Do swojego następnego eksperymentu merwkurwiak potrzebował asystenta. Niestety, żaden kolega z baraku nie wyraził zainteresowania. Grzeczne prośby, nalegania, oferty (bynajmniej nie pieniężne — nadpalone karty z pokemonami albo fiszki z chemicznymi ciekawostkami były jedyną walutą w świecie Rickiego). Zwykle był zdecydowanie odrzucany lub ignorowany. Każdy w Piątej Kohorcie znał aż nazbyt dobrze syna Merkurego i nie chciał tracić niepotrzebnie kończyn, wzroku, słuchu (może nawet tego wszystkiego naraz). Samego zainteresowanego wprawiało to w nieustanne oburzenie — naprawdę, nie zachwycała ich taka okazja przysłużenia się nauce — nawet (nie oszukujmy się, pewnie szczególnie) możliwość towarzyszenia wielkiemu naukowcowi, Rickym Haru?! Spędzało to owej wybitnej jednostce sen z powiek i odwracało uwagę od oglądania Breaking Bad — młody chemik myślał o tym na okrągło, patrząc na talerz z jedzeniem ,widział równania, zamiast fasolki na widelcu, widział wiązania chemiczne.
Kiedy jednak sztućcem uniósł cebulę, wizje zamrugały i odpuściły mu (pewnie nie na długo). ,,Kabulon!” — wykrzyknął i wybiegł z jadalni, a bogom ducha winna cebula wylądowała na czole jakiegoś nieszczęśnika, czego Ricky już nie słyszał. W jego głowie syczały radośnie kwasy, stukały probówki, i było słychać nie do końca kontrolowane wybuchy w tle. Ale najpierw trzeba było odszukać Kuźmę. Ona na pewno się zgodzi!
Ich poprzednie spotkanie zainicjowała właśnie młoda in probatio — znalazła syna Merkurego. Pewnie nie było to trudne, możliwe, że miejsce jego pobytu zasygnalizował słup jaskrawego dymu albo hałas wybuchu. Mimo że Haru nie był postawny, nadrabiał entuzjazmem i trudno nie było go zauważyć. Owszem, czasami chował się, zamyślony, ale nigdy na zbyt długo — w końcu musiał podzielić się ze światem jakimś faktem z życia Marii Skłodowskiej-Curie lub wywołać kolejną eksplozję.
Najwyraźniej córce Pavora ukrywanie się szło lepiej. Znacznie lepiej. Przez spuszczone oczy i przygarbioną postawę pewnie nawet się kamufluje z otoczeniem. W połączeniu z ciemnymi ubraniami i niskim wzrostem może to nie najgorzej działać. Ten fakt pewnie jej pasował — wyglądała, jakby integrowanie się z ludźmi przynosiło jej duży dyskomfort. Ricky nie chciał (przynajmniej całkowicie celowo) jej do niczego zmuszać, ale miał nadzieję, że mimo swojego strachu Kuźma się przemoże i zechce mu pomóc.
— Kuźma! — krzyczał w jej baraku, w ucho niczego niespodziewającej się legionistki (naprawdę przypadkowo).
Zajrzał nawet pod łóżko — ani śladu dziewczyny. Podrapał się po głowie; gdzie może teraz szukać? Przecież nie wlazła na szafę.
Kuźma?
──────
[369 słów: Ricky otrzymuje 3 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz