czwartek, 21 listopada 2024

Od Elianne do Kala — ,,Cherry flavoured conversations"

— No chodź, będzie fajnie! — prosiła Elianne, stojąc przed Kalem z błagalnym spojrzeniem. Próbowała zachęcić go uśmiechem, ale sprawiał wrażenie odpornego na takie sztuczki.
— Nie ma mowy. Jest mokro. I wieje. Wiesz, ile zajęło mi ułożenie tych włosów? Zdecydowanie za dużo, żebym miał niepotrzebnie wychodzić na taką pogodę — burknął chłopak, krzyżując ramiona na klatce piersiowej.
Blondynka westchnęła. Od kilku minut próbowała namówić go na wyjście do lasu. Jesień opanowała Obóz Jupiter w całej swojej krasie, przynosząc ze sobą chłód i nową paletę barw. Oznaczało to głównie zamarzanie przy porannej musztrze i odśnieżanie ulic podczas zbliżającej się zimy. Eli chciała jednak wykorzystać luźniejszy dzień na skorzystanie z ostatnich podrygów ładnej pogody. Ponadto liczyła, że Kal będzie jej towarzyszył. Niestety, legionista wydawał się zupełnie niezainteresowany jej propozycją. Co wcale nie oznaczało, że miała zamiar się poddać.
— Bardzo ładnie proszę? Tylko na pół godziny. Nie chcę iść sama, znudziło mi się prowadzenie monologów. Muszę z kimś w końcu porozmawiać, bo mnie rozsadzi! — parsknęła, wyrzucając dłonie w powietrze. Zaraz potem się zreflektowała i z przepraszającym uśmiechem odgarnęła sobie zagubiony kosmyk włosów z czoła. — Poza tym ostatnio ledwo miałam czas, żeby zjeść i znowu prawie nie rozmawiamy. Spacer to świetna okazja — powiedziała, wyciągając na ladę swój ostatni argument.
Chłopak nadal nie wyglądał na ani trochę przekonanego, ale liczyła, że chociaż odrobinę ulegnie. Nie miała zamiaru wymagać od niego więcej, niż pół godziny, o które prosiła.
— Jest zła pogoda, włosy mi się napuszą — zaprotestował. — Nie wolisz zostać tutaj? — zapytał z nadzieją na to, że po dobroci uda mu się uniknąć wyjścia na zewnątrz.
— Zaraz spadną wszystkie liście, chcę się nimi nacieszyć, dopóki jeszcze są na drzewach. Pół godziny i ani minuty dłużej. I nie pada od rana, więc powinno już być w miarę sucho — dodała, powoli się poddając.
Nie chciała zbyt długo naciskać. Miała zamiar odpuścić po kolejnej odmowie. Może nie był w nastroju, po prostu był zmęczony? Albo zwyczajnie nie miał teraz ochoty na jej towarzystwo? Zdawała sobie sprawę z tego, że jej obecność potrafi być męcząca, ale starała się nad tym panować. Wciąż jednak zdarzało jej się tracić kontrolę nad sytuacją, czego w tym konkretnym momencie wyjątkowo chciała uniknąć.
Kal westchnął i przymknął oczy, jakby pytał się bogów, za jakie grzechy go to spotyka. Powoli na powrót rozchylił powieki i spojrzał na Elianne.
— Wracam z powrotem, jeśli tylko poczuję na twarzy kroplę wody — zastrzegł, ze zrezygnowaniem podnosząc się na nogi.
Twarz dziewczyny rozświetliła się w promiennym uśmiechu, dodając jej błękitnym oczu blasku.
— Super, dziękuję! — powiedziała radośnie, poprawiając rękawy płaszcza.
Gdyby Kal ostatecznie się nie zgodził, zapewne poszłaby do lasu sama, jedynie w nieco gorszym nastroju. Na szczęście do tego nie doszło, więc teraz musiała tylko poczekać, aż chłopak się ubierze. Obrzuciła wzrokiem jego ubiór. Wyglądał świetnie, Kal potrafił się ubrać, ale równocześnie dosyć… cienko.
— Nie zmarzniesz? — zapytała, zerkając na jego cienki płaszcz. — Jest zimniej niż wczoraj, będzie problem, jeśli się przeziębisz — dodała z powątpiewaniem.
— Nic mi nie będzie — odpowiedział, wzruszając ramionami i poprawił zagubiony kosmyk włosów.
Elianne spojrzała na niego sceptycznie, ale nic więcej nie powiedziała. Może nie było aż tak zimno, żeby rozchorował się po krótkim spacerze. Przynajmniej taką miała nadzieję.
— Skoro tak, to chodźmy — ponagliła, z podekscytowaniem ruszając do wyjścia z baraku.
Cieszyła się na jesienny spacer, jakby znów miała dziesięć lat. W tym roku bardzo długo szukała na to wolnej chwili i w końcu się doczekała. Spojrzała do tyłu, żeby upewnić się, że Kal na pewno za nią idzie. Zrównała z nim swój krok.
— Obiecuję, że będzie fajnie — zapewniła go z uśmiechem.
W odpowiedzi dostała spojrzenie wyraźnie mówiące ,,zobaczymy”, ale była pewna, że z czasem przekona go, że to świetna rozrywka. Jeśli nie na jednym spacerze, to wyciągnie go na kolejne, aż do skutku. Nawet jeśli będzie musiała ciągnąć go na siłę. 

 Kal
─── 
 [620 słów: Elianne otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz