sobota, 25 stycznia 2025

Od Lexi CD Dicka — „Stary Donald farmę miał”

Poprzednie opowiadanie

Dick miał przyjemne dłonie. Nie były gładkie, zwłaszcza teraz, zimą, kiedy miały skłonność do wysuszania się, ale nie były też szorstkie. Znaczyły je dziesiątki niewielkich blizn i ran, a do tego zawsze znajdował się na nich przynajmniej jeden plaster. Tym razem padło na niewielki plasterek w kury, z których jedna, jak się upierał, wyglądała dokładnie tak samo jak Nuggets. Jego dłonie były zawsze zimne, ale nie był to chłód, który sprawia, że chce się zabrać dłoń, a raczej zachęca do przytrzymania ich dłużej w objęciu, by móc je ogrzać. Lexi nie wiedziała, dlaczego nigdy wcześniej tego nie zauważyła. 
Nie wiedziała też, dlaczego akurat teraz doznała takiego olśnienia związanego z tą świadomością. Odchrząknęła, próbując odgonić natrętne myśli. Byli przyjaciółmi, a przyjaciele nie skupiają się na tym, jakie to uczucie trzymać się za ręce. 
— Kiedy to zrobiłeś się taki mądry, co? — mruknęła, siląc się na zawadiacki uśmiech. 
Trąciła go delikatnie ramieniem, tak, jak robią to kumple. Bo właśnie tym byli. Kumplami. Nic więcej. 
— Wiesz, kiedy przebywa się wystarczająco długo w towarzystwie mądrych jednostek… — odpowiedział, a ona uśmiechnęła się szerzej, gotowa na przyjęcie komplementu. — Na przykład takich jak Nuggets. Albo Einstein. Nie bez powodu nadałem mu takie imię. 
— Hej! Ja tu się przed tobą otwieram i prawię komplementy, a ty nazywasz kurczaka i ślimaka mądrzejszymi ode mnie… — burknęła, nie była jednak w stanie zbyt długo udawać urażoną. 
— Wypraszam to sobie, jestem bardzo mądrym kurczakiem! — zagdakał Nugget, który rozsiadł się wygodnie na grzbiecie Pani Moo.. — A wy jesteście głupiutkimi ludziami, skoro nadal nie potraficie się sobie przyznać, co do siebie czujecie — dodał, nonszalancko poprawiając piórka na boku. 
— Co? — wydusiła z siebie Lexi, szybko odwracając się w stronę kurczaka. Ten jednak najwyraźniej uważał temat za zamknięty i nie zamierzał się dalej wypowiadać. 
— Wyjątkowo muszę się zgodzić z kurrrczakiem — wtrącił się Grusław. — Przebywam w tych okolicach niezbyt często, ale nawet ja widzę, że coś tu jest, prrroszę ja ciebie, na rzeczy. Dawno nie widziałem tak ślepej parrry gołąbeczków — westchnął. 
— Nie jesteśmy pa-...! — wykrzyknęła, jednak zdołała w porę ugryźć się w język. 
— Nie jesteśmy czym? — spytał Dick, wyraźnie zaintrygowany dyskusją, której tylko jednego uczestnika był w stanie zrozumieć. 
— Nie jesteśmy pa-aa… pamiętliwi. Nie jesteśmy pamiętliwi. Dlatego też nie będziemy rozmawiać o tym, jak Grusław wleciał kiedyś w szybę — mruknęła, zerkając groźnie na gołębia. 
— Mleko mi się zsiądzie, zanim ta dwóóójka póóójdzie po rozuuum do głowy — westchnęła Pani Moo i jednym wprawnym ruchem zada pchnęła Lexi prosto w objęcia Dicka. 
Gdy Lexi podniosła wzrok, jej twarz znajdowała się tak blisko twarzy Dicka, że byłaby w stanie policzyć wszystkie jego rzęsy. Przez chwilę patrzyli się sobie w oczy jak zahipnotyzowani. 
W końcu Dick odchrząknął, gotowy pomóc jej się wyprostować i odsunąć się od niej. Nagły impuls kazał jej nie pozwolić mu na to. Chwyciła go więc za poły płaszcza i przyciągnęła do siebie, niezdarnie zderzając ze sobą ich usta.
 
Dick?
 ──── 
 [471słów: Lexi otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz