niedziela, 2 listopada 2025

Od Caroline — „Moneta” [Smellstober]

Przez pewien czas po wypadku, rodzice ledwo wypuszczali Caroline z domu. Nie pomagały bluzgi i wrzaski, a że dziewczyna nie uznawała wychodzenia oknem z własnego domu, nie było dobrego rozwiązania tej sytuacji. Przez całą wiosnę była wożona i odbierana ze szkoły samochodem, znajomych przyjmowała głównie u siebie i niewiele miała do roboty. Wakacje spędziła w Obozie Herosów, a wbrew pozorom, po dwumięsięcznym braku kontaktu, jej matka się nieco uspokoiła. Poza tym, wraz z rozpoczęciem jesieni, Caroline zaczęła swój ostatni rok w liceum i zdecydowanie nie miała zamiaru przesiedzieć tego czasu w domu.
Wszędzie słyszała tylko słowo EGZAMINY i tak szczerze, to zbierało jej się na wymioty za każdym razem. Nie dlatego, że bała się oblania; poświęcała na naukę za dużo czasu, żeby się o to martwić, ale nużyło ją słuchanie o tym samym dzień w dzień. Wszyscy byli boleśnie świadomi tego, że na koniec ostatniej klasy czekają ich ostateczne testy. Nie trzeba było im o tym przypominać. Wrzesień zlał się w cztery tygodnie szkoły, zajęć pozalekcyjnych i weekendowych sesji nauki w domu Caroline lub którejś z jej przyjaciółek. Prawdopodobnie był to efekt słomianego zapału, bo w październiku zdecydowanie zwolniły z tempem nauki. Być może Alex maczała w tym palce - była w klasie niżej i któregoś wieczoru jej irytacja osiągnęła apogeum, bo ich wszystkie spotkania sprowadzały się do nauki. Nawet jeśli towarzyszyła im z własnej woli, to zwyczajnie się nudziła. Caroline musiała przyznać jej rację, bo mimo szczerych chęci, z każdym dniem coraz to nowe wiadomości mieszały jej się w głowie i miała wrażenie, że jeszcze tydzień i mózg zacznie jej parować. Wróciły do swoich starych nawyków, a naukę zostawiały w szkole. Chyba wszystkie przy tym odetchnęły.
— Kto mi zapierdolił eyeliner? — zawołała Isabelle z łazienki, w akompaniamencie głośnego przegrzebywania się przez kosmetyczkę.
— Leży na biurku. — Caroline przewróciła oczami.
Sięgnęła po pisak i zaniosła go przyjaciółce. Cały jej pokój i przylegająca do niego łazienka była pełna porozrzucanych ubrań, biżuterii i pogubionych kosmetyków. Sama zaproponowała, żeby wszystkie przygotowały się razem na imprezę, bo jej rodzice byli na kolacji, a poza tym mieszkała najbliżej znajomego, do którego się wybierały. Impreza halloweenowa może nie była jakimś wielkim wydarzeniem, ale zdecydowanie tradycją. A skoro miała to być ich ostatnia taka impreza w liceum, to przecież trzeba było ją odpowiednio uczcić.
Caroline próbowała uporać się z różowymi pasemkami, które za nic nie chciały wczepić się w jej włosy. Doczepy były boleśnie plastikowe i trochę się plątały, ale nie miała czasu, żeby wykombinować coś lepszego. Do wczoraj nie wiedziała, za kogo w końcu ma się przebrać. Chciały wybrać coś razem, we czwórkę, a to wcale nie było takie proste. Każda miała własne pomysły i wizje, co sprowadzało się głównie do tego, że nie mogły się dogadać. Kiedy w końcu zdecydowały, musiała się naprawdę nagimnastykować, żeby dostać cokolwiek, co nadawałoby się do jej stroju.
— Daj, pomogę ci — powiedziała Sabrine z przekoloryzowanym westchnieniem, stając za nią.
Rude włosy miała mocno wytapirowane i podkręcone, przez co podwoiły swoją objętość. Zabrała się za sprawne wczepianie różowych pasem między ciemne włosy Caroline. Zdecydowanie szło jej to szybciej.
— Nie będą się odznaczały, jak zrobię sobie kucyki? — zapytała z powątpiewaniem Caroline, przeglądając się w lustrze.
— Myślisz, że ktokolwiek zwróci na to uwagę? — prychnęła Alex z drugiego końca pokoju, męcząc się z elementami swojego przebrania.
Caroline wzruszyła ramionami. Pewnie nie, ale i tak nie chciała, żeby w połowie wieczoru coś się jej odczepiło. Sabrine w tym czasie skończyła mocować pasemka na jej głowie i przeczesała włosy przyjaciółki palcami.
— Piękna będzie z ciebie Draculaura — powiedziała z uśmiechem i odsunęła się.
Z łazienki w końcu wyszła Isabelle. Jasne włosy miała poprzeplatane niebieskimi pasemkami i mocno pokręcone. Przymknęła oczy, prezentując opalizujący, fioletowy cień na powiekach i pochyliła się w stronę Caroline.
— I jak? — zapytała, pokazując jej swoją twarz pod każdym możliwym kątem.
— Świetnie. Bierz się za znalezienie butów, bo Rina je gdzieś wsadziła i nie pamięta gdzie.
— Miałaś jej tego nie mówić!
— Miałaś odłożyć wszystko na miejsce.
Sabrine wymamrotała coś niezbyt kulturalnego pod nosem, kończąc wysmarowywanie się samoopalaczem. Musiała się przyciemnić, jeśli chciała uchodzić za wilkołaczycę. Co prawda brąz gryzł się z jej włosami, ale mogła to jakoś przeżyć. Caroline skończyła upinać włosy. Żałowała, że nie ma grzywki, ale nie była aż tak zaangażowana, żeby na jedną noc zmieniać permamentnie fryzurę. W przeciwieństwie do Izzy, która zrobiła sobie niebieskie pasemka poprzedniego wieczoru. Co prawda farbą, która miała spłukać się po jednym myciu, ale z farbami do włosów to nigdy nic nie wiadomo. Musiała już tylko dorysować sobie serduszko na policzku i była gotowa.
Zaczęła kręcić się po pokoju w poszukiwaniu torebki, którą raczej rzadko nosiła, ale wpasowałaby się do przebrania. Wisiała na zewnętrznej klamce drzwi garderoby, razem z kilkorgiem innym toreb. Ich paski się poplątały, przez co musiała zdjąć je wszystkie. Zaniosła je do pokoju, rozsiadła się na podłodze i zabrała za dogrzebywanie się do tej konkretnej torebki, która była jej potrzebna. Kiedy ją w końcu wydostała i rozsunęła suwak, po podłodze posypały się monety - kilka pensów, głównie centy. Ostatnio nosiła ją jeszcze w wakacje, w Ameryce. Alex wychyliła się jej przez ramię.
— Czemu tego nie wymienisz? Przecież już nie musisz jeździć na te obozy przygotowawcze.
Sabrine i Isabelle przekomarzały się przy toaletce, ale po stronie Alex i Caroline zapadła cisza. Ley zaczęła powoli zbierać monety z podłogi i wrzucać je z powrotem do torebki.
— Chyba chcę studiować w Ameryce. Nie wiem. Rodzice mówią, że to nie jest zły pomysł — powiedziała w końcu, uciszając jednocześnie wszystkich w pokoju.
Przez chwilę przestrzeń wypełniało milczenie, a potem zaczęli mówić wszyscy naraz.
— Co?
— Dopiero teraz nam o tym mówisz?
— Skąd w ogóle taki pomysł?
— Co, kurwa?
Gąszcz pytań sprawił, że Caroline miała ochotę wrzeszczeć. Bardzo chciała im powiedzieć, z każdym dniem coraz bardziej. Ale nie miała zamiaru nażać przyjaciółek na niebezpieczeństwa, jakie mogłyby je z tej racji spotkać. Kłamstwa nie były łatwiejsze do wypowiedzenia, ale do przyjęcia - z pewnością.
— Mogę mieć tam większe możliwości. Już trochę nad tym myślałam — przyznała, bawiąc się zwisającym łańcuszkiem brasnoletki. — To dobre wyjście.
— Dlaczego nic nie mówiłaś? — powtórzyła się Isabelle, opadając na fotel.
Wypełniony ekscytacją i śmiechem pokój nagle zamienił się w klatkę, w której było w dodatku cholernie duszno. Caroline wstała i otworzyła drzwi balkonowe, wpuszczając do środka zimne powietrze.
— Bo to dopiero wstępne plany. Nie podjęłam żadnej decyzji. Zresztą jest dopiero październik.
Nie za bardzo chciała o tym rozmawiać, ale sumienie gryzło ją już od jakiegoś czasu. W końcu musiała im powiedzieć. A poza tym, to skłamała mówiąc, że rodzice ją popierają. Ba, nawet nic nie wiedzieli o jej drobnych planach.
— Może zostanę w Anglii — powiedziała po chwili, czując, jak ciężka cisza wierci jej dziurę w brzuchu.
Alex obrzuciła ją badawczym spojrzeniem, po czym wstała ze skraju łóżka.
— Miejmy nadzieję. Dobra, koniec tego, ktoś musi mi pomóc zawiązać gorset. Tylko tak, żebym się nie udusiła — zastrzegła od razu.
Izzy z chęcią rzuciła się do pomocy. Najlepiej przetrawiać informacje podczas robienia czegoś. To zawsze pomaga. Caroline za to zdecydowała się jednak na wybór innej torebki. Ta nagle zrobiła się pechowa.
— …Znalazłam buty — bąknęła Rina, trzymając w dłoniach sznurowane kozaki należące do Isabelle.
— No nareszcie! — westchnęła dziewczyna.
— Ała! Miałaś mnie nie dusić.
— Cicho, bo zaraz tak cię ścisnę, że nie będziesz mogła się odezwać.
— Zdrajczyni.
— Morderczyni.
Sabrine zaśmiała się, stawiając parę butów przy biurku. Szybko wróciły do poprzedniego rytmu działania, ale świadomość przeprowadzonej rozmowy i tak tliła się w tyłach ich głów.
Caroline pomyślała, że na pewno sobie bez niej poradzą.

────
[1224 słowa: Caroline otrzymuje 12 Punktów Doświadczenia +13 za event]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz