się szerzej, gotowa na przyjęcie komplementu. — Na przykład takich jak Nuggets. Albo Einstein. Nie bez powodu nadałem mu takie imię.
— Hej! Ja tu się przed tobą otwieram i prawię komplementy, a ty nazywasz kurczaka i ślimaka mądrzejszymi ode mnie… — burknęła, nie była jednak w stanie zbyt długo udawać urażoną.
— Wypraszam to sobie, jestem bardzo mądrym kurczakiem! — zagdakał Nugget, który rozsiadł się wygodnie na grzbiecie Pani Moo.. — A wy jesteście głupiutkimi ludziami, skoro nadal nie potraficie się sobie przyznać, co do siebie czujecie — dodał, nonszalancko poprawiając piórka na boku.
— Co? — wydusiła z siebie Lexi, szybko odwracając się w stronę kurczaka. Ten jednak najwyraźniej uważał temat za zamknięty i nie zamierzał się dalej wypowiadać.
— Wyjątkowo muszę się zgodzić z kurrrczakiem — wtrącił się Grusław. — Przebywam w tych okolicach niezbyt często, ale nawet ja widzę, że coś tu jest, prrroszę ja ciebie, na rzeczy. Dawno nie widziałem tak ślepej parrry gołąbeczków — westchnął.
— Nie jesteśmy pa-...! — wykrzyknęła, jednak zdołała w porę ugryźć się w język.
— Nie jesteśmy czym? — spytał Dick, wyraźnie zaintrygowany dyskusją, której tylko jednego uczestnika był w stanie zrozumieć.
— Nie jesteśmy pa-aa… pamiętliwi. Nie jesteśmy pamiętliwi. Dlatego też nie będziemy rozmawiać o tym, jak Grusław wleciał kiedyś w szybę — mruknęła, zerkając groźnie na gołębia.
— Mleko mi się zsiądzie, zanim ta dwóóójka póóójdzie po rozuuum do głowy — westchnęła Pani Moo i jednym wprawnym ruchem zada pchnęła Lexi prosto w objęcia Dicka.
Gdy Lexi podniosła wzrok, jej twarz znajdowała się tak blisko twarzy Dicka, że byłaby w stanie policzyć wszystkie jego rzęsy. Przez chwilę patrzyli się sobie w oczy jak zahipnotyzowani.
W końcu Dick odchrząknął, gotowy pomóc jej się wyprostować i odsunąć się od niej. Nagły impuls kazał jej nie pozwolić mu na to. Chwyciła go więc za poły płaszcza i przyciągnęła do siebie, niezdarnie zderzając ze sobą ich usta.
Dick?
────
[471słów: Lexi otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz