I do czego to doszło? Musiał wstawać znacznie wcześniej niż zwykle i to tylko z powodu jakiegoś durnego treningu? Jakby nie wystarczyło to, że musiał być w domku Hermesa z racji, iż jego matka nie jest zbytnio znaną boginią. Nie miał nic do samego boga złodziei, ale jego dzieci oraz reszta to było za dużo osób, jak na taką przestrzeń. Czuł się jak sardynka w pełnej puszcze, gdzie nie ma mowy, że zmieści się kolejna sztuka.
Niezadowolony obrócił się na drugi bok, zakrywając się kołdrą po samą głowę. Ten chwilowy błogi stan nie trwał długo, ponieważ ktoś postanowił brutalnie go pozbawić jedynej ochrony przed natrętnym słońcem. Od razu posłał lodowate spojrzenie osobie, która dzisiaj postanowiła mu się od rana narazić. Jednak nie mając zbytnio wyboru, ruszył łaskawie swoje cztery litery i z ociąganiem przebrał się w luźne ubrania.
— Fox, rusz się. — Ktoś postanowił go ponaglić. Niech no tylko on dorwie tę osobę! Mimo to jedynie przewrócił oczami i pokazał środkowy palec w kierunku, z którego dobiegał wcześniej głos. Było teraz za wcześnie na jakiekolwiek plany mordu, na którymś z herosów, co postanowił mu narazić. A z rana był szczególnie drażliwy, ciekawe dlaczego.
No, ale mniejsza z tym. Seth w miarę potulnie udał się z tą całą hołotą na trening w starym amfiteatrze, służącym obecnie jako arena. Przed tym jednak rozpoczęli trening to weszli do zbrojowni i wziął pugio, będący krótkim sztyletem. Czując znajomy ciężar w dłoni, na jego twarzy pojawił się niewidoczny uśmiech. W międzyczasie zarządzili dobranie się w pary — Seth jednak nie zareagował na to polecenie, niemal od razu opuścił nieco tłoczne pomieszczenie. Czekał na zewnątrz ze znudzeniem wpatrując się w odbicie klingi, która w zależności od kąta także odbijała pierwsze promienie słońca.
Kiedy w końcu wszyscy opuścili zbrojownię, udali się na arenę. W międzyczasie Fox schował ręce wraz z bronią do dużej kieszeni bluzy na wysokości brzucha — uwielbiał tego typu bluzy, były dla niego najbardziej wygodne w noszeniu. Pogrążony w myślach szedł przed siebie, gdy poczuł czyjś wzrok na sobie, zdecydowanie mu to nie przypadło do gustu. Po chwili odwrócił głowę, napotykając wzrok jasno zielonych oczu rudowłosego chłopaka. Choć czy faktycznie był to rudawy kolor? Na pewno były jaśniejsze od tych jego, lecz na pewno miały ciepły odcień, wpadający w miedź w zależności od kąta padania światła.
Po słowach chłopaka, nieco zmrużył oczy, jakby oceniając swojego partnera treningowego. W jego dłoni dostrzegł gladius — także broń lekka, jak pugio, które spoczywało cały czas w kieszeni bluzy starszego. W tym momencie momencie zimne oczy Setha błysły niebezpiecznie z drapieżną nutą. Wyglądało to, jakby Fox stał się łowcą, a tuż za nim grzecznie podążała jego przyszła ofiara, którą dopadnie od razu po rozpoczęciu pojedynku.
— W takim razie postaraj się, lubię mieć jakieś wyzwanie — odparł, by następnie odwrócić wzrok od rywala.
Kiedy tylko wkroczyli na arenę, rudy udał się w bardziej oddalone miejsce. Nie skupiał się zbytnio na słowach prowadzącego, w sumie nie wiedząc zbytnio kim ta osoba może być. Teraz jedynie liczył się dla niego sam fakt pojedynku. Mimo tego, że dotąd jedynie przebywał w obozie na lato i to jedynie dwa razy, od samego początku czuł, że walka bronią krótką to jego żywioł, a dawne treningi samoobrony jedynie to wszystko dopełniały. Nie był żadnym zabójcom ani nic w tym stylu, lecz uwielbiał dreszczyk emocji oraz rywalizacji, dlatego też czasem nie miał hamulców w tym temacie — do teraz pamięta, jak zdarzało mu się przesadzić i nieźle poobijać Lonana, swojego dawnego przyjaciela. Niestety chłopak zginął w napadzie rabunkowym, podobno nawet się nie bronił, a i tak złodziej postanowił go zadźgać. Po tych wydarzeniach Seth zamknął się w sobie, mając wrażenie, że całe jego dotychczasowe życie legło w gruzach.
Lekko potrząsnął głową, odganiając natrętne myśli. Minęło tyle czasu, a ból straty wciąż się go trzymał, przypominając o swojej obecności od czasu do czasu.
Mikołaj?
────
[630 słów: Seth otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz