niedziela, 9 listopada 2025

Od Apollodorosa — „Moneta” [Smellstober]

TW: śmierć bliskiej osoby, żałoba, obrzędy pogrzebowe

Monety posypały się z brzękiem po podłodze; deszcz metalowych kół. Apollodoros zdusił przekleństwo cisnące się na język i zbierał je wszystkie znowu do pudełka. Naprawdę już tak zapomniało, że to konkretne miało czasami problem z zawiasem i zamknięciem? No niby nie mieszka tutaj u mamy już od dłuższego czasu, ale nadal. Heros sięgnął pod łóżko w poszukiwaniu reszty świeżych zgub.
Rozłożyło wszystkie zebrane pieniądze przed sobą w ich różnorodności. Nie było tu jednej waluty; dolary i centy amerykańskie obok kanadyjskich, pensy brytyjskie, które dostał od znajomego w liceum, euro z ateńską sową oraz drobne, które by następnego euro nie uzbierały z wytłoczeniami w kształcie statków, no i drachmy greckie z leptami. Wziął te dwa ostatnie rodzaje monet w dłonie, oglądał ich stan i ilość. Martwa waluta powiązana z tyloma wspomnieniami z wyjazdów do rodziny. Uwielbiali jego ciekawość i pytania o wszystko, zwłaszcza o miasto i historie rodzinne.
Wśród metalowych krążków, nagrzewających się od kontaktu ze skórą, jeden był… nośnikiem słodko-gorzkich zdarzeń, wyszarpanego z gardła płaczu i godzin pustki. Niczym na zawołanie łzy zaszły jeno oczy od razu przy rozpoznaniu napisu „20 lept” po grecku. To był jeden z trzech, które dostał dokładnie w tym pokoju i dwa z nich leżą metry pod ziemią. I trzeci także spotka ten los, kiedy trudno jednak określić.
Kiedy miał dziesięć lat, siedzieli tutaj z babcią, jeszcze wtedy był on jego pokojem dziecięcym pełen wycinanek i plakatów na ścianach. Ciepło wanilii i miodu pomieszane z uziemieniem kadzidła oraz kwiatowością róży roznosiły się delikatnie od jej popsikanego perfumami swetra. Chyba rysowało, a ona czytała mu bajki i mity, przynajmniej tak to pamięta. Odwrócił się z tą dziecięcą naiwnością i spytał o to, czemu pan w opowieści miał „pieniążek w ustach”. Babcia Alexandra zaczęła mu mówić o tym, że kiedy idzie się do zaświatów, to trzeba zapłacić za przewóz rzeką w łodzi. Że ta zapłata dla Charona jest bardzo ważna i trzeba ją dać zmarłemu do ust, żeby mu się nie zgubiła. To spowodowało pytania o to, czemu konkretnie usta, no i ile trzeba dać. Ona w odpowiedzi pogrzebała w torbie, po czym wyjęła trzy identyczne monety.
— Kiedyś, setki lat temu zwykle dawano obola, czyli jedną szóstą drachmy. Teraz tej waluty już nie ma, ale można ją zastąpić czymś innym. Jeśli się nadal wierzy i to praktykuje oczywiście. — Wsunęła mu w dłoń 60 lept — To była przez jakiś czas waluta Grecji, niedawno ją zmienili. Wrócono do nazwy drachmy, ale drachma się dzieli na lepty. Pochowaj mnie i dziadka z jednym z nich, dobrze? Mamy też jeden dla mamy, ale musisz się u niej upewnić, że tego chce, jak już będzie starsza. — Pokiwał jej na tak w odpowiedzi i wszystko wróciło do bajek i rysunków.
Kiedy miało piętnaście lat, był z dziadkiem Tassosem na torze łuczniczym i między strzałami rozmawiali o pogrzebie dalekiego krewnego. Apollodorosa nie było na nim, chciał się dowiedzieć, jak się trzymała rodzina. Z tego zeszli na elementy pogrzebu, które dziadek by chciał na swoim. Poprosił o rzucenie prochu ziemskiego na ciało. Heros mu to obiecał. Jesienna burza przerwała ich trening.
Kiedy miał 20 lat, musiał z matką pochować dziadków jedno po drugim w kwartał. Telefony od i do rodziny o trzeciej nad ranem, dokumenty na dokumentach, wybór cmentarza, sprzedaż mieszkania, przeglądanie rzeczy, przygotowanie uroczystości. A pomiędzy tym wszystkim trzeba było żyć, jeść i chodzić na zajęcia. Żałoba pochłaniała go falami, zjadała siły, wycofywała się, tylko po to, żeby wrócić silniejszą i wyrwać z jeno gardła łzy pomieszane z kwileniem najsilniejszej tęsknoty. Schował lepty w ich ustach, posypał ziemskim prochem ciało, patrzyło, jak trumny chowają się pod ziemią. Modliło się o ich Elizjum, zmuszało się do funkcjonowania dla matki. Spytał też matkę o trzecią monetę, z nadzieją, że jej odpowiedź będzie potrzebna dopiero za jakieś 40 lat, albo nawet 60. Nie odrodził się potem jak feniks, lecz wracał do siebie powoli.
Teraz kiedy ma lat 25, wyje niczym ranne zwierzę i łka na pełen rejestr przez proste wspomnienie oczywistego. Śmierć przyjdzie, śmierć skończy, najlepsze co można myśleć, to że życie bez śmierci byłoby klątwą. Nie ukróca to tęsknoty, nie ukróca to obietnicy, jaką dał matce. W tej monecie jest słodka nadzieja. Że jest coś dalej i jeśli zadba się o bliskich, to można im dać szansę na odpoczynek i oby spotkanie za dekady. Że ktoś zadba także o jego pochówek i spełni celowe rytuały. Że spotka chtonicznych boskich krewnych we własnej osobie. Powoli uspokajało oddech i wracało myślami do najlepszych wspomnień dziadków. Trzeba uspokoić oddech i… żyć… z tęsknotą, z ciężarem, z brakiem. 5 lat zrobiło różnicę, chociaż wieczność nie wymazałaby pełni żałoby. Schował nagrzane monety do pudełka, czując zapach metalu dotykającego skóry, jaki pozostawiły.

────
[771 słów: Apollodoros otrzymuje 7 Punktów Doświadczenia +13 za event]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz