czwartek, 28 lipca 2022

Od TJ CD Daniela — „Bycie grupowymi to wielka odpowiedzialność”

Poprzednie opowiadanie

TJ nigdzie nie odeszła. Chciała szybko wyjaśnić tę całą aferę, a najlepiej coś na niej zyskać. Była jednak okropnie pobudzona przez adrenalinę, jaka krążyła w jej żyłach i stres, jakim się najadła. Aby rozładować to pobudzenie, zdecydowała się na najlepszą i najskuteczniejszą metodę, wyczerpujący wysiłek. Mocniej zacisnęła sznurówki na korbce przy butach, poprawiła kucyk i nim ktokolwiek wyszedł z domku, zdołała zrobić trzy okrążenia wokół niego. Przy wykonywaniu czwartego, niemal wpadła na wychodzącego z domku Hermesa Daniela. Tylko dzięki niewiarygodnym szczęściu i nieludzkiemu refleksowi zdołała go ominąć, przelatując tuż przed jego twarzą, delikatnie uderzając w twarz chłopaka końcówkami blond włosów.
— Uważaj jak leziesz, Doff! — zawołała z napięciem w głosie i biegła dalej by wykonać kolejne kółko. W trakcie tego manewru pomyślała o tym, że wypadałoby pogadać z tym gościem, co niemal przed chwilą na niego wpadła. W końcu był szefem całego domku i pewnie potrafiłby sobie poradzić z takimi duperelami, ale ani trochę nie potrafiła się skupić. Wysiłek niemal całkowicie włączał jej myślenie o wszystkim dookoła tak bardzo, że nawet nie zorientowała się, że kurtka, w której chodziła na co dzień, luźno powiewa na jej biodrach związana rękawami.
Po przebiegnięciu piątego kółka zatrzymała się przed grupowym, otarła pot z czoła frotką i zarzuciła na plecy kurtkę, by na koniec wsadzić prawy rękaw w kieszeń.
— To kiedy dostanę swoje wyrko? No i telefon… — zapytała, łapiąc oddech i równając go bardzo szybko jak na wysiłek, który właśnie zakończyła.
Dany spojrzał na nią spode łba, lekko zdezorientowany. Próbował, na kolanie, włożyć tarczkę okularów w ich oprawę, którą TJ nieświadomie zrzuciła mu z nosa. Dzięki telekinetycznej precyzji zdołał doprowadzić starocie do nienagannej formy użytkowej.
— Może być — mruknął, zdmuchując kurz ze szkła.
— Halo? — przypomniała o sobie TJ.
— Tak — przeciągnął, by chwilę się na odpowiedzią zastanowić. — Wyrko dostaniesz, jak zwolnią się miejsca. Praktycznie każdy obozowy nowicjusz zaczynał od podłogi, więc nie czuj się, proszę, zaatakowana, czy coś — spojrzał na dziewczynę, w której umiejętności poznawcze zaczął powoli wątpić. — Nic personalnego w każdym razie. Nie przejmuj się. A co do telefonów to na ogół ogarniamy je na dwa sposoby. Dopóki jesteś w domku jedenastym, to możesz sobie z niego korzystać, ale tylko w domku jedenastym, bo nigdzie indziej nie ma na tyle rozproszonej energii… — Dany spojrzał na skonfundowany wyraz twarzy blondynki, po czym ciągnął — Generalnie elektronika zwabia potwory do obozu, ale dzieci Hermesa mogą się z tym obejść, bo nasz ojciec internet stworzył, coś w tym stylu. No więc dopóki nie zostałaś uznana, nie powinienem oddawać ci starego telefonu z powodów bezpieczeństwa. Drugą opcją jest kupienie telefonu odpornego na potwory z kabiny dziewiątej, tych od Hefajstosa. Apple to może nie jest, ale lepsze niż nic.
Wywód Danego na temat elektroniki i nie tylko wywołał na twarzy TJ wyraz, który bardzo często miała na lekcjach w szkole. Była bardzo zmieszana i ciężko było jej zrozumieć co jej kolega, a może i nawet przyrodni brat, miał na myśli. Po dłuższej chwili milczenia zamrugała parę razy i pomachała dłonią przed sobą.
— Chwila, chwila, bo nie wiem, czy dobrze to rozumiem. Chcesz powiedzieć, że gdybym użyła telefonu, to mógłby się pojawić jakiś potwór? — blondynka zamilkła, patrząc prosto w oczy kolegi naprzeciwko i widząc po nim potwierdzenie wcześniejszych słów, cicho prychnęła pod nosem z rozbawienia. — No nie źle mnie wkręcasz, China. Nie jestem głupia i wiem o istnieniu tej waszej bariery. — stanęła przed nim dumnie uśmiechnięta. Była święcie przekonana o tym, że Dany ją wkręca i chciał się ponabijać nieco z nowej obozowiczki. Nic wyjątkowego. Jak TJ była na obozach sportowych to nie raz wkręcała świeżaków w jakieś wyssane z palca brednie.
— Zresztą, gdyby było to tak, jak mówisz, to już każdy na świecie by był martwy. Pół roku temu przeleżałam w szpitalu dwa tygodnie, siedząc na telefonie 18 godzin dziennie, więc nie wciskaj mi kitu, że jakaś latająca paskuda mnie zeżre jak tylko puszczę smsa do rodzinki. — słowa wychodzące z ust Afrykanerki były bardzo poważne i nie dało się po niej wyczytać grama zwątpienia. Była piekielnie pewna swego zdania, nawet jeśli cała jej wiedza o magicznym świecie pochodzi od rozmowy z dwoma osobami oraz krótkiej przebieżce wokół obozu. Mimo wszystko uważała się za tyle kompetentną, by z pewnością wykryć fałsz stojącego przed nią Hermesiątka.
— A co do lokowania nowych w tej waszej ruderze. Nie lepiej zbić z desek jakiś nowy domek albo zrobić dobudówki do starego? Przecież w porównaniu z resztą domków wasz wygląda jak slumsy. Zbudowanie nowego dla wszystkich nowych byłoby o wiele lepszym rozwiązaniem. Przyznaj sam. — powiedziała nie mniej pewnie jak wcześniej tylko tym razem wypowiedź zakończyła zawieszając rękę na biodrze z dumną miną.

Dany?
◇──◆──◇──◆
[754 słowa: TJ otrzymuje 7 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz