niedziela, 16 listopada 2025

Od Ishy — „Half alive”

TW: depresja, myśli samobójcze

Już jakiś czas temu (a było to serio dawno) obiecała sobie, że kiedyś pójdzie do specjalisty, choć jej zdaniem było to marnowanie pieniędzy oraz czasu. Szczególnie pieniędzy, patrząc na to, ile potrafił wołać jakiś konował, co będzie kazał dotknąć trawy, przestać się martwić a na koniec nazwie to PROFESJONALNĄ POMOCĄ.
Rodzina jednak nalegała, a Isha widząc zmartwione twarze babci, jak i matki, po prostu uległa namowom. Niby dla świętego spokoju, aczkolwiek jakaś jej część wiedziała, że gdyby nie ich ciągłe prośby, to w życiu nie postawiłaby nogi w gabinecie terapeutki.
Obecnie jednak żałowała tego jak jasna cholera. Dźwięk wskazówek zegara powoli wpędzał ją w otchłań szaleństwa. Wszystko nagle stało się zbyt głośne, nawet klimatyzacja, która była rozkręcona na najniższe obroty. Przysięgała sobie, że jeszcze raz usłyszy to cholerne “tyk tyk tyk”, to wstanie i wyjdzie, nie oglądając się za siebie, a przy okazji pierdolnie drzwiami. Jej prawa noga podskakiwała nerwowo w rytm głębokich wdechów, a brew drgała, gdy tylko terapeutka notowała coś na swoich kartkach, co jakiś czas wertując je, by ostatecznie się wrócić.
— Jak się wtedy poczułaś?
Ja pierdole.
To poleciała bomba. No tak, oczywiście, ulubione pytanie rzucane po jakiejś traumatycznej historyjce. Półbogini prychnęła w odpowiedzi, marszcząc brwi.
— Isha, jestem tu po to, by ci pomóc — nie musiała się przypominać, włoszka dobrze wiedziała, że siedzi w tym niewygodnym krześle dla własnego dobra.
— A skąd ja mam wiedzieć, jak się wtedy poczułam? Nie wiem, chujowo, do dupy, jakbym dostała w mordę czy coś — jej odpowiedź była zdawkowa, choć nie ze złośliwości. Naprawdę miała problemy, by przywołać uczucia inne niż wściekłość, które mogły towarzyszyć jej w tamtym okresie życia.
Kobieta westchnęła, pocierając twarz dłonią.
— Spróbujemy małymi krokami, zgoda?
— Mhm, możemy — mruknęła bez krzty przekonania.
Nie była z tego zadowolona. Miały za sobą już kilka sesji a Isha nie czuła się ani trochę lepiej, wręcz przeciwnie, jeśli miała być szczera - za każdym razem, gdy zamykała za sobą drzwi
, czuła się tak, jakby wpadała w jeszcze głębsze gówno.
I to miało jej pomóc, tak? Zniwelować myśli autodestrukcyjne?
Też coś.
Nie pomyliła się - schemat został powtórzony. Isha znowu potrafiła przywołać tylko gniew i smutek, żadnych pozytywnych wspomnień czy odczuć a terapeutka widząc jej rosnącą frustrację, zakończyła sesję tym razem przedwcześnie.
 
Schemat się powtarzał. Znowu potrafiła przywołać tylko gniew i żal. Żadnych pozytywnych wspomnień, żadnego ciepła czy chociaż uczucia wstydu. Terapeutka, widząc, jak w niej wrze, zakończyła sesję wcześniej.
Najgorsza była jednak nie złość, a ta przeklęta pustka. Cicha, zimna, wpełzająca do środka, jak dym po pożarze, który podrażniał płuca z każdym oddechem. Każdego dnia ta pustka rosła, pożerając to, co jeszcze zostało. Rzeczy, które kiedyś dawały jej radość, teraz budziły tylko niechęć. Jej dawne hobby, coś, co było chwilą wytchnienia od codziennego życia, zmieniło się w ciężar, w przypomnienie, że już nie potrafi. Czuła się do niczego. I faktycznie, chyba była.
 
Za każdym razem, gdy wstawała do pracy jakiś głos, skryty gdzieś tam głęboko w środku, krzyczał, że ma się poddać, odpuścić, po prostu położyć się i dać tym myślom szaleć, aż ostatecznie pochłoną ją w całości. Spoglądając na swoje odbicie w lustrze, po prostu zastanawiała się “Po co?”, po jaką cholere jeszcze się stara. Chciała po prostu schować się pod kołdrą we własnym łóżku i tam zdechnąć po prostu.
Dziwiła się sobie, że w pracy potrafi się uśmiechnąć, rzucić żartem. Wyglądało to tak, jakby miała dwie osobowości i ta, która posiadała w sobie jeszcze resztki pozytywnego nastawienia, robiła wszystko, by ludzie nie dojrzeli tej drugiej.
Czasem miewała dni, kiedy było gorzej. Kiedy nie mogła pozbierać się w sobie, a zrobienie czegokolwiek sprawiało jej zbyt dużo bólu, było zbyt trudne.
Wtedy po prostu spędzała dnie na bezcelowym scrollowaniu głupich filmików.

────
[607 słów: Isha otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz