niedziela, 3 listopada 2024

Od Elianne — „Ambrozja” [Smellstober]

Elianne siedziała na balkonie, otulona grubym kocem. Listopadowe noce niekoniecznie rozpieszczały temperaturą, a ona nie chciała się przeziębić. Siedzący na sąsiednim krześle Christopher odpalił kolejnego tego wieczoru papierosa. Dziewczyna zmarszczyła nos, chociaż dym szybko został zwiany sprzed jej twarzy.
— Naprawdę palenie tego sprawia ci przyjemność? — zapytała niemal z niedowierzaniem, krzywiąc się nieco.
Papierosy nigdy nie miały dla niej zbyt większego sensu. Śmierdziały, powodowały choroby i uzależniały. Kiedy rok wcześniej po raz pierwszy przyłapała brata na paleniu, była zdziwiona. Nie naskarżyła na niego do ojca, bo wychowując się z trójką braci, znała tego konsekwencje, poza tym uważała, że jest już za duża na kablowanie. Wciąż jednak nie potrafiła zrozumieć jego ciągot do nikotyny.
— Papierosy to ambrozja, Eli. Ale lepiej nigdy nie próbuj, bo ojciec mnie zabije — odpowiedział osiemnastolatek i wzruszył ramionami. — Idzie się przyzwyczaić.
Strzepnął popiół na betonowe podłoże i roztarł go butem. Może i nie był już gówniarzem, ale wciąż byłoby mu głupio przed rodzicami, gdyby się dowiedzieli. Nie wiedział, dlaczego spędzał wieczór w towarzystwie młodszej siostry, ale może i nie było to takie złe.
Blondynka prychnęła pod nosem i przewróciła oczami.
— Proszę cię, nawet nie masz pojęcia, jak naprawdę smakuje ambrozja — powiedziała, nieznacznie unosząc kąciki w uśmiechu.
— No tak, zapomniałem, że u was je się ambrozję na porządku dziennym. Półbożkowie. Dlaczego to nie mogłem być ja? — zapytał ironicznie, po raz kolejny zaciągając się papierosem, drugą ręką chowając w połowie pustą paczkę do kieszeni.
Elianne ciaśniej opatuliła się kocem, kiedy powiew chłodnego wiatru zmierzwił im włosy. Zastanawiała się, jakim cudem Chris siedzi tuż obok w samej bluzie i nawet nie drgnie. Zawsze dziwiło ją to, jak bardzo była różna od swojego rodzeństwa. Z jasnymi włosami, niebieskimi oczami i dziecięcą buzią wyglądała, jakby ją adoptowano. Po części dlatego tak bardzo unikała powrotów do domu. Po prostu zawsze czuła się w nim jak intruz.
— Wiesz, że nawet nam nie wolno jeść ambrozji jak czekolady? Nadmiar może zabić — powiedziała z mniejszym zapałem, zerkając na brata, który i tak patrzył się przed siebie. — Wszystko w zbyt dużych ilościach może zabić — dodała, znacząco zerkając na dłoń, w której trzymał prawie spalonego papierosa.
Christopher podążył za jej spojrzeniem i leniwie wzruszył ramionami.
— Jakiś boski pokarm a papierosy to całkowicie dwie różne sprawy. Jeden papieros więcej nie zrobi mi krzywdy — powiedział, przydeptując niedopałek podeszwą buta.
— A założyłbyś się? — mruknęła Elianne z powątpiewaniem, unosząc brew.
Odpowiedziała jej cisza, ale ona już nie potrzebowała odpowiedzi na to pytanie.
— No właśnie — dodała cicho.
Założyła za uszy włosy, kiedy ponownie rozwiał je wiatr. Żałowała, że tej nocy ledwo było widać gwiazdy. Księżyc momentami przebijał się zza chmur, ale panowała głównie ciemność, rozświetlana jedynie ulicznymi latarniami. Przyciągnęła kolana do klatki piersiowej i oparła na nich podbródek. Razem z końcem tej rozmowy skończył się jej dobry humor, choć nie do końca wiedziała dlaczego.
Nagle drzwi balkonowe uchyliły się od wewnątrz, a w powstałej szparze pojawiła się głowa Richarda.
— Co wy tu robicie? Pozamarzacie — powiedział mężczyzna, wzdrygając się od chłodu. — Dziwnie tu śmierdzi. Dymem — dodał, marszcząc nos.
Elianne podniosła się z krzesła, wciąż z kocem na ramionach i przeciągnęła się.
— Pan Simons pewnie palił plastikiem. Znowu — powiedziała, wzruszając ramionami.
Poczuła na sobie przelotne, ale wdzięczne spojrzenie Christophera.
— W takim razie nic nowego. Idźcie do siebie, okropnie tu zimno. Dobranoc — ponaglił ich, otwierając drzwi szerzej, żeby mogli wejść z powrotem do domu.
Elianne z przyjemnością wróciła do ciepłego korytarza, zostawiając koc na fotelu.
— Dobranoc — mruknęła, spoglądając na ojca i brata, zanim po cichu przemknęła do swojego pokoju.
Zaplotła sobie włosy w warkocz do spania, a w trakcie tego usłyszała ciche powiadomienie z telefonu. Zmarszczyła brwi i sięgnęła po przedmiot, rozświetlając pokój światłem wyświetlacza. Dostała jedną wiadomość.
Od: Chris(szofer)
“dzieki. potrafisz byc dobra siostra, wiesz?” 

 ─── 
[610 słów: Elianne otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia + 10 PD za event]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz